- To chodźmy, przyjacielu - roześmiałam się. Ruszyliśmy w stronę góry. Po niedługim czasie byliśmy na jej szczycie. Roztaczał się z niej piękny widok. Położyłam się na trawie obok Wezy i podziwiałam dziwne kształty chmur.
- Gdzie teraz idziemy? - zapytał Zi.
- Przed siebie - odparłam - Na drugi koniec świata.
Usłyszałam cichy śmiech.
- Stąd raczej nie dojdziemy na drugi koniec świata - zauważył Wez.
- Niby czemu? - zmarszczyłam brwi.
- Eee... Bo to za daleko? - mruknął Weza.
- Zobaczysz, dojdziemy tam - rzekłam z mocą.
Weza??? ^^
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz