- Video - powiedziałem i cofnąłem się lekko w tył - Jak sadzę nie jesteś stąd? - zapytałem, lekko mrużąc oczy, a suczka pokiwała głową. Westchnąłem i rozejrzałem się. Szybkim krokiem ruszyłem przed siebie.
- Chodź - powiedziałem krótko. Michy posłusznie potruchtała za mną. Po chwili zjawiliśmy się przez jaskinią afl.
* Kilka minut później *
Prośba dołączenia do sfory, przez Michy, poszła w miarę szybko.
- Chodź, oprowadzę Cię - powiedziałem i ruszyłem.
- A gdzie idziemy? - zapytała szybko suczka. Nic nie odpowiedziałem, tylko zacząłem się kierować w stronę jaskini.
- Cześć - zawołałem i spojrzałem na lekko załamane mordki Lon, Michy, Cod'a i Thom'a, którzy siedzieli w kółeczku i bawili się piłką. Podszedłem do nich i przytuliłem rodzeństwo. Od czasu straty rodziców, Codie i Thomson stali się trochę bardziej poważni. Uśmiechnąłem się i puściłem ich.
- Wracam za kilkadziesiąt minut - powiedziałem i pogłaskałem każdego po głowie - Zaopiekuje się wami... Avalon - zaśmiałem się i poszedłem do wyjścia - Pójdziemy jeszcze w jedno miejsce - powiedziałem do Michy i ruszyłem przed siebie. Po chwili byliśmy pod jaskinią Avalon.
- Zaopiekuj się moim rodzeństwem - powiedziałem, wyszczerzając się. Av przewróciła oczami.
- Muszę? - zapytała z lekkim znudzeniem. Pokiwałem głowa i spojrzałem na nią błagalnie.
- Okej - odpowiedziała, a ja mocno ją uścisnąłem.
- Za niedługo wrócę - powiedziałem i pomachałem jej.
- To gdzie idziemy? - usłyszałem głos Michy.
- Na Lawendowe Pola - mruknąłem.
Michy? Na szybko opko, to gunwniane opko ;__;
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz