Siadłam przed schodami zamku i zaczęłam czekać na Dave, który powoli człapał.
- To pokazuj co to jest - mruknęłam i wzięłam z jego pyska skrawek papieru. Od razu zaczęłam go czytać. Było tam napisane ,,Charlie, Charlie we can play?". Niestety to był zły pomysł mówienia tego na głos. Wszystko wokół zaczęło niespodziewanie latać.
- Co się dzieje? - zapytał przerażony Dave.
- Dlatego nie chciałam tam wchodzić - powiedziałam i łapiąc w pyszczek kartkę, szybko pociągnęłam Dave'a.
- Możemy trochę zwolnić - powiedział pies. Nie dziwie się, że było mu ciężko.
- To jest walka na śmierć i życie - nie ustępowałam biegu. W końcu zatrzymaliśmy się i zaczęłam czujnie obserwować okolice. Nie było niczego niepokojącego, lecz i tak trzeba być uważnym. Położyłam karteczkę na ziemi i przygniotłam ją łapą. Nagle zaczęło coś na niej pisać. Było to dosyć dziwne, ale pisało tam ,,Yes". Spojrzałam zdziwiona na napis. Usiadłam i zaczęłam się przyglądać jej. Nic więcej nie pisało, oprócz tego słowa. Znów zaczęło wszystko latać, a wiatr zaczął wiać.
- Nie uciekajmy - powiedział Dave i zatrzymał mnie. Usiadł przy kartce i zaczął z nią ,,rozmawiać." Kartka odpowiadała albo tak, albo nie. W końcu wszystko wyrwało się spod kontroli. Nawet w pewnym momencie ja oderwałam się od ziemi. Zrobiło się wielkie tornado. Zaczęłam obracać kartkę i zobaczyłam jeszcze jeden napis, który od razu przeczytałam.
- Charlie, Charlie you can stop? - spojrzałam litościwie wokół siebie. Na kartce pojawiło się słowo ,,tak" i od razu wszystko się uspokoiło. Podeszłam do Dave'a, który leżał nieruchomo na ziemi i szturchnęłam go łapą.
- Żyjesz?
Dave? Charlie, Charlie challenge! :>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz