- Nie wiem - burknąłem.
- No to może idź do niej - podpowiedział.
- Sory Jocker, ale na razie zostaw mnie samego. Potem się spotkamy - powiedziałem.
Pies kiwnął głową i odszedł. Postanowiłem, że udam się na Plażę in Litore. Tam zawsze można dostać olśnienia. Słońce było już w zenicie... O ile, że można to tak nazwać, ponieważ jest zima. Kiedy przechodziłem przez las, czułem pod łapami przymarznięte gałązki świerku i jodły. Chwyciłem jedną z nich do pyska i brnąłem dalej przez bór. Po jakimś czasie ujrzałem morze. Jego powierzchnię pokrywała niewielka warstwa lodu.
Wspiąłem się na pobliską skałkę i patrzyłem się w taflę wody. Iść do Athie czy nie? Nad moją głową przefrunęła mewa. Śledziłem ją wzrokiem uważnie. Po chwili rozbiła się o ścianę skalną. Chyba umarła. Wtedy uświadomiłem sobie, że życie jest krótkie i byłem już pewny, że muszę do niej iść.
* 25 minut później *
Stałem pod jaskinią Athie. Krzyknąłem a ona wyszła.
- O co chodziło z tą nocą ?
Athena ?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz