Ciągnęłam psa za sobą do Raven - jej jaskinia była najbliżej. Co ja w ogóle narobiłam? Rodzice mnie zabiją. A co będzie jeśli kiedyś umrą i któreś z naszej dziesiątki będzie musiał przejąć władzę w Sforze Psiego Uśmiechu... Wtedy to na pewno nie będę ja.
- Pamiętasz jeszcze coś? - spytałam Aresa.
Owczarek pokręcił przecząco głową. Zaczęłam się coraz bardziej martwić. Prowadziłam do przez las iglasty.
Po jakimś czasie nareszcie ukazał się gabinet Dobermanki. W tej chwili, jak chciałam już wejść do środka z poszkodowanym, Ares zatrzymał się.
- Już wszystko pamiętam - powiedział.
- Że co?
- No tak. Bo ja tylko udawałem...
Byłam zła, bardzo zła. Spojrzałam na niego spode łba.
Ares ?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz