czwartek, 18 czerwca 2015

Od Corthney

Obudziłam się prawie wieczorem... Nie wiem dlaczego tak późno się budzę. Polega to na tym że jak budzę się wieczorem to wstaję tylko żeby coś zjeść i idę znowu spać. Moje życie polega na śnie. Już dużo sposobów szukałam aby budzić się wcześniej. Brat miał mnie obudzić, wylać na mnie zimną wodę, przestraszyć mnie, skakać po mnie. Wszystkie te sposoby kończyły się najczęściej klęską. W końcu zaczęłam się budzić normalnie. Ale po dość długim czasie. Wstałam i wyszłam z naszej jaskini. Po wyjściu zaciekawił mnie jakiś dziwny widok. Zbliżyłam się bliżej a tam... Zobaczyłam coś prześlicznego...









Dotknęłam leciutko noskiem. Miał tak okropnie delikatne skrzydełka że bałam się że zrobię mu krzywdę. Ale wtem motylek uniósł się nad ziemie i wylądował tuż na moim nosku. Zrobiłam śmiesznego zeza żeby przypatrzeć się lepiej temu maluchowi. Przynajmniej nie jestem najmniejsza na świecie... Jakaś większa istota oczywiście musiała mi przerwać. Motylek się wystraszył i odleciał a przede mną ukazała się Avendeer. Stała uśmiechnięta i ciągle machała swoim króciutkim ogonkiem.
- Idziesz pobawić się na łące?- zapytała mnie wesoła.
- No... Jasne.- westchnęłam.- Kto jeszcze jest?

Avendeer? Mają tam być tylko suczki xd

Brak komentarzy: