- Josie, przepraszam cię, chciałem żeby wyszło śmiesznie... - zacząłem.
- Wiesz, jak ja się bałam?! A ty sobie udawałeś! - krzyknęła suczka.
- Przepraszam. Wybacz mi! - zawołałem. Ale ona uciekła... Pobiegłam za nią. Zauważyłem łzy na jej policzkach.
- Ile razy mam przepraszać? - spytałem delikatnie.
- Nie wiem - odparła, pociągając nosem. Wyjąłem zza pleców piękną różę:
- Wybacz mi - szepnąłem.
Josie? No wybacz...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz