Skinąłem głową i rozglądnąłem się wokół.
- Chyba tak.- powiedziałem i rozejrzałem się. Wszystko nagle zaczęło rozwijać się i rosnąć. - Chyba na prawdę długo nas nie było - zaśmiałem się. Mere też się uśmiechnęła się. Szliśmy dalej w pięknym śpiewie ptaków. Szczerze mówiąc, było bardzo miło tak iść spacerkiem. Spojrzałem na niebo. Do zachodu słońca było jeszcze dużo czasu. Uśmiechnąłem się i popchnąłem Meredith w bok. Suczka przewróciła się i poturlała trochę.
- EJ!- zawołała wstając i popatrzyła na mnie. Teraz ona podeszła do mnie i mnie popchnęła. Zaczęło się tak nasze turlanie po ziemi. Zanim skończyliśmy się bawić minęło sporo czasu, a słońce zbliżało się ku zachodowi. Przekręciłem łeb i zatrzymałem łapą Meredith, ponieważ znów chciała mnie popchnąć. Suczka odeszła trochę w tył i popatrzyła na mnie zdziwiona.
- Co się stało?- zapytała z nutką zdziwienia.
- Mieliśmy już wracać.- zaśmiałem się i zacząłem szybciej iść. Mer kiwnęła głową i poszła za mną.
Meredith?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz