Może z raz dostałem ale większość ruchów unikałem. Nagle pojawił się Alex. Athie ciągle krzyczała te słowa co na początku. Byłem zdziwiony jej reakcją. Teraz każda suczka chce się całować z innym niż swój kochanek. To dziwne! Dobrze że nie było Rachel. Ale nic nie odpowiadałem. Suczka chyba nie chciała żeby Alex to usłyszał więc jak go zobaczyła ściszyła głos niemal że do szeptu. Potem ustała i odsunęła się ode mnie. Ja też daleeeeko się odsunąłem od niej i od psa. Nie chciałem nic mówić. Rzuciłem tylko pod wiatr.
- Nie chciałem cię pocałować...- kaszlnąłem.
Po tych słowach odszedłem. Nie odwracałem się choć na chwilę bo nie chciałem widzieć ich reakcji ani też kłótni. Po chwili byłem już głęboko w lesie. Spotkałem tam Rachel. Była trochę przybita ale ja na jej widok podbiegłem szybko i chciałem ją uściskać. Ta odsunęła się szybko i z nadal zwieszoną głową zaczęła popłakiwać.
- Co się stało?...- podniosłem łapą jej mordkę.
- Athena mi wszystko opowiedziała...- szepczała.- To co się działo na imprezie...
- I ty jej wierzysz?- wkurzyłem się ale na Athie.- Nie zbliżałem się nawet do niej a ona chciała tylko zwrócić uwagę na ten jej rudy pysk.
Rachel zdziwiło trochę moje podejście do sytuacji.
- Ale... Gdybym tam była bardziej bym wierzyła tobie. A teraz nie wiem.- mówiła trochę peniej.
- Poza tym mówiła ,,Czemu CHCIAŁEŚ mnie pocałować?!''-. Przypomniałem.- Więc na pewno tego nie zrobiłem.
- Ale... Nie wiem... I...- wtem jej przerwałem pocałunkiem.
Trzymałem swoje wargi przy jej dość długo po czym nie starczyło na tchu. Odessałem się w końcu a Rachel powiedziała.
- Nie będę się już na ciebie gniewać ale czemu myślisz że pocałunek zawsze wszystko naprawi?!- powiedziała.
- Nie wiem ale na pewno pokaże jak bardzo mi na tobie zależy...
- Muszę iść.- rzuciła.- Papa.
Na pożegnanie zdecydowała się mnie pocałować. Przynajmniej ta kłótnia jest już skończona. Poszedłem teraz do mojej jaskini to wszystko przemyśleć i roztrzaskać sobie czaszkę...
*** Z rana ***
Wstałem z małym bólem głowy po tym wczorajszym waleniem łbem w ścianę. Poszedłem na łąkę. Na łące zauważyłem Theosia który chyba poprawi mi humor.
- Cześć.- ucieszyłem się.
- Hejo...- westchnął.
- Problemy jakieś?- zauważyłem jego zmartwienie.
- Ehhh tak...- przyznał.
- Wal.- poklepałem go po plecach.
- Na ostatniej imprezie Honey poniosło i zaczęła mnie całować. A potem się zapytała czy poudaje jej chłopaka. No i Winnie wróciła z takim Mattem ale to jeszcze nie koniec bo zauważyła jak całuję się z Honey przez przypadek. I ona pocałowała Matta żebym był zazdrosny. I teraz nie wiem co mam dalej zrobić... Naprawić związek z Winnie czy raczej pójść do Honey.
- Jeszcze się zastanawiasz?!- oburzyłem się.- Pierwsza zawsze jest ta prawdziwa. Nie ma tak że jest jedna a ty w czasie kiedy gdzieś wyjechała znajdujesz sobie nową. Wygląda to tak jakbyś chciał żeby wyjechała aby mieć więcej czasu na wybranie sobie nowej. Czy tak jest?
- No jasne że nie!!!
- No właśnie! Więc weź się chłopie ogarnij i pomyśl trochę! Winnie nigdy by ciebie tak nie wystawiła...
- A co z tym pocałunkiem z Mattem?- przypomniał.
- Jak ty pocałowałeś Honey to miała powody bo chciała żeby ci też się zrobiło dziwnie... Ale teraz przyszedł czas na powrót do trzeźwości.
Theo?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz