Westchnęłam i rozejrzałam się wokół. Byliśmy w centrum sfory.
- To co teraz robimy? - zapytałam patrząc na Codie'go.
- Nie wiem - odpowiedział wzruszając ramionami - Możemy gdzieś iść - mruknął.
- Może powiemy o tych ludziach? - zapytałam z lękiem przed nimi.
- Przecież ich już nie ma - odpowiedział pewnie Cod, wstał i uśmiechnął się zwycięsko. Westchnęłam, ale uśmiechnąłem się lekko. Położyłam mu łapę na karku.
- Ale oni mogą wrócić - powiedziała cicho, drżącym głosem. Jak sobie ich przypomnę... To nawet gorsze od Gorssie'go. Dobrze, że go nie widziałam...
- Kto to Gorssie? - do mojej podświadomości wdarł się głos Codie'go.
- To nikt ważny - westchnęłam i przetarłam oczy. Nie wiem dlaczego, ale na samą myśl o nim chciało mi się płakać, ale również go zabić...
Codie? Sorry, że tak długo, ale totalny brak czasu...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz