- Chodź - powiedziała Meredith i pociągnęła mnie wzdłuż tunelu. Co raz było w nim ciemniej. Szliśmy tak dalej, aż doszliśmy do wyjścia.
- Fajne - powiedziała i podbiegła do ściany. Zrobiłem to samo. Zacząłem się wspinać do jednej z niższych półek skalnych.
Meredith? Wena padła, jak balonik przekłuty... xd
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz