Powoli otworzyłam oczy. Wszystko mnie bolało. Od razu zwymiotowałam. Ingram wytarła moje wymiociny i powiedziała:
- Przybiegł tu Thomson. Powiedział, że jesteście na Mrocznym Obliczu i zaatakował was wilk. Mashine razem z naszymi mordercami tam poszedł i zabili razem tego wilka, a was przynieśli mi.
- Kiedy stąd wyjdziemy? - zapytałam.
- Przetrzymam was tu 3 dni - oznajmiła moja siostra.
- Co? Przecież ja mam małe szczeniaki! - jęknęłam.
- A ja nie mogę zostawić rodzeństwa samego! - zawtórował mi Video.
- Sky, powiem Indianie co się stało, poradzi sobie z dziećmi - mrugnęła okiem Ing. Już miała wyjść, ale zawołałam:
- I powiedz mu żeby zajął się rodzeństwem Video!
Ingram wyszła.
- Dziękuję Skyres... - szepnął Deo.
- Nie ma za co. Co będziemy robić podczas tych 3 dni przymusowego odpoczynku?
Video???
wtorek, 30 czerwca 2015
Od Avalon- CD opowiadania Video
Popatrzyłem zdezorientowana na odchodzącego Video.
- Cześć? - powiedziałam i popatrzyłam na róże. Uśmiechnęłam się minimalnie i zaczęłam przewracać różę w łapach. Dawno nie dostałam takiego miłego prezentu. Ostatnim razem dostałam od Ferraro, na prezent urodzinowy. Odwróciłam się i rozejrzałam się po jaskini. Nie miałam gdzie tej pięknej róży włożyć, by nie zwiędła. Położyłam ją tylko na półce skalnej i poszłam spać. Było dosyć późno, więc najlepiej było iść spać. Zwinęłam się w kulę i zasnęłam.
* Rano *
Obudziły mnie ranne promienie słońca, co było dosyć dziwne. Jest jeszcze zima, więc... Ociężale wstałam z miejsca i wyszłam z jaskini. Dziwnie wszystek śnieg stopniał i zaczęło wszystko się rozwijać. Przekręciłam łeb i zaczęłam iść. Trzeba przecież coś zjeść, a nie z pustym brzuchem iść, gdzieś... Poszłam oczywiście nad jezioro, gdyż rosły tam najpiękniejsze drzewa. Zerwałam parę liści i od razu je zjadłam. Po zakończeniu posiłku zaczęłam iść w stronę swojej jaskini. Gdy już byłam blisko zobaczyłam znajomy pysk. Video widocznie wstał trochę później niż ja. Zakradłam się i gdy już byłam blisko skoczyłam na Video.
- Witaj - uśmiechnęłam się lekko.
Video?
- Cześć? - powiedziałam i popatrzyłam na róże. Uśmiechnęłam się minimalnie i zaczęłam przewracać różę w łapach. Dawno nie dostałam takiego miłego prezentu. Ostatnim razem dostałam od Ferraro, na prezent urodzinowy. Odwróciłam się i rozejrzałam się po jaskini. Nie miałam gdzie tej pięknej róży włożyć, by nie zwiędła. Położyłam ją tylko na półce skalnej i poszłam spać. Było dosyć późno, więc najlepiej było iść spać. Zwinęłam się w kulę i zasnęłam.
* Rano *
Obudziły mnie ranne promienie słońca, co było dosyć dziwne. Jest jeszcze zima, więc... Ociężale wstałam z miejsca i wyszłam z jaskini. Dziwnie wszystek śnieg stopniał i zaczęło wszystko się rozwijać. Przekręciłam łeb i zaczęłam iść. Trzeba przecież coś zjeść, a nie z pustym brzuchem iść, gdzieś... Poszłam oczywiście nad jezioro, gdyż rosły tam najpiękniejsze drzewa. Zerwałam parę liści i od razu je zjadłam. Po zakończeniu posiłku zaczęłam iść w stronę swojej jaskini. Gdy już byłam blisko zobaczyłam znajomy pysk. Video widocznie wstał trochę później niż ja. Zakradłam się i gdy już byłam blisko skoczyłam na Video.
- Witaj - uśmiechnęłam się lekko.
Video?
Od Avalon- CD opowiadania Stanley'a
- Jak chcesz - wzruszyłam ramionami i popatrzyłam z niekrytym zdziwieniem na Stanley'a. Ten popatrzył również zdziwiony.
- Co? - zapytał niezdecydowanym głosem. Wzruszyłam ramionami i zaczęłam iść. Stan zrobił to samo. Rozejrzałam się, szukając wejścia do mojej jaskini, która znajdowała się stosunkowo nie daleko. Przez trochę szliśmy w ciszy, którą przerwał głos Stan'a.
- A Ty lubisz szczeniaki? - zapytał lekko się uśmiechając. Na słowo szczeniaki, aż wzdrygnęłam.
- Nie za bardzo - powiedziałam cicho i popatrzyłam przed siebie. Chciałam jak najszybciej zmienić temat, ponieważ nie zbytnio lubi rozmawiać o szczeniakach - Patrz! PAW! - zawołałam, by jak najszybciej zmienić temat.
- Gdzie? - zapytał szybko Stan rozglądając się. Wskazałam łapą prawą stronę.
- Tam był! - westchnęłam jak gdyby on tam naprawdę był. Stan popatrzył w tam tą stronę z entuzjazmem, lecz jego wzrok momentalnie się zmienił - Może kiedy indziej go zobaczymy - uśmiechnęłam się by podnieść go na duchu. Stan trochę się rozweselił, lecz resztę drogi przeszliśmy w milczeniu. Widać, że ta cisza trochę przygniatała Stanley'a. Na szczęście byliśmy już przed moją jaskinią.
- No to do pilnowania szczeniaków - zaśmiałam się z lekką niezręcznością. Nie wiedziałam, czy może chce zostać, jak kiedyś, na "ciasteczka i herbatkę". Nie będę go wyganiać przecież...
Stanley?
- Co? - zapytał niezdecydowanym głosem. Wzruszyłam ramionami i zaczęłam iść. Stan zrobił to samo. Rozejrzałam się, szukając wejścia do mojej jaskini, która znajdowała się stosunkowo nie daleko. Przez trochę szliśmy w ciszy, którą przerwał głos Stan'a.
- A Ty lubisz szczeniaki? - zapytał lekko się uśmiechając. Na słowo szczeniaki, aż wzdrygnęłam.
- Nie za bardzo - powiedziałam cicho i popatrzyłam przed siebie. Chciałam jak najszybciej zmienić temat, ponieważ nie zbytnio lubi rozmawiać o szczeniakach - Patrz! PAW! - zawołałam, by jak najszybciej zmienić temat.
- Gdzie? - zapytał szybko Stan rozglądając się. Wskazałam łapą prawą stronę.
- Tam był! - westchnęłam jak gdyby on tam naprawdę był. Stan popatrzył w tam tą stronę z entuzjazmem, lecz jego wzrok momentalnie się zmienił - Może kiedy indziej go zobaczymy - uśmiechnęłam się by podnieść go na duchu. Stan trochę się rozweselił, lecz resztę drogi przeszliśmy w milczeniu. Widać, że ta cisza trochę przygniatała Stanley'a. Na szczęście byliśmy już przed moją jaskinią.
- No to do pilnowania szczeniaków - zaśmiałam się z lekką niezręcznością. Nie wiedziałam, czy może chce zostać, jak kiedyś, na "ciasteczka i herbatkę". Nie będę go wyganiać przecież...
Stanley?
Od Wezy- CD opowiadania Nesty
Popatrzyłam na nią ze zdziwieniem.
- Wielka przygoda.- zaśmiałem się, przewracając oczami. Nesty odwróciła się w moją stronę.
- Coś nie tak?- zapytała, podchodząc do mnie. Pokiwałem przecząco głową i zrobiłem unik. Nes chciała mnie stuknąć. Przekręciłem głowę i zacząłem iść dalej. Nesty wyprzedziła mnie i zaczęła prowadzić. Poczłapałem spokojnie za nią. Szliśmy na północ, bo zorientowałem się po tym, jak mech porastał drzewa.
- Kiedy już dojdziemy?!- warknąłem głośno i popatrzyłem na Nesty.
- Oj nie marudź.- przewróciła oczami Sty i odwróciła głowę w moją stronę. - Jeszcze trochę.- mruknęła.
Nesty? Małoo weny :c
- Wielka przygoda.- zaśmiałem się, przewracając oczami. Nesty odwróciła się w moją stronę.
- Coś nie tak?- zapytała, podchodząc do mnie. Pokiwałem przecząco głową i zrobiłem unik. Nes chciała mnie stuknąć. Przekręciłem głowę i zacząłem iść dalej. Nesty wyprzedziła mnie i zaczęła prowadzić. Poczłapałem spokojnie za nią. Szliśmy na północ, bo zorientowałem się po tym, jak mech porastał drzewa.
- Kiedy już dojdziemy?!- warknąłem głośno i popatrzyłem na Nesty.
- Oj nie marudź.- przewróciła oczami Sty i odwróciła głowę w moją stronę. - Jeszcze trochę.- mruknęła.
Nesty? Małoo weny :c
sobota, 27 czerwca 2015
Od Video- CD opowiadania Soni
Siedziałem zdezorientowany, patrząc to na Ingram to na Sonie. Jakoś nie zamierzałem się wtrącać w ich dziwaczne sprawy. Jeśli zrozumiałem na razie co si stało to, to, że Sonia była w ciąży ale już nie jest... Odsunąłem się, przekręcając łeb w prawo. Było to dosyć frustrując, że Sonia znów zaczęła patrzeć mi w oczy. Chciałem już wstać i sobie pójść, lecz Ingaram złapała mnie. Popatrzyłem na nią zdziwiony.
- Czemu idziesz?- zapytała, uśmiechając się z lekką złośliwością. Przekręciłem łeb i niepewnie usiadłem obok niej.
- Ale jeszcze trochę i idę.- powiedziałem szybko.
Ingaram? Sonia?
- Czemu idziesz?- zapytała, uśmiechając się z lekką złośliwością. Przekręciłem łeb i niepewnie usiadłem obok niej.
- Ale jeszcze trochę i idę.- powiedziałem szybko.
Ingaram? Sonia?
piątek, 26 czerwca 2015
Od Honey CD opowiadania Steve'a
- To nic wielkiego - mruknął zawstydzony.
- Chyba żartujesz! Będę ci wdzięczna na zawsze! - zawołałam.
- Ja też pomogłem! - wtrącił się Max.
- Wszystko mnie boli - jęknęłam, nie zwracając na niego uwagi.
- Te wilki zdążyły porządnie cię poranić - zatroskał się Steve.
- Mógłbyś pójść po Roney'a? - poprosiłam.
- Po co?
- A, bo wy nie znacie nowiny! Znowu jesteśmy razem! - uśmiechnęłam się. Max i Steve strasznie zbledli. I teraz mi się przypomniało. Przecież oni mnie kochają! A ja palnęłam coś takiego... Zapadła cisza.
Steve? Sorry za brak weny, ale jest 11 w nocy
- Chyba żartujesz! Będę ci wdzięczna na zawsze! - zawołałam.
- Ja też pomogłem! - wtrącił się Max.
- Wszystko mnie boli - jęknęłam, nie zwracając na niego uwagi.
- Te wilki zdążyły porządnie cię poranić - zatroskał się Steve.
- Mógłbyś pójść po Roney'a? - poprosiłam.
- Po co?
- A, bo wy nie znacie nowiny! Znowu jesteśmy razem! - uśmiechnęłam się. Max i Steve strasznie zbledli. I teraz mi się przypomniało. Przecież oni mnie kochają! A ja palnęłam coś takiego... Zapadła cisza.
Steve? Sorry za brak weny, ale jest 11 w nocy
Od Video- CD opowiadania Michy
Chciałem już odpowiedzieć, jednak zawahałem się. Nie znam jej zbyt dobrze, żeby powiedzieć jej moją historię. Westchnąłem i popatrzyłem trochę wyżej. Nienawidzę podejmować trudnych decyzji.
- A więc tak.- zacząłem niepewnie - Urodziłem się trochę czasu temu razem z moją siostrzyczką kochaną.- w tym miejscu się zatrzymałem. Przetarłem łapą oczy i westchnąłem. Czemu jestem taki wrażliwy?!
- Coś nie tak?- zapytała lekko przestraszona Michy.
- Wszystko Ok.- pociągnąłem nosem, próbując się uśmiechnąć. - Później zwiedzałem z nią świat. Jeszcze później znalazł mnie Cheroon i tak tu się znalazłem.- mruknąłem i rozejrzałem się. Już byliśmy niedaleko Lawendowych Pól.
- No to jesteśmy.- powiedziałem i rozejrzałem się wokół. Jak zawsze woń lawendy dawała się we znaki.
Michy?
- A więc tak.- zacząłem niepewnie - Urodziłem się trochę czasu temu razem z moją siostrzyczką kochaną.- w tym miejscu się zatrzymałem. Przetarłem łapą oczy i westchnąłem. Czemu jestem taki wrażliwy?!
- Coś nie tak?- zapytała lekko przestraszona Michy.
- Wszystko Ok.- pociągnąłem nosem, próbując się uśmiechnąć. - Później zwiedzałem z nią świat. Jeszcze później znalazł mnie Cheroon i tak tu się znalazłem.- mruknąłem i rozejrzałem się. Już byliśmy niedaleko Lawendowych Pól.
- No to jesteśmy.- powiedziałem i rozejrzałem się wokół. Jak zawsze woń lawendy dawała się we znaki.
Michy?
WAKACJE!
[I oto kolejny mój post, bez większego sensu |3]
WITAJCIE!
Jak sam tytuł mówi - nastały wakacje!
Ja oczywiście nie mogłabym siedzieć teraz bezczynnie i paczać tylko w ekran, więc piszę ten post! Patrząc w ekraan... Newer majn...
Ja, jako prawilny członek tej sfory, [nie bierzcie oczywiście tego na poważnie xd] chciałabym powiedzieć wam... MIŁYCH WAKACJI!
Mam nadzieje, że nie dużo członków sfory wyjeżdża na wakacje i będzie mogła w tym okresie pisać opowiadania. Sama wyjeżdżam tylko nad morze, więc przyrzekam, że będę cały czas na sforze!
CAŁY...
Dobra jeszcze raz miłych wakacji i duuuuużo weny!
Od Honey CD opowiadania Roney'a
- Roney... - wyszeptałam. Zrobiło mi się słabo i miałam wrażenie, że zaraz umrę. Ze szczęścia - Mówisz na poważnie?
- Tak.
- Nie wiem co powiedzieć... Kocham cię! - zawołałam i mocno go przytuliłam. Roześmiał się.
- Przepraszam też za tamto... - spuściłam głowę.
- To już nie ważne - rzekł Ron.
- Wiesz co? Chodźmy do mnie - zaproponowałam - Powiemy moim rodzicom i rodzeństwu że znowu jesteśmy razem.
- Lepiej nie - pies trochę się spłoszył.
- Czemu?
- No wiesz, twoi rodzice chyba niezbyt mnie lubią. Rodzeństwo też - mruknął.
- To się da łatwo zmienić - uśmiechnęłam się.
- Eee...
- Dobra, jak nie chcesz to nie. Co w takim razie zrobimy, mój partnerze? - zapytałam.
Roney???
- Tak.
- Nie wiem co powiedzieć... Kocham cię! - zawołałam i mocno go przytuliłam. Roześmiał się.
- Przepraszam też za tamto... - spuściłam głowę.
- To już nie ważne - rzekł Ron.
- Wiesz co? Chodźmy do mnie - zaproponowałam - Powiemy moim rodzicom i rodzeństwu że znowu jesteśmy razem.
- Lepiej nie - pies trochę się spłoszył.
- Czemu?
- No wiesz, twoi rodzice chyba niezbyt mnie lubią. Rodzeństwo też - mruknął.
- To się da łatwo zmienić - uśmiechnęłam się.
- Eee...
- Dobra, jak nie chcesz to nie. Co w takim razie zrobimy, mój partnerze? - zapytałam.
Roney???
Od Thomson'a- CD opowiadania Meredith
Skinąłem głową i rozglądnąłem się wokół.
- Chyba tak.- powiedziałem i rozejrzałem się. Wszystko nagle zaczęło rozwijać się i rosnąć. - Chyba na prawdę długo nas nie było - zaśmiałem się. Mere też się uśmiechnęła się. Szliśmy dalej w pięknym śpiewie ptaków. Szczerze mówiąc, było bardzo miło tak iść spacerkiem. Spojrzałem na niebo. Do zachodu słońca było jeszcze dużo czasu. Uśmiechnąłem się i popchnąłem Meredith w bok. Suczka przewróciła się i poturlała trochę.
- EJ!- zawołała wstając i popatrzyła na mnie. Teraz ona podeszła do mnie i mnie popchnęła. Zaczęło się tak nasze turlanie po ziemi. Zanim skończyliśmy się bawić minęło sporo czasu, a słońce zbliżało się ku zachodowi. Przekręciłem łeb i zatrzymałem łapą Meredith, ponieważ znów chciała mnie popchnąć. Suczka odeszła trochę w tył i popatrzyła na mnie zdziwiona.
- Co się stało?- zapytała z nutką zdziwienia.
- Mieliśmy już wracać.- zaśmiałem się i zacząłem szybciej iść. Mer kiwnęła głową i poszła za mną.
Meredith?
- Chyba tak.- powiedziałem i rozejrzałem się. Wszystko nagle zaczęło rozwijać się i rosnąć. - Chyba na prawdę długo nas nie było - zaśmiałem się. Mere też się uśmiechnęła się. Szliśmy dalej w pięknym śpiewie ptaków. Szczerze mówiąc, było bardzo miło tak iść spacerkiem. Spojrzałem na niebo. Do zachodu słońca było jeszcze dużo czasu. Uśmiechnąłem się i popchnąłem Meredith w bok. Suczka przewróciła się i poturlała trochę.
- EJ!- zawołała wstając i popatrzyła na mnie. Teraz ona podeszła do mnie i mnie popchnęła. Zaczęło się tak nasze turlanie po ziemi. Zanim skończyliśmy się bawić minęło sporo czasu, a słońce zbliżało się ku zachodowi. Przekręciłem łeb i zatrzymałem łapą Meredith, ponieważ znów chciała mnie popchnąć. Suczka odeszła trochę w tył i popatrzyła na mnie zdziwiona.
- Co się stało?- zapytała z nutką zdziwienia.
- Mieliśmy już wracać.- zaśmiałem się i zacząłem szybciej iść. Mer kiwnęła głową i poszła za mną.
Meredith?
Od Roney'a - CD opowiadania Theo
- Cześć. Chciałem pogadać.
- No dawaj - powiedział Jocker.
- Dużo myślałem nad tym, ale ja nadal kocham Honey... - wydukałem.
- Co?! - zdziwił się Theo. - To idź do niej. Szybko.
Dobrze mówił. Od razu zebrałem się i pobiegłem przed siebie szukając mojej Hon. Spotkałem ją gdzieś przy polance w lesie. Stała tam z jakimiś psem. Z tego co wiem, to był Steve. Byłem zły. Podszedłem do psa i powaliłem go na ziemię.
- O co Ci chodzi? - mruknął.
- Honey jest moja - warknąłem.
Chciał coś powiedzieć, ale wbiłem w niego morderczy wzrok oraz mocniej przycisnąłem.
- Honey. Kocham Ciebie.
- Że co? Przecież mnie nie chciałeś - była zaszokowana.
- To nieprawda. Zawsze Ciebie kochałem. Po prostu bolało mnie to, że pocałowałaś mojego brata. A Levar to tylko wymówka. Wiem, że jestem lepszy - po tym pocałowałem ją.
Honey ?
- No dawaj - powiedział Jocker.
- Dużo myślałem nad tym, ale ja nadal kocham Honey... - wydukałem.
- Co?! - zdziwił się Theo. - To idź do niej. Szybko.
Dobrze mówił. Od razu zebrałem się i pobiegłem przed siebie szukając mojej Hon. Spotkałem ją gdzieś przy polance w lesie. Stała tam z jakimiś psem. Z tego co wiem, to był Steve. Byłem zły. Podszedłem do psa i powaliłem go na ziemię.
- O co Ci chodzi? - mruknął.
- Honey jest moja - warknąłem.
Chciał coś powiedzieć, ale wbiłem w niego morderczy wzrok oraz mocniej przycisnąłem.
- Honey. Kocham Ciebie.
- Że co? Przecież mnie nie chciałeś - była zaszokowana.
- To nieprawda. Zawsze Ciebie kochałem. Po prostu bolało mnie to, że pocałowałaś mojego brata. A Levar to tylko wymówka. Wiem, że jestem lepszy - po tym pocałowałem ją.
Honey ?
Od Michelle- CD opowiadania Niklaus'a
Siadłam bardziej na kamieniu, by szybko z niego nie spaść. Nie odpowiedziałam nic. Próbowałam też nie rozpraszać wzroku, tylko patrzeć w jeden punkt przed siebie. Przez dłuższą chwilę, była cisza, aż Klaus ją przerwał.
- Coś Ci zrobiłem?- zapytał bardziej zdenerwowanym tonem. Widać, że moje milczenie zaczęło go wkurzać. Moje kąciki ust lekko się podniosły, lecz od razu opadły. Czy to naprawdę daje mi taką satysfakcje. Przechyliłam wzrok trochę w lewo i zauważyłam przede mną stojącego Niklaus'a. Odskoczyłam jak oparzona w tył. Ten uśmiechnął się zwycięsko, że udało mu się mnie ruszyć z miejsca. Warknęłam pod nosem i popatrzyłam na niego złowrogo.
- Jak myślisz.- syknęłam w jego stronę, przybierając pozę do ataku. Klaus stanął zdezorientowany. Chyba nie wiedział, że odpowiedziałam mu na wcześniejsze pytanie. Przewróciłam oczami i odwróciłam się. Wstałam i chciałam już iść, lecz usłyszałam głos Niklaus'a.
- Że trochę.- powiedział głośno, lecz niepewnie. Odwróciłam się momentalnie i popatrzyłam na niego zdziwiona.
- Niby czemu?- powiedziałam nadal wielce zdziwiona.
- No bo trzymałaś się za gardło...- odpowiedział lekko zdenerwowany. Wzruszyłam ramionami z troszku złością. Poczułam się dziwnie, ponieważ jak taki mały piesek, mógłby mi coś zrobić? Sama w sumie jestem jeszcze szczeniakiem... Potrząsnęłam głową i przekręciłam ją lekko w prawo.
- Są miliony innych powodów.- powiedziałam cicho i usiadłam na wcześniejsze miejsce.
Niklaus?
- Coś Ci zrobiłem?- zapytał bardziej zdenerwowanym tonem. Widać, że moje milczenie zaczęło go wkurzać. Moje kąciki ust lekko się podniosły, lecz od razu opadły. Czy to naprawdę daje mi taką satysfakcje. Przechyliłam wzrok trochę w lewo i zauważyłam przede mną stojącego Niklaus'a. Odskoczyłam jak oparzona w tył. Ten uśmiechnął się zwycięsko, że udało mu się mnie ruszyć z miejsca. Warknęłam pod nosem i popatrzyłam na niego złowrogo.
- Jak myślisz.- syknęłam w jego stronę, przybierając pozę do ataku. Klaus stanął zdezorientowany. Chyba nie wiedział, że odpowiedziałam mu na wcześniejsze pytanie. Przewróciłam oczami i odwróciłam się. Wstałam i chciałam już iść, lecz usłyszałam głos Niklaus'a.
- Że trochę.- powiedział głośno, lecz niepewnie. Odwróciłam się momentalnie i popatrzyłam na niego zdziwiona.
- Niby czemu?- powiedziałam nadal wielce zdziwiona.
- No bo trzymałaś się za gardło...- odpowiedział lekko zdenerwowany. Wzruszyłam ramionami z troszku złością. Poczułam się dziwnie, ponieważ jak taki mały piesek, mógłby mi coś zrobić? Sama w sumie jestem jeszcze szczeniakiem... Potrząsnęłam głową i przekręciłam ją lekko w prawo.
- Są miliony innych powodów.- powiedziałam cicho i usiadłam na wcześniejsze miejsce.
Niklaus?
Od Soni - CD opowiadania Ingram
- Hej. - powiedział Video.
Nie odpowiedziałam. Wpatrywałam się w te jego zabójcze oczy.
- Ziemia do Soni! - krzyknął w końcu, a ja się ocknęłam.
- Hej. - odpowiedziałam.
W tej chwili weszła Ingram.
- Przeanalizowałam dokładnie Twoje wyniki. Nie jesteś w ciąży. Poza tym... Jesteś za młoda! - poinformowała.
Ufff... A już myślałam, że mam szczeniaki z moim byłym. Tą świnią!
Ingram? Video?
Nie odpowiedziałam. Wpatrywałam się w te jego zabójcze oczy.
- Ziemia do Soni! - krzyknął w końcu, a ja się ocknęłam.
- Hej. - odpowiedziałam.
W tej chwili weszła Ingram.
- Przeanalizowałam dokładnie Twoje wyniki. Nie jesteś w ciąży. Poza tym... Jesteś za młoda! - poinformowała.
Ufff... A już myślałam, że mam szczeniaki z moim byłym. Tą świnią!
Ingram? Video?
Od Steve'a CD opowiadania Honey
Popatrzyłem się złowrogo na Max'a.
-Max, wiem że lubisz rozmawiać. ALE NIE CO CHWILĘ !! - Warknąłem na niego. Od razu ucichł. Popatrzył się jeszcze raz na Athenę i odszedł. Obraził się czy co? Nie wiem...
-Steve, dziękuję. Ale nie musisz go wyganiać. - Położyła uszy po sobie Athena. Przewróciłem oczami. Nagle, zza krzaków wyskoczyły 3 wilki. Ich pyski wyrażały jedną myśl - "Smaczny kąsek". Kanibale! Od kiedy pies psa zjada? Zabić rozumiem, ale nie zjadać! Zacząłem głośno ujadać. Z pyska leciała mi ślina, ale wilki się nie bały. Jeden uciekł, a dwa rzuciły się na Honey. Athie uciekła, a ja rzuciłem się na potwory. Strasznie pogryzły Honey. Aż jej z łapy krew ciekła!! Jednemu, rozerwałem ogon i padł martwy z wykrwawienia. Drugi zaś, nadal męczył Hon. Skoczyłem na niego i ostatnią resztką sił wydrapałem mu oczy. Także zdechł. Suczka leżała bezwładnie na ziemi. Z bólu zemdlała. Zaraz na miejscu pojawili się Max i Athena.
-Max! Zabij te wil...Steve, gdzie one? O ffuuuuu! Zabiłeś je?
-Tak...Ciężko było. - Powiedziałem. Z pyska leciała mi krew. Wziąłem Honey na plecy i zaniosłem do lekarza.
*U lekarza*
Honey się obudziła.
-Dzięki Steve....Uratowałeś mi życie...-Powiedziała i mnie przytuliła.
Honey?
-Max, wiem że lubisz rozmawiać. ALE NIE CO CHWILĘ !! - Warknąłem na niego. Od razu ucichł. Popatrzył się jeszcze raz na Athenę i odszedł. Obraził się czy co? Nie wiem...
-Steve, dziękuję. Ale nie musisz go wyganiać. - Położyła uszy po sobie Athena. Przewróciłem oczami. Nagle, zza krzaków wyskoczyły 3 wilki. Ich pyski wyrażały jedną myśl - "Smaczny kąsek". Kanibale! Od kiedy pies psa zjada? Zabić rozumiem, ale nie zjadać! Zacząłem głośno ujadać. Z pyska leciała mi ślina, ale wilki się nie bały. Jeden uciekł, a dwa rzuciły się na Honey. Athie uciekła, a ja rzuciłem się na potwory. Strasznie pogryzły Honey. Aż jej z łapy krew ciekła!! Jednemu, rozerwałem ogon i padł martwy z wykrwawienia. Drugi zaś, nadal męczył Hon. Skoczyłem na niego i ostatnią resztką sił wydrapałem mu oczy. Także zdechł. Suczka leżała bezwładnie na ziemi. Z bólu zemdlała. Zaraz na miejscu pojawili się Max i Athena.
-Max! Zabij te wil...Steve, gdzie one? O ffuuuuu! Zabiłeś je?
-Tak...Ciężko było. - Powiedziałem. Z pyska leciała mi krew. Wziąłem Honey na plecy i zaniosłem do lekarza.
*U lekarza*
Honey się obudziła.
-Dzięki Steve....Uratowałeś mi życie...-Powiedziała i mnie przytuliła.
Honey?
czwartek, 25 czerwca 2015
Od Honey CD opowiadania Steve'a
- Hej! - zawołałam widząc Steve'a, Maxa i Athenę - Sorry za spóźnienie, ale musiałam...
- Co musiałaś? - zaciekawiła się Athie.
- Nie ważne.
- No weź, powiedz co robiłaś - jęczała mi nad uchem.
- Wyżalałam się Theo - bąknęłam zawstydzona. Zapadła cisza.
- Idziemy gdzieś? - zaświergotał Max. On mnie zaczyna wkurzać. Bardzo się ucieszyłam, gdy Steve wbił mu pazury w łapę, co skutkowało zamilknięciem Maxa.
- Co to za wisiorek? - spytał Steve, pokazując moją szyję. Wisiał na niej naszyjnik:
Zdjęłam go.
- Dostałam go kiedyś od Roney'a - wyjaśniłam cicho. Wszyscy na mnie spojrzeli.
- I nadal go nosisz? - zdziwiła się Ath.
- Nie - warknęłam i wyrzuciłam naszyjnik. Nastała chwila ciszy.
- To idziemy? - zapytał radośnie Max.
- Uciszcie go - szepnęłam błagalnie.
Steve? Brak weny...
- Co musiałaś? - zaciekawiła się Athie.
- Nie ważne.
- No weź, powiedz co robiłaś - jęczała mi nad uchem.
- Wyżalałam się Theo - bąknęłam zawstydzona. Zapadła cisza.
- Idziemy gdzieś? - zaświergotał Max. On mnie zaczyna wkurzać. Bardzo się ucieszyłam, gdy Steve wbił mu pazury w łapę, co skutkowało zamilknięciem Maxa.
- Co to za wisiorek? - spytał Steve, pokazując moją szyję. Wisiał na niej naszyjnik:
Zdjęłam go.
- Dostałam go kiedyś od Roney'a - wyjaśniłam cicho. Wszyscy na mnie spojrzeli.
- I nadal go nosisz? - zdziwiła się Ath.
- Nie - warknęłam i wyrzuciłam naszyjnik. Nastała chwila ciszy.
- To idziemy? - zapytał radośnie Max.
- Uciszcie go - szepnęłam błagalnie.
Steve? Brak weny...
Od Steve'a CD opowiadania Honey
Popatrzyłem się na niego wrednie. Nie rozumie sytuacji, w jakiej są obecnie dziewczyny.
-O niczym. - Uśmiechnęła się Athena. -To gdzie te gwiazdy ?
Uśmiechnąłem się. Westchnąłem i wskazałem łapą na gwieździste niebo.
-Szybko zajmujcie miejsca! - Krzyknąłem i rzuciłem się w trawę. - Idziecie?
Obok mnie leżała Honey i Max. Patrzyliśmy się w gwiazdy i rozmawialiśmy o różnych rzeczach. Było już na tyle późno, że poszliśmy wszyscy spać. Ja obudziłem Max'a a ten pomógł mi zanieść Hon i Athie do domów. Rano spotkaliśmy się w tym samym miejscu co wczoraj.
Honey?
-O niczym. - Uśmiechnęła się Athena. -To gdzie te gwiazdy ?
Uśmiechnąłem się. Westchnąłem i wskazałem łapą na gwieździste niebo.
-Szybko zajmujcie miejsca! - Krzyknąłem i rzuciłem się w trawę. - Idziecie?
Obok mnie leżała Honey i Max. Patrzyliśmy się w gwiazdy i rozmawialiśmy o różnych rzeczach. Było już na tyle późno, że poszliśmy wszyscy spać. Ja obudziłem Max'a a ten pomógł mi zanieść Hon i Athie do domów. Rano spotkaliśmy się w tym samym miejscu co wczoraj.
Honey?
Suzzie i Jocker dorośli!
Imię : Jocker
Ksywka : Jock, Joo
Głos : Kwabs- Walks
Rasa : Mieszaniec Aussie i Samoyed
Wiek : 7 lat
Płeć : Pies
Urodziny : 1 Dzień Lata
Stanowisko : Młoda Alfa, Morderca
Rodzina :
Mama - Aceland
Tata - Mashine
Siostry - Coco, Quiet †, Suzzie
Bracia - Snowy, Ferraro
Wujkowie - Rocky
Ciocie - Naveda
Siostrzeńcy - Jammy, Vawes, Skillet, Tyler, Rubens, Kai
Siostrzenice - ,Tähti, Jasmine, Meredith, Josie,
Bratankowie - Niklaus, Levar,Valentino
Bratanice - Haley, Scarlet, Snowflake, Cortney
Partner : -
Charakter : Jock jest bardzo zabawny i zawsze się wygłupia. Jego bratnią duszą jest Theo i razem przewróciliby świat do góry nogami. Nie lubi za dużych komplikacji jeśli chodzi o partnerstwo. A ostatnio to dużo u nich tego. Lubi wspierać innych i to on zawsze podtrzymuje ich na duchu. Kryje się po kontach i rzadko się ukazuje. Twierdzi że od czasu kiedy przeobraził się ze szczeniaka w psa zbrzydł okropnie. Dlatego nie lubi i nie chce się pokazywać. Często spędza czas w miastach i parkach. Nie może wytrzymać jak widzi w zoo, w klatkach wychudzone i smutne zwierzęta. Przynosi im jedzenie i rozmawia z nimi. Najbardziej zżył się z wilkami. Ale jeśli jeszcze mówić o charakterze to jest bardzo uczynny. Może to wydać się trochę idiotyczne ale uwielbia konie. Bardzo chce dostać jakiegoś i jeździć na nim. Ale tylko wtedy jak będzie miał taki sam charakter jak on. Czyli szarmancki i wybuchowy.
Historia : Urodził się w sforze więc nie ma jakoś mocno rozwiniętej historii.
Upomnienia : 0/4
Kontakt : natik880/ natigrati@gmail.com
Inne Zdjęcia: KLIK KLIK
Imię : Suzzie
Ksywka : Su
Głos : Honey - Lalalove
Rasa : Mieszaniec Aussie i Samoyed
Wiek : 7 lat
Płeć : Pies
Urodziny : 1 Dzień Lata
Stanowisko : Młoda Alfa, Pielęgniarka
Rodzina :
Mama - Aceland
Tata - Mashine
Siostry - Coco, Quiet †
Bracia - Snowy, Ferraro, Jocker
Wujkowie - Rocky
Ciocie - Naveda
Siostrzeńcy - Jammy, Vawes, Skillet, Tyler, Rubens, Kai
Siostrzenice - Tähti, Jasmine, Meredith, Josie,
Bratankowie - Niklaus, Levar,Valentino
Bratanice - Haley, Scarlet, Snowflake, Cortney
Partner : -
Charakter : Suzzie, podobnie jak Jocker jest bardzo radosna i żywiołowa. Wraz z wiekiem wykształciła się u niej opiekuńczość i empatia. Te cechy zadecydowały o jej stanowisku. Suzzie czuje, że jest do tego powołana. Nie szuka na siłę partnera, chce mieć po prostu dużą paczkę przyjaciół
Historia : Urodziła się w Sforze Psiego Uśmiechu
Upomnienia : 0/4
Kontakt : ♥♥♥Tommy♥♥♥
Od Alexa
Siedziałem właśnie przy upolowanym przez mnie zającu i przyglądałem się zwłokom. Resztę ciała zakopałem w twardej ziemi. Zaostrzyłem sobie przy tym pazury. W słońcu lekko iskrzyły się. Pewny, że posprzątałem już po sobie udałem się na Złote Wzgórza. Szedłem powoli. Na miejscu zobaczyłem moją dawną ukochaną. Jak ja ją kochałem. Teraz też chyba czuję do niej to samo co kiedyś. Ona też chyba mnie ujrzała. Podbiegła do mnie.
- Cześć Alex! - krzyknęła uradowana.
- Athie - uśmiechnąłem się i po chwili mimowolnie przytuliłem. Nie wiem czy to było w porządku, ale stało się i już.
Athena lekko się zarumieniła. Poczułem się jak za czasów, gdy byłem małym szczenięciem. Nasza pierwsza wspólna chwila, wyznanie jej moich uczuć i cała nieprzyjemna reszta.
- Przejdziemy się? - zapytałem.
Suczka pokiwała głową.
Udaliśmy się na małą przechadzkę po Złotych Wzgórzach. Opowiedzieliśmy sobie wiele rzeczy, w końcu nie rozmawialiśmy od naszego rozstania. Czułem, że muszę coś jej wyznać.
- Athena... Ja Ciebie wciąż kocham, mimo tej zdrady. Czy jest jeszcze szansa, żebyśmy byli razem?
Athena ?
- Cześć Alex! - krzyknęła uradowana.
- Athie - uśmiechnąłem się i po chwili mimowolnie przytuliłem. Nie wiem czy to było w porządku, ale stało się i już.
Athena lekko się zarumieniła. Poczułem się jak za czasów, gdy byłem małym szczenięciem. Nasza pierwsza wspólna chwila, wyznanie jej moich uczuć i cała nieprzyjemna reszta.
- Przejdziemy się? - zapytałem.
Suczka pokiwała głową.
Udaliśmy się na małą przechadzkę po Złotych Wzgórzach. Opowiedzieliśmy sobie wiele rzeczy, w końcu nie rozmawialiśmy od naszego rozstania. Czułem, że muszę coś jej wyznać.
- Athena... Ja Ciebie wciąż kocham, mimo tej zdrady. Czy jest jeszcze szansa, żebyśmy byli razem?
Athena ?
Nowy pies!
Imię : Badoox
Ksywka : Badoo , Doo itp. (Duu) i często Dre.
Głos : Dr. Dre
Rasa : Amstaff
Wiek : 2 lata
Płeć : Pies
Urodziny : 5 dzień zimy
Stanowisko : Szaman
Rodzina : Kuzyn Rayan
Partner : Szuka, ale jedna podbiła już jego serce.
Charakter : Wyluzowany, energiczny, przyjacielski i wesoły. Jest psem, który lubi śpiewać...Chodź nie robi tego często. Uwielbia mieszać różne nuty, inaczej DJ'ować xd. Towarzyski, lubi wyzwania i przygody.
Historia : Urodził się w hodowli. Kupiono go, a on uciekł i znalazł tą sforę.
Upomnienia : 0/4
Kontakt : Husarz15
Ksywka : Badoo , Doo itp. (Duu) i często Dre.
Głos : Dr. Dre
Rasa : Amstaff
Wiek : 2 lata
Płeć : Pies
Urodziny : 5 dzień zimy
Stanowisko : Szaman
Rodzina : Kuzyn Rayan
Partner : Szuka, ale jedna podbiła już jego serce.
Charakter : Wyluzowany, energiczny, przyjacielski i wesoły. Jest psem, który lubi śpiewać...Chodź nie robi tego często. Uwielbia mieszać różne nuty, inaczej DJ'ować xd. Towarzyski, lubi wyzwania i przygody.
Historia : Urodził się w hodowli. Kupiono go, a on uciekł i znalazł tą sforę.
Upomnienia : 0/4
Kontakt : Husarz15
Od Honey CD opowiadania Roney'a
Theo zdziwił się, ale zaprowadził mnie do jaskini. Roney gdzieś sobie poszedł.
- Honey, co się stało? - zapytał pies.
- Theo... - wyszeptałam i zaczęłam szlochać.Cała się trzęsłam. Czemu on...
- Honey - powiedział spokojnie Four - Uspokój się.
Ale ja nie potrafiłam się uspokoić. Jeszcze jakieś pół godziny byłam w okropnym stanie i ciągle płakałam. Gdy w końcu udało mi się przestać na chwilę, Theo znów poprosił bym powiedziała co się stało. Zaczęłam więc bezładnie o wszystkim mówić.
- Możesz trochę wolniej?
W tym momencie do jaskini weszła Evelyn. Gdy mnie zobaczyła od razu rzekła:
- Co się stało?
Uspokoiłam się trochę i powoli wszystko im wytłumaczyłam.
- Rozmawialiśmy z Ronem dzisiaj - mruknął Theo gdy skończyłam - Stwierdził, że w ogóle cię nie kocha.
- Szkoda, że nikt nie może zrozumieć, jak bardzo JA go kocham - wyszeptałam i strasznie zbladłam.
- Dobrze się czujesz? - zaniepokoiła się Elyn widząc moją bladość.
- Nie za bardzo...
W tym momencie zemdlałam.
Theo??? Evelyn???
- Honey, co się stało? - zapytał pies.
- Theo... - wyszeptałam i zaczęłam szlochać.Cała się trzęsłam. Czemu on...
- Honey - powiedział spokojnie Four - Uspokój się.
Ale ja nie potrafiłam się uspokoić. Jeszcze jakieś pół godziny byłam w okropnym stanie i ciągle płakałam. Gdy w końcu udało mi się przestać na chwilę, Theo znów poprosił bym powiedziała co się stało. Zaczęłam więc bezładnie o wszystkim mówić.
- Możesz trochę wolniej?
W tym momencie do jaskini weszła Evelyn. Gdy mnie zobaczyła od razu rzekła:
- Co się stało?
Uspokoiłam się trochę i powoli wszystko im wytłumaczyłam.
- Rozmawialiśmy z Ronem dzisiaj - mruknął Theo gdy skończyłam - Stwierdził, że w ogóle cię nie kocha.
- Szkoda, że nikt nie może zrozumieć, jak bardzo JA go kocham - wyszeptałam i strasznie zbladłam.
- Dobrze się czujesz? - zaniepokoiła się Elyn widząc moją bladość.
- Nie za bardzo...
W tym momencie zemdlałam.
Theo??? Evelyn???
Od Honey CD opowiadania Steve'a
Szłam bezwiednie za Atheną, Steve'em i Maxem. Cały czas myślałam o Roney'u i o tym co powiedział. Athie ma rację. Muszę o nim zapomnieć. Kiedyś był fajny, a teraz strasznie się zmienił. Westchnęłam.
- Co się stało? - zapytała Ath.
- Zrozumiałam, że muszę zapomnieć o Ronie - rzekłam twardo.
- I tego się trzymaj - stwierdziła.
- Wiem - uśmiechnęłam się słabo. Muszę znaleźć sobie nowego partnera. Zaraz... Przecież Steve i Max są we mnie zakochani! Osobiście już na samym początku polubiłam Steve'a. Może powstanie z tego coś więcej?
- Zaraz wrócimy - powiedziałam i pociągnęłam za sobą Athie. Opowiedziałam jej o moich rozmyślaniach w sprawie Steve'a.
- Czyli że ci się podoba? - spytała szeptem.
- Trochę...
- Możesz w końcu ułożyć sobie życie z fajnym facetem - cmoknęła.
- Wiem - mruknęłam. Wróciłyśmy do psów.
- O czym tak plotkowałyście? - rzekł Max.
Steve?
- Co się stało? - zapytała Ath.
- Zrozumiałam, że muszę zapomnieć o Ronie - rzekłam twardo.
- I tego się trzymaj - stwierdziła.
- Wiem - uśmiechnęłam się słabo. Muszę znaleźć sobie nowego partnera. Zaraz... Przecież Steve i Max są we mnie zakochani! Osobiście już na samym początku polubiłam Steve'a. Może powstanie z tego coś więcej?
- Zaraz wrócimy - powiedziałam i pociągnęłam za sobą Athie. Opowiedziałam jej o moich rozmyślaniach w sprawie Steve'a.
- Czyli że ci się podoba? - spytała szeptem.
- Trochę...
- Możesz w końcu ułożyć sobie życie z fajnym facetem - cmoknęła.
- Wiem - mruknęłam. Wróciłyśmy do psów.
- O czym tak plotkowałyście? - rzekł Max.
Steve?
Od Video- CD opowiadania Skyres
Popatrzyłem z nadzieją w stronę krzyku. To na pewno musiał być Thomson,
jego głos poznam wszędzie. Zacząłem szybko biec w jego stronę.
Usłyszałem cichy jęk Skyres. Momentalnie się odwróciłem i spojrzałem na
nią.
- Wszystko OK?- zapytałem szybko, gdyż chciałem już biec. Suczka uśmiechnęła się kwaśno i pokiwała głową. Wiedziałem, że coś jest nie tak, lecz jeśli ona twierdzi inaczej to nie będę się kłócił. Przeskoczyłem krzaczory i zatrzymałem się, wbijając pazury w ziemię. Zatrzymałem się widocznie za szybko, ponieważ Skyres na mnie wpadła.
- Sor...- zaczęła mówić, lecz gdy się obejrzała już przestała. Thomson stał z jakimś innym szczeniakiem, a nad nimi stał wilk. Wiadomo chyba, że nie miał pokojowych zamiarów. Nie oglądając się, skoczyłem i przegniotłem go pazurami do ziemi. Oczywiście był o wiele silniejszy, więc z łatwością mnie odepchnął. Podniosłem się z ziemi i otrzepałem z piasku. Teraz Sky zaczęła z nim walczyć. Wziąłem szybko Thom'a i drugiego szczeniaka.
- Zabierz kolegę i wracajcie do sfory.- powiedziałem i popchałem ich lekko. Szczeniaczki szybko pobiegły w stronę domu. Ja zacząłem razem ze Skyres walczyć z wilkiem. W pewnym momencie, Sky, dostała od wilka tok mocno, że aż odleciała parę metrów. Po chwili stało się tak ze mną.
*** Po przebudzeniu ***
Otworzyłem powoli oczy, do których wpadła mocna dawka słońca. Szybko je zamknąłem. Zauważyłem jednak Ingram stojącą niedaleko mnie. Przewróciłem się i zgiąłem w pół. Głowa i tylna, prawa łapa strasznie bolała. Otwarłem znów oczy. Sky leżała jeszcze nieprzytomna. Położyłem łapę na głowię i popatrzyłem na Ingram.
- Co się stało?- zapytałem słabym i łamiącym się głosem. Po chwili obudziła się Sky.
Skyres?
- Wszystko OK?- zapytałem szybko, gdyż chciałem już biec. Suczka uśmiechnęła się kwaśno i pokiwała głową. Wiedziałem, że coś jest nie tak, lecz jeśli ona twierdzi inaczej to nie będę się kłócił. Przeskoczyłem krzaczory i zatrzymałem się, wbijając pazury w ziemię. Zatrzymałem się widocznie za szybko, ponieważ Skyres na mnie wpadła.
- Sor...- zaczęła mówić, lecz gdy się obejrzała już przestała. Thomson stał z jakimś innym szczeniakiem, a nad nimi stał wilk. Wiadomo chyba, że nie miał pokojowych zamiarów. Nie oglądając się, skoczyłem i przegniotłem go pazurami do ziemi. Oczywiście był o wiele silniejszy, więc z łatwością mnie odepchnął. Podniosłem się z ziemi i otrzepałem z piasku. Teraz Sky zaczęła z nim walczyć. Wziąłem szybko Thom'a i drugiego szczeniaka.
- Zabierz kolegę i wracajcie do sfory.- powiedziałem i popchałem ich lekko. Szczeniaczki szybko pobiegły w stronę domu. Ja zacząłem razem ze Skyres walczyć z wilkiem. W pewnym momencie, Sky, dostała od wilka tok mocno, że aż odleciała parę metrów. Po chwili stało się tak ze mną.
*** Po przebudzeniu ***
Otworzyłem powoli oczy, do których wpadła mocna dawka słońca. Szybko je zamknąłem. Zauważyłem jednak Ingram stojącą niedaleko mnie. Przewróciłem się i zgiąłem w pół. Głowa i tylna, prawa łapa strasznie bolała. Otwarłem znów oczy. Sky leżała jeszcze nieprzytomna. Położyłem łapę na głowię i popatrzyłem na Ingram.
- Co się stało?- zapytałem słabym i łamiącym się głosem. Po chwili obudziła się Sky.
Skyres?
Od Steve'a CD opowiadania Honey
Staliśmy i patrzyliśmy się na nie. Ten Roney jest beszczelny! Ale nie
będę wtrącał się w nie swoje sprawy. W końcu dziewczyny się uspokoiły.
-To gdzie teraz? - Zapytał uradowany Max. Pacnąłem go w nos.
-Odbiło ci? - Powiedziałem cicho przez zęby. - Ledwo co się ogarnęły, a ty już chcesz sobie iść?
Max popatrzył się na mnie pytająco.
-Dziewczyny, wszystko dobrze? - Zapytałem.
-Tak...-Odparły razem.
-To dobrze! Idziemy?
Przewróciłem oczami. Ten to rzeczywiście jest mądry....
-Chodźcie, przejdźmy się.
*Po drodze*
Widywaliśmy wiele par. To Madeline i Syriusz, Lissy i Enzuri...Rayan i Costa...Tylko my nie mamy par.
-Też tak bym chciała....-Mruknęła Honey widząc Rayana i Costę. - Ale Roney jest... - Przerwała jej Atena.
-Honey, zapomnij o nim.
-Nie mogę!
-Chodźcie, ściemniło się ! Pooglądamy gwiazdy? - Zapytałem.
-Ok, prowadź! - Krzyknął Max.
Honey? Athena? (Krótkie, bo brak weny xd)
-To gdzie teraz? - Zapytał uradowany Max. Pacnąłem go w nos.
-Odbiło ci? - Powiedziałem cicho przez zęby. - Ledwo co się ogarnęły, a ty już chcesz sobie iść?
Max popatrzył się na mnie pytająco.
-Dziewczyny, wszystko dobrze? - Zapytałem.
-Tak...-Odparły razem.
-To dobrze! Idziemy?
Przewróciłem oczami. Ten to rzeczywiście jest mądry....
-Chodźcie, przejdźmy się.
*Po drodze*
Widywaliśmy wiele par. To Madeline i Syriusz, Lissy i Enzuri...Rayan i Costa...Tylko my nie mamy par.
-Też tak bym chciała....-Mruknęła Honey widząc Rayana i Costę. - Ale Roney jest... - Przerwała jej Atena.
-Honey, zapomnij o nim.
-Nie mogę!
-Chodźcie, ściemniło się ! Pooglądamy gwiazdy? - Zapytałem.
-Ok, prowadź! - Krzyknął Max.
Honey? Athena? (Krótkie, bo brak weny xd)
Od Honey "Tajemnice upiorów Lerqua" cz. 1
Ostatnio coraz bardziej ciekawi mnie ta część terenów sfory, o której wiadomo tylko tyle, że zamieszkują ją potwory. Chodzi oczywiście o Lerqua Castle. Ten opuszczony zamek znajduje się na małej wyspie, w górach o nazwie Mroczne Oblicze. Jest to szmat drogi od sfory.
Ale skoro jestem już dorosła... mogłabym zrobić małe naukowe doświadczenie i spędzić w zamku kilka dni. Wiem, że jest to po prostu samobójstwo, jednak tym eksperymentem mogłabym pomóc sforze. Sama niestety nie dam rady. Będę musiała wziąć kogo do pomocy. Pierwsza myśl jaka wpadła mi do głowy: "Theo". Pobiegłam do jego jaskini. Zastałam tam tylko Roney'a i Evelyn. Tak właściwie, ją też mogłabym zabrać. Ale nie Rona.
- Gdzie jest Theo? - zapytałam.
- Z Winnie - odparła Elyn.
- Aha... Evelyn, możesz na słówko? - spojrzałam na nią znacząco.
- Jasne.
Wyszłyśmy z jaskini. Wszystko jej wytłumaczyłam.
- Oczywiście, że z tobą pójdę! - uśmiechnęła się - Weźmiemy jeszcze Jockera i Athie?
- Możemy ich wziąć - zgodziłam się. Byłam cała w skowronkach.
- Ja pójdę po Theo, a ty po Jock'a. A później razem po Athenę - zaproponowała Eve.
- Dobra.
Poszłam do jaskini Alf. Zastałam tam tylko Jockera. Idealnie. Wytłumaczyłam mu o co chodzi.
- Wiadomo, że się zgadzam - oświadczył. Nagle do jaskini wpadł Theo z Elyn.
- Kiedy idziemy? - zawołał radośnie.
- Ciszej - zgromiłam go wzrokiem - Musimy się przygotować. Chodźmy po Athie, a potem zrobimy listę potrzebnych rzeczy.
Ale skoro jestem już dorosła... mogłabym zrobić małe naukowe doświadczenie i spędzić w zamku kilka dni. Wiem, że jest to po prostu samobójstwo, jednak tym eksperymentem mogłabym pomóc sforze. Sama niestety nie dam rady. Będę musiała wziąć kogo do pomocy. Pierwsza myśl jaka wpadła mi do głowy: "Theo". Pobiegłam do jego jaskini. Zastałam tam tylko Roney'a i Evelyn. Tak właściwie, ją też mogłabym zabrać. Ale nie Rona.
- Gdzie jest Theo? - zapytałam.
- Z Winnie - odparła Elyn.
- Aha... Evelyn, możesz na słówko? - spojrzałam na nią znacząco.
- Jasne.
Wyszłyśmy z jaskini. Wszystko jej wytłumaczyłam.
- Oczywiście, że z tobą pójdę! - uśmiechnęła się - Weźmiemy jeszcze Jockera i Athie?
- Możemy ich wziąć - zgodziłam się. Byłam cała w skowronkach.
- Ja pójdę po Theo, a ty po Jock'a. A później razem po Athenę - zaproponowała Eve.
- Dobra.
Poszłam do jaskini Alf. Zastałam tam tylko Jockera. Idealnie. Wytłumaczyłam mu o co chodzi.
- Wiadomo, że się zgadzam - oświadczył. Nagle do jaskini wpadł Theo z Elyn.
- Kiedy idziemy? - zawołał radośnie.
- Ciszej - zgromiłam go wzrokiem - Musimy się przygotować. Chodźmy po Athie, a potem zrobimy listę potrzebnych rzeczy.
* 45 minut później *
- To chyba wszystko - westchnął z ulgą Four.
- Tak. Spotykamy się za trzy godziny w Centrum Sfory, każdy z tymi rzeczami o których mówiliśmy. Będzie już północ, więc nikt nas nie zauważy - zarządziła Ath.
Pożegnaliśmy się i każdy poszedł w swoją stronę (do swoich jaskiń). Ja spakowałam potrzebne rzeczy do sakiewki i zasnęłam niespokojnym snem...
* 3 godziny później, godzina 0:00 *
Czekaliśmy już tylko na Jocker'a. Spóźniał się już dwadzieścia minut, a przed nami taka długa droga!
- No gdzie on jest?! - wściekała się Evelyn.
- Nie wiem - sama musiałam hamować złość. Po kolejnych dziesięciu minutach przybiegł zdyszany Jock.
- Sorry za spóźnienie - wysapał - ale jak próbowałem wyjść, to od razu ktoś się budził.
- Dobra, chodźmy już - westchnęłam. Skierowaliśmy się na północ.
* Wiele godzin później *
Idziemy już wiele godzin, a z każdym krokiem jesteśmy poważniejsi. Znaleźliśmy się na terenach, gdzie jest ciemno jak w nocy. Wszędzie są moczary lub gęsty las. Gdy tylko trzaśnie jakaś gałązka lub zahuczy sowa, wszyscy podskakujemy. Chyba jesteśmy już blisko, bo przed nami rozciągnął się widok na góry otaczające cel naszej wędrówki...
Jocker? Theo? Athena? Evelyn?
(Jeśli któraś z tych osób chce napisać kolejną część serii "Tajemnice upiorów Lerqua", niech zgłasza się do mnie na chacie)
środa, 24 czerwca 2015
Od Theo - CD opowiadania Roney'a
- Wiesz, Ja i tak mam gorzej. Moja dziewczyna probowała siebie i Mnie
zabić, a Ja najgorsze ją dalej tak cholernie kocham. A Honey, Twoja
sprawa. Nie wtrącam się. Wiedziałem, że ta rozmowa nic nie da. Nie ja
chciałem z tobą rozmawiać tylko Elyn. Do Niej pretensje. A wracając do
Honey, zrób jak uważasz - powiedziałem wychodząc z jaskini.
Skierowałem się do domu Jocker'a
*** Popołudniu ***
- Nieźle się probiło - mruknął Mój najlepszy przyjaciel
- Takie życie - odparłem filozoficznie
- Od kiedy z Ciebie taki filozof ? - uśmiechnął się
- Od dzisiejszego ranka, kiedy obudziła Mnie Evelyn i musiałem zaliczyć rozmowę z Ron'em - westchnąłem - Przez to od rana cholernie Mnie boli głowa
- Dam Ci jakieś ziółka na ból głowy - podniósł się z ziemi
Spojrzłem na niego, jak na zjawę
- Ziółka ? Kiedy ostatnio dawałeś mi coś na bóle głowy, skończyłem na kacu, więc dzięki wolę cierpieć - uśmiechnąłem się
Roześmialiśmy się.
- Przechodzi Ci - odparł
- Czemu tak myślisz ?
- Bo sarkazm Ci wrócił, więc jest poprawa
- Chyba tak - uśmiechnąłem się
Nagle do jaskini wszedł ... Roney ???
Roney ???
Skierowałem się do domu Jocker'a
*** Popołudniu ***
- Nieźle się probiło - mruknął Mój najlepszy przyjaciel
- Takie życie - odparłem filozoficznie
- Od kiedy z Ciebie taki filozof ? - uśmiechnął się
- Od dzisiejszego ranka, kiedy obudziła Mnie Evelyn i musiałem zaliczyć rozmowę z Ron'em - westchnąłem - Przez to od rana cholernie Mnie boli głowa
- Dam Ci jakieś ziółka na ból głowy - podniósł się z ziemi
Spojrzłem na niego, jak na zjawę
- Ziółka ? Kiedy ostatnio dawałeś mi coś na bóle głowy, skończyłem na kacu, więc dzięki wolę cierpieć - uśmiechnąłem się
Roześmialiśmy się.
- Przechodzi Ci - odparł
- Czemu tak myślisz ?
- Bo sarkazm Ci wrócił, więc jest poprawa
- Chyba tak - uśmiechnąłem się
Nagle do jaskini wszedł ... Roney ???
Roney ???
Od Roney'a - CD opowiadania Theo
Spojrzałem na niego.
- Nie. Nie kocham jej już - powiedziałem, akcentując dobitnie każde słowo.
Theo odwrócił głowę.
- O co chodzi? - spytałem.
- Olewasz ją. Ona kocha tylko Ciebie - odpowiedział Theo.
- Szczerze? Nie obchodzi już mnie to. Ona jest jakaś nienormalna. Chciała się zabić, przedtem chciała wzbudzić we mnie zazdrość. Po prostu żenada. Wolę zostać sam niż z nią. Może jeszcze uzna mnie za swoją własność i gdzieś zamknie? Powiedz Theo, po co mi taka dziewczyna? A i jeszcze jedno, jak tutaj przyjdzie to wywal ją stąd.
Theo ?
- Nie. Nie kocham jej już - powiedziałem, akcentując dobitnie każde słowo.
Theo odwrócił głowę.
- O co chodzi? - spytałem.
- Olewasz ją. Ona kocha tylko Ciebie - odpowiedział Theo.
- Szczerze? Nie obchodzi już mnie to. Ona jest jakaś nienormalna. Chciała się zabić, przedtem chciała wzbudzić we mnie zazdrość. Po prostu żenada. Wolę zostać sam niż z nią. Może jeszcze uzna mnie za swoją własność i gdzieś zamknie? Powiedz Theo, po co mi taka dziewczyna? A i jeszcze jedno, jak tutaj przyjdzie to wywal ją stąd.
Theo ?
Od Stanley'a - CD opowiadania Mashine'a
Mashine wcale nie żartował z tą srogą karą. Był jedną z nielicznych osób, których żarty praktyczne wcale się nie trzymały. Być może to przez obowiązki, którymi był obarczany, a może przez środowisko w jakim przebywał, tak go zepsuło. Stał się rozważniejszy i bardziej uważał na słowa, jakich używał. Zacisnąłem więc pysk najmocniej jak potrafiłem, starając się nie powiedzieć czegoś w stylu: "spokojnie, Maszinku". Nie chciałem jeszcze bardziej pogarszać tej beznadziejnej sytuacji, w której się znajdowaliśmy. Mashine patrzył na nas jak na skruszone dzieci i chociaż nie odezwaliśmy się więcej ani słowem, wiedział jak bardzo żałujemy swego czynu.
-I co ja mam z wami zrobić?! - zadał pytanie sam sobie, ale chciał abyśmy słyszeli wahanie w nim zawarte.
Jego ton głosu brzmiał zupełnie inaczej niż minutę temu. Był bardziej opanowany, cichszy i wolniejszy. Być może chciał nas w ten sposób uspokoić. Staliśmy tak dłuższą chwilę, czekając aż znów się odezwie. Ani ja, ani Avalon nie mieliśmy zamiaru zabrać głosu. W końcu Mashine wydał wyrok - pół roku ciężkich prac społecznych. Naszym zadaniem od następnego dnia stanie się pilnowanie wyjątkowo niegrzecznych szczeniaków. Chciałem zaprotestować, ale zdałem sobie sprawę, że według Mashine'a ten wyrok był wyjątkowo łaskawy. Zwłaszcza w porównaniu z wywaleniem ze sfory. Pokiwaliśmy posłusznie głowami i z położonymi po sobie uszami opuściliśmy jaskinię alf. Szliśmy przez dłuższą chwilę w ciszy. Avalon ona najwyraźniej nie przeszkadzała, ale ja miałem już dość.
-Mogło być gorzej - odezwałem się, próbując złapać z nią kontakt.
-Mogło - przytaknęła, pozwalając ciszy znów nad nami zapanować.
-Mam nadzieję, że przydzielą nam jakieś w miarę znośne szczeniaki - znalazłem temat. - I że nie będzie ich dużo.
-Nie lubisz dzieci? - spojrzała na mnie zdziwiona. Najwyraźniej wiedziała, że świetnie się z nimi dogaduję. Lepiej niż z dorosłymi.
-Lubię - uśmiechnąłem się lekko. - Ale tylko kiedy mogę się z nimi bawić, a nie pilnować jak one się bawią.
Odwzajemniła uśmiech. Szliśmy jeszcze kawałek, aż do rozwidlenia. Było to miejsce, w którym nasze drogi rozchodziły się w dwie zupełnie różne strony.
-To do jutra - Av posłała mi pożegnalne spojrzenie. Odwróciła się i wolnym krokiem poszła w kierunku swojego domu.
-Czekaj! - szybko ją dogoniłem. - Może cię odprowadzić? Gdzieś słyszałem, że niektóre psy tak robią.
Avalon?
-I co ja mam z wami zrobić?! - zadał pytanie sam sobie, ale chciał abyśmy słyszeli wahanie w nim zawarte.
Jego ton głosu brzmiał zupełnie inaczej niż minutę temu. Był bardziej opanowany, cichszy i wolniejszy. Być może chciał nas w ten sposób uspokoić. Staliśmy tak dłuższą chwilę, czekając aż znów się odezwie. Ani ja, ani Avalon nie mieliśmy zamiaru zabrać głosu. W końcu Mashine wydał wyrok - pół roku ciężkich prac społecznych. Naszym zadaniem od następnego dnia stanie się pilnowanie wyjątkowo niegrzecznych szczeniaków. Chciałem zaprotestować, ale zdałem sobie sprawę, że według Mashine'a ten wyrok był wyjątkowo łaskawy. Zwłaszcza w porównaniu z wywaleniem ze sfory. Pokiwaliśmy posłusznie głowami i z położonymi po sobie uszami opuściliśmy jaskinię alf. Szliśmy przez dłuższą chwilę w ciszy. Avalon ona najwyraźniej nie przeszkadzała, ale ja miałem już dość.
-Mogło być gorzej - odezwałem się, próbując złapać z nią kontakt.
-Mogło - przytaknęła, pozwalając ciszy znów nad nami zapanować.
-Mam nadzieję, że przydzielą nam jakieś w miarę znośne szczeniaki - znalazłem temat. - I że nie będzie ich dużo.
-Nie lubisz dzieci? - spojrzała na mnie zdziwiona. Najwyraźniej wiedziała, że świetnie się z nimi dogaduję. Lepiej niż z dorosłymi.
-Lubię - uśmiechnąłem się lekko. - Ale tylko kiedy mogę się z nimi bawić, a nie pilnować jak one się bawią.
Odwzajemniła uśmiech. Szliśmy jeszcze kawałek, aż do rozwidlenia. Było to miejsce, w którym nasze drogi rozchodziły się w dwie zupełnie różne strony.
-To do jutra - Av posłała mi pożegnalne spojrzenie. Odwróciła się i wolnym krokiem poszła w kierunku swojego domu.
-Czekaj! - szybko ją dogoniłem. - Może cię odprowadzić? Gdzieś słyszałem, że niektóre psy tak robią.
Avalon?
Od Theo
- Theo, musimy pogadać z Ron'em - obudził Mnie szept Evelyn
Leniwie otworzyłem oczy
- Nooo dobra - mruknąłem - Kiedy ?
- Teraz - odparła
- Jak teraz ?! - zapytałem
- Teraz ponieważ, później on wyjdzie i wróci koło północy - syknęła
Powoli wstałem. Łapa bolała Mnie nie miłośiernie. Powoli podszedłem z Elyn do Naszego brata. Ona zaczęła go budzić.
- Ron wstawaj
Po chwili się obudził.
- Co jest ? - popatrzył na Nas zdezorientowany
- Musimy porozmawiać o Honey - zaczęła
- Nie mam nic do powiedzenia - chciał wstać, ale złapałem go zdrową łapą, przez co wrócił do pozycji siedzącej
- To, że mam niesprawną jedną łapę, nie znaczy, że drugą też - uśmiechnąłem się szyderczo - A teraz słuchaj siostry
- Theo to mi wyjaśnij dlaczego całowałeś się z Honey ? - zapytał
- Udawałem Jej chłopaka, bo Mnie zaszantażowała. Miała dość Twojej i Levar'a zazdrości. I dla jasności to ONA, Mnie pocałowała. A to duża różnica
- Roney, Hon gdyby nie miała powodu nie całowałaby się z Theo - zaczęła, ale nie dokończyła Elyn - Czemu nie chcesz z Nia być ?
- Bo ... ja się ... boje, że ... - przerwałem mu
- CZEGO ??? Ja mam prawo się bać Mojej dziewczyny, bo Mnie omal nie zabiła. A ty dlaczego ?
- Że Mnie zdradzi ... - mruknął
Mam go już serdecznie dość
- RONEY DO JASNEJ CHOLERY TO BYŁA PRZESZŁOŚĆ. PRZESZŁOŚĆ. A ŻYJEMY TERAŹNIEJSZOŚCIA I PRZYSZŁOŚCIA, A NIE PRZESZŁOŚCIĄ. ZACYTUJE TERAZ JOCKER'A : " Ale teraz przyszedł czas na powrót do trzeźwości. (...) " TO CO BYŁO NIE WRÓCI ZROZUM TO. WIĘC RON OGARNIJ SIĘ, BO JĄ STRACISZ. - krzyknąłem
Chwila ciszy ...
- Kochasz Ją ? - zapytała Nasza siostra
Roney ???
Leniwie otworzyłem oczy
- Nooo dobra - mruknąłem - Kiedy ?
- Teraz - odparła
- Jak teraz ?! - zapytałem
- Teraz ponieważ, później on wyjdzie i wróci koło północy - syknęła
Powoli wstałem. Łapa bolała Mnie nie miłośiernie. Powoli podszedłem z Elyn do Naszego brata. Ona zaczęła go budzić.
- Ron wstawaj
Po chwili się obudził.
- Co jest ? - popatrzył na Nas zdezorientowany
- Musimy porozmawiać o Honey - zaczęła
- Nie mam nic do powiedzenia - chciał wstać, ale złapałem go zdrową łapą, przez co wrócił do pozycji siedzącej
- To, że mam niesprawną jedną łapę, nie znaczy, że drugą też - uśmiechnąłem się szyderczo - A teraz słuchaj siostry
- Theo to mi wyjaśnij dlaczego całowałeś się z Honey ? - zapytał
- Udawałem Jej chłopaka, bo Mnie zaszantażowała. Miała dość Twojej i Levar'a zazdrości. I dla jasności to ONA, Mnie pocałowała. A to duża różnica
- Roney, Hon gdyby nie miała powodu nie całowałaby się z Theo - zaczęła, ale nie dokończyła Elyn - Czemu nie chcesz z Nia być ?
- Bo ... ja się ... boje, że ... - przerwałem mu
- CZEGO ??? Ja mam prawo się bać Mojej dziewczyny, bo Mnie omal nie zabiła. A ty dlaczego ?
- Że Mnie zdradzi ... - mruknął
Mam go już serdecznie dość
- RONEY DO JASNEJ CHOLERY TO BYŁA PRZESZŁOŚĆ. PRZESZŁOŚĆ. A ŻYJEMY TERAŹNIEJSZOŚCIA I PRZYSZŁOŚCIA, A NIE PRZESZŁOŚCIĄ. ZACYTUJE TERAZ JOCKER'A : " Ale teraz przyszedł czas na powrót do trzeźwości. (...) " TO CO BYŁO NIE WRÓCI ZROZUM TO. WIĘC RON OGARNIJ SIĘ, BO JĄ STRACISZ. - krzyknąłem
Chwila ciszy ...
- Kochasz Ją ? - zapytała Nasza siostra
Roney ???
Od Niklausa - CD opowiadania Michelle
- Okej - zacząłem się powoli odsuwać. Michelle chciała już wstać, ale nagle przycisnąłem ją znowu do ziemi.
- Mała, nie będziesz mnie tutaj ignorować - powiedziałem.
- A kim Ty niby jesteś?
- Klaus. przyszły pan tej Sfory. Po moich rodzicach napewno ją odziedziczę - pomogłem wstać jej i odszedłem.
Pff, nie jestem jakimś popychadłem, żeby mi mówić co mam robić a co nie. Poza tym nikt nie będzie mną manipulować. Obejrzałem się za siebie. Suczka siedziała i gładziła się po szyi. Czyżbym ją za mocno przytrzymał.
- Coś Ci zrobiłem?
Michelle ?
- Mała, nie będziesz mnie tutaj ignorować - powiedziałem.
- A kim Ty niby jesteś?
- Klaus. przyszły pan tej Sfory. Po moich rodzicach napewno ją odziedziczę - pomogłem wstać jej i odszedłem.
Pff, nie jestem jakimś popychadłem, żeby mi mówić co mam robić a co nie. Poza tym nikt nie będzie mną manipulować. Obejrzałem się za siebie. Suczka siedziała i gładziła się po szyi. Czyżbym ją za mocno przytrzymał.
- Coś Ci zrobiłem?
Michelle ?
Evelyn, Theo i Roney dorośli!
Imię : Roney
Ksywka : Ron
Głos : POPEK MONSTER
Rasa : Pirenejski Pies Górski i Border Collie
Wiek : 7 lat
Płeć : Pies
Urodziny : 7 Dzień Lata
Stanowisko : Wojownik Południowy
Rodzina : Tata Enzuri, Mama Elisabeth Angel, Rodzeństwo : Evelyn i Theo
Partner : Po zdradzie Honey na razie nie szuka partnerki.
Charakter : Zabawny i rozrywkowy. Razem z bratem Theo szuka przygód. Często pakuje się w kłopoty. Z wiekiem wykształciło się u niego sarkastyczne podejście do wielu spraw.
Historia : Urodził się w Sforze Psiego Uśmiechu
Upomnienia : 0/4
Kontakt : Natusia666 / natax.zet026@gmail.com
Imię : Evelyn
Ksywka : Eve, Evey, Elyn
Głos : Ariana Grande
Rasa : Pirenejski Pies Górski i Border Collie
Wiek : 7 lat
Płeć : Suczka
Urodziny : 7 Dzień Lata
Stanowisko : Wojowniczka Zachodnia
Rodzina : Tata Enzuri, Mama Elisabeth Angel, Rodzeństwo : Evelyn i Roney
Partner : Kiedyś Ross
Charakter : Trochę szalona, ambitna, błyskotliwa, czuła, dzielna, inteligentna, kochana, kreatywna, lojalna, mądra, miła, niezależna, odpowiedzialna, odważna, optymistyczna, oryginalna, ostrożna, otwarta, pogodna, pomocna, pomysłowa, pracowita, przyjacielska, rodzinna ( najbardziej związana jest z Theo ), romantyczna, rozsądna, sympatyczna, szczera, towarzyska, troskliwa, ufna, uczciwa, wesoła, wierna, wyluzowana, wyrozumiała, zabawna, zdecydowana, żądna przygód.
Historia : Urodziła się w Sforze Psiego Uśmiechu.
Upomnienia : 0/4
Kontakt : elisabeth666@vp.pl
Imię : Theo
Ksywka : Four, Cztery, Theoś ( ksywka zarezerwowana wyłącznie dla Winnie. W innym przypadku powiedzenia " Theoś " można zapamiętać ten dzień na długo )
Głos : Lemon
Rasa : Border Collie / Pirenejski Pies Górski
Wiek : 7 lat
Płeć : Pies
Urodziny : 7 Dzień Lata
Stanowisko : Morderca
Rodzina : Tata Enzuri, Mama Elisabeth Angel, Rodzeństwo : Evelyn i Roney
Partner : Kiedyś Winnie
Charakter : Ambitny, asertywny, błyskotliwy, czuły, dojrzały, dzielny, impulsywny, inteligentny, kreatywny, mądry, mężny, niezależny, obowiązkowy, odpowiedzialny, odważny, optymistyczny, orginalny, ostrożny, pogodny, pomysłowy, pracowity, praktyczny, przyjacielski, rozsądny, rozważny, silny, stanowczy, solidny, spontaniczny, szczery, tajemniczy, towarzyski, troskliwy, uczciwy, waleczny, wierny, wyluzowany, wyrozumiały, wysportowany, zdecydowany, zorganizowany, związany szczególnie z Evelyn i swoją ukochaną Winnie ( tymi których kocha, stara się opiekować i chronić ), żądny przygód.
Historia: Urodził się w Sforze Psiego Uśmiechu.
Upomnienia : 0/4
Kontakt : elisabeth666@vp.pl
Od Roney'a - CD opowiadania Honey
- Nie chcę już żyć - wyszeptała.
Zaśmiałem się. Zwariowała już do reszty. Odłożyłem ją na ziemię.
- Idziemy - krzyknąłem.
Skuliła się i szła powoli. Co chwila musiałem poganiać ją. Też coś.
- Jesteś słaba. Zabicie się to nie wyjście.
Milczała. Przynajmniej nie pogarszała swojej sytuacji. Myślałem czy zaprowadzić ją do Aceland. W połowie drogi zrezygnowałem i poszedłem w stronę mojej rodzinnej jaskini. Stanąłem przed nią.
- Theo!
Pies wyszedł z jaskini.
- Honey, jesteś nienormalna. Nie będziemy razem. Zrozum to. Braciszku, zajmij się nią.
Honey ? Theo ?
Zaśmiałem się. Zwariowała już do reszty. Odłożyłem ją na ziemię.
- Idziemy - krzyknąłem.
Skuliła się i szła powoli. Co chwila musiałem poganiać ją. Też coś.
- Jesteś słaba. Zabicie się to nie wyjście.
Milczała. Przynajmniej nie pogarszała swojej sytuacji. Myślałem czy zaprowadzić ją do Aceland. W połowie drogi zrezygnowałem i poszedłem w stronę mojej rodzinnej jaskini. Stanąłem przed nią.
- Theo!
Pies wyszedł z jaskini.
- Honey, jesteś nienormalna. Nie będziemy razem. Zrozum to. Braciszku, zajmij się nią.
Honey ? Theo ?
Od Honey - CD opowiadania Roney'a
I wtedy zrozumiałam, że i tak nic nie wskóram. To, co czułam w swoim sercu w tej chwili... Ból nie do opisania. Odbiegłam od niego, słysząc cichy śmiech. Nie... dla mnie już nic się nie liczyło... Nic... Ja go kocham, przepraszam, błagam... A on? Szydzi ze mnie, śmieje się ze mnie, obraża... Potęga miłości po prostu! ta ironia Ja bym mu wszystko wybaczyła. A on mi nie. Zatrzęsłam się jak w febrze. Płacze odkąd od niego odbiegłam. I jak żyć w przekonaniu, że zrobiło się coś okropnego i tego nie naprawiło? Powoli poszłam nad Cypel High. Był bardzo wysoko położony. Wyzbyłam się wszystkich myśli i skoczyłam... Nagle poczułam jak ktoś mnie przytrzymuje.
- Co ty do cholery robisz? - usłyszałam głos Rona.
Roney???
- Co ty do cholery robisz? - usłyszałam głos Rona.
Roney???
Od Meredith - CD opowiadania Thomsona
- No jeśli ie sprawię problemu to zgadzam się - uśmiechnęłam się.
Nareszcie wyszliśmy z tego dziwnego świata i poczułam powiew powietrza. Może mi się zdawało, ale takie powietrze było tylko w Sforze Psiego Uśmiechu. Rozejrzałam się wkoło. Przy ścieżce rosły paprocie. Nie wydaje mi się, żeby rosły one zimą. W ogóle drzewa puszczały listki i zaczęły rosnąć kwiaty. Czy my coś przegapiliśmy?
- Jak tam Twoje rodzeństwo? - zagadnęłam.
- Nie jest źle. Codie to mój kompan od przygód - Tom lekko się uśmiechnął.
Szliśmy dalej i nagle natknęłam się na kępę różnokolorowych kwiatów, które rosną tylko wiosną.
- Thomson, nie wydaje Ci się, że kiedy wchodziliśmy do labiryntu była zima? Bo teraz jest najwyraźniej wiosna.
Thomson ?
Nareszcie wyszliśmy z tego dziwnego świata i poczułam powiew powietrza. Może mi się zdawało, ale takie powietrze było tylko w Sforze Psiego Uśmiechu. Rozejrzałam się wkoło. Przy ścieżce rosły paprocie. Nie wydaje mi się, żeby rosły one zimą. W ogóle drzewa puszczały listki i zaczęły rosnąć kwiaty. Czy my coś przegapiliśmy?
- Jak tam Twoje rodzeństwo? - zagadnęłam.
- Nie jest źle. Codie to mój kompan od przygód - Tom lekko się uśmiechnął.
Szliśmy dalej i nagle natknęłam się na kępę różnokolorowych kwiatów, które rosną tylko wiosną.
- Thomson, nie wydaje Ci się, że kiedy wchodziliśmy do labiryntu była zima? Bo teraz jest najwyraźniej wiosna.
Thomson ?
Od Roney'a - CD opowiadania Honey
Boże. Teraz bierze mnie na litość.
- Ty naprawdę jesteś żałosna. Latałaś za Levarem a potem pocałowałaś Theo - mojego brata. Ty chyba nie jesteś poważna.
- Jestem.
Spojrzałem w niebo. Ptaszki latały nad nami.
Też chciałbym tak beztroskiego życia.
- Chodź ze mną - rozkazałem jej.
Posłusznie podążała za mną. Przeszliśmy przez las. Po drodze upolowałem sobie zająca. Zatrzymaliśmy się w Centrum Sfory. Stanąłem nad nią.
- Nie, nie będziemy razem. Odczep się wreszcie ode mnie. Znajdź sobie kogoś. Nie potrzebuję wyrachowanej dziewczyny.
Honey ?
- Ty naprawdę jesteś żałosna. Latałaś za Levarem a potem pocałowałaś Theo - mojego brata. Ty chyba nie jesteś poważna.
- Jestem.
Spojrzałem w niebo. Ptaszki latały nad nami.
Też chciałbym tak beztroskiego życia.
- Chodź ze mną - rozkazałem jej.
Posłusznie podążała za mną. Przeszliśmy przez las. Po drodze upolowałem sobie zająca. Zatrzymaliśmy się w Centrum Sfory. Stanąłem nad nią.
- Nie, nie będziemy razem. Odczep się wreszcie ode mnie. Znajdź sobie kogoś. Nie potrzebuję wyrachowanej dziewczyny.
Honey ?
Nowy pies!
Imię : Elvis
Ksywka : Elvi
Głos : Uzupełnij!
Rasa : Husky
Wiek : 1, 5 roku
Płeć : Pies
Urodziny : 15 dzień zimy
Stanowisko : Wojownik Południowy
Rodzina : Brak
Partner : Zauroczony w Michy
Charakter : zabawny, miły, pomocny, uwodzicielski, żartobliwy, przyjacielski, kreatywny, odważny, zadziorny,
Historia : Nie chce o tym mówić
Upomnienia : 0/4
Kontakt :Uzupełnij!
Ksywka : Elvi
Głos : Uzupełnij!
Rasa : Husky
Wiek : 1, 5 roku
Płeć : Pies
Urodziny : 15 dzień zimy
Stanowisko : Wojownik Południowy
Rodzina : Brak
Partner : Zauroczony w Michy
Charakter : zabawny, miły, pomocny, uwodzicielski, żartobliwy, przyjacielski, kreatywny, odważny, zadziorny,
Historia : Nie chce o tym mówić
Upomnienia : 0/4
Kontakt :Uzupełnij!
wtorek, 23 czerwca 2015
Od Nesty CD opowiadania Wezy
- Myślałam, że wiesz - zawołałam.
- A ja myślałem, że ty wiesz - odgryzł się pies.
- Dobra, nie kłóćmy się - westchnęłam.
- Tylko że my... chyba się zgubiliśmy - mruknął Weza.
- Na pewno nie. Zresztą, i tak mamy iść ciągle prosto - powiedziałam wesoło.
- Ale jak potem wrócimy do sfory? - zapytał Zi.
- Tym się będziemy martwić, ja będziemy chcieli wracać - odparłam.
- No dobrze...
- Głowa do góry! Dajmy się ponieść przygodzie! - wykrzyknęłam.
Weza? Sory że krótkie, pisałam na szybko
- A ja myślałem, że ty wiesz - odgryzł się pies.
- Dobra, nie kłóćmy się - westchnęłam.
- Tylko że my... chyba się zgubiliśmy - mruknął Weza.
- Na pewno nie. Zresztą, i tak mamy iść ciągle prosto - powiedziałam wesoło.
- Ale jak potem wrócimy do sfory? - zapytał Zi.
- Tym się będziemy martwić, ja będziemy chcieli wracać - odparłam.
- No dobrze...
- Głowa do góry! Dajmy się ponieść przygodzie! - wykrzyknęłam.
Weza? Sory że krótkie, pisałam na szybko
Od Thomson'a- CD opowiadania Meredith
Popatrzyłem na drzewo i westchnąłem.
- Szczerze mówiąc, ja nie chcę wracać.- powiedziałem cicho, spuszczając wzrok na ziemię. Nie chciałem i nie miałem nawet zamiaru tam wracać. Meredith usiadła obok mnie.
- Czemu?- zapytała równie cicho i popatrzyła na mnie z lekkim zaciekawieniem - Przecież czekają na nas już w domu.- powiedziała tonem pocieszającym i uśmiechnęła się.
~~ Właśnie dlatego.~~ westchnąłem sobie w myślach. Jedyne co na mnie czeka, to pustka w jaskini - Jak chcesz to wracaj. Nie będę Cię zatrzymywać.- dodałem szybko, znacznie głośniej. Nie chcę, żeby przeze mnie, Meredith, dostała ochrzan od rodziców. Sunia popatrzyła z nadzieją w tył.
- To przynajmniej pomóż mi się wydostać.- powiedziała, wstając i pociągnęła mnie. Beznamiętnie poszedłem za nią. Było wiele korytarzy, lecz w końcu wyszliśmy na powierzchnię, gdyż oślepiło mnie jasne, wiosenne światło. Rozejrzałem się bezpłciowo wkoło i westchnąłem.
- Widzisz, a jednak wyszedłeś.- uśmiechnęła się Mere i pomerdała ogonem.
- Niestety.- powiedziałem ściszonym głosem, by Meredith tego nie słyszała. Nie chciałem jej wplątywać w swoje sprawy. Pewnie ma swoje - ważniejsze.
- Co?- zapytała Mer, odwracając się w moją stronę. Nic nie odpowiedziałem tylko głęboko westchnąłem.
- Nic.- odpowiedziałem, podnosząc lekko wzrok - Odprowadzić Cię?- zapytałem. I tak nie mam nic ciekawszego.
Meredith?
- Szczerze mówiąc, ja nie chcę wracać.- powiedziałem cicho, spuszczając wzrok na ziemię. Nie chciałem i nie miałem nawet zamiaru tam wracać. Meredith usiadła obok mnie.
- Czemu?- zapytała równie cicho i popatrzyła na mnie z lekkim zaciekawieniem - Przecież czekają na nas już w domu.- powiedziała tonem pocieszającym i uśmiechnęła się.
~~ Właśnie dlatego.~~ westchnąłem sobie w myślach. Jedyne co na mnie czeka, to pustka w jaskini - Jak chcesz to wracaj. Nie będę Cię zatrzymywać.- dodałem szybko, znacznie głośniej. Nie chcę, żeby przeze mnie, Meredith, dostała ochrzan od rodziców. Sunia popatrzyła z nadzieją w tył.
- To przynajmniej pomóż mi się wydostać.- powiedziała, wstając i pociągnęła mnie. Beznamiętnie poszedłem za nią. Było wiele korytarzy, lecz w końcu wyszliśmy na powierzchnię, gdyż oślepiło mnie jasne, wiosenne światło. Rozejrzałem się bezpłciowo wkoło i westchnąłem.
- Widzisz, a jednak wyszedłeś.- uśmiechnęła się Mere i pomerdała ogonem.
- Niestety.- powiedziałem ściszonym głosem, by Meredith tego nie słyszała. Nie chciałem jej wplątywać w swoje sprawy. Pewnie ma swoje - ważniejsze.
- Co?- zapytała Mer, odwracając się w moją stronę. Nic nie odpowiedziałem tylko głęboko westchnąłem.
- Nic.- odpowiedziałem, podnosząc lekko wzrok - Odprowadzić Cię?- zapytałem. I tak nie mam nic ciekawszego.
Meredith?
Another wraca do żywych!
Imię : Another Day (Po prostu Another)
Ksywka : Ana
Głos : Alesso - Heroes
Rasa : Owczarek Szwajcarski
Wiek : 2 lata
Płeć : Suczka
Urodziny : 16 dzień wiosny
Stanowisko : Obserwator
Rodzina: Brat Zinédine
Partner: Snowy
Młode: Brak
Historia: Another miała wiele przygód. Od jej urodzenia działo się wiele. Tu zginęła siostra, tu brat...Jedyne do jej pozostało to samotność.Brata zgubiła dawno temu w mieście, podczas wypadku. Podróżowała po świecie aż dotarła tu.
Upomnienia: 0/4
Kontakt: MałySzaryCzłowiek
PNS na eliksir zostały odjęte z konta Vincenta i Steve'a.
Od Honey CD opowiadania Roney'a
- Dla twojej wiadomości, nie uganiam się za Levarem. To mój przyjaciel i chciałam z nim pogadać. To, że gadam z jakimś psem, nie znaczy że chce z nim być! - powiedziałam. Udawałam twardą, choć w środku trzęsłam się jak galareta.
- Na pewno... - warknął Roney szyderczym głosem - Chciałabyś każdemu złamać serce i dodać go do swojej kolekcji.
Ta szyderczość w jego głosie najbardziej mnie zabolała. Przecież ja kocham tylko jego... Czy nikt nie potrafi tego zrozumieć?
- Ron, przecież mnie znasz... Wiesz, że nigdy nie zrobiłabym czegoś takiego... - rzekłam z rozpaczą. Przez chwilę w oczach psa pojawiła się niepewność, natychmiast zakryta ironią.
- MYŚLAŁEM, że cię znam - poprawił mnie ze złością.
- Roney, błagam cię... Wiem, że źle postąpiłam wkręcając Theo w tą aferę, ale zastanów się, po co to zrobiłam? - spojrzałam na niego w skrajnej rozpaczy.
- Żeby złamać nam wszystkim serca? - prychnął ironicznie.
- Nie. Zrobiłam to, bo chciałam żebyś był zazdrosny. A czemu chciałam żebyś był zazdrosny? Bo kocham TYLKO ciebie i chcę do ciebie wrócić. Wybacz mi proszę... - wyszeptałam, a po moim policzku zaczęły spływać łzy.
Roney??? Proszę...
- Na pewno... - warknął Roney szyderczym głosem - Chciałabyś każdemu złamać serce i dodać go do swojej kolekcji.
Ta szyderczość w jego głosie najbardziej mnie zabolała. Przecież ja kocham tylko jego... Czy nikt nie potrafi tego zrozumieć?
- Ron, przecież mnie znasz... Wiesz, że nigdy nie zrobiłabym czegoś takiego... - rzekłam z rozpaczą. Przez chwilę w oczach psa pojawiła się niepewność, natychmiast zakryta ironią.
- MYŚLAŁEM, że cię znam - poprawił mnie ze złością.
- Roney, błagam cię... Wiem, że źle postąpiłam wkręcając Theo w tą aferę, ale zastanów się, po co to zrobiłam? - spojrzałam na niego w skrajnej rozpaczy.
- Żeby złamać nam wszystkim serca? - prychnął ironicznie.
- Nie. Zrobiłam to, bo chciałam żebyś był zazdrosny. A czemu chciałam żebyś był zazdrosny? Bo kocham TYLKO ciebie i chcę do ciebie wrócić. Wybacz mi proszę... - wyszeptałam, a po moim policzku zaczęły spływać łzy.
Roney??? Proszę...
Od Stanley'a - CD opowiadania Skyres
-Choć myślę, że ty nie mogłabyś tak powiedzieć - spojrzałem na nią podejrzliwie próbując znaleźć oznaki na poparcie swej tezy. - Coś cię gryzie.
-Nie, skąd - uśmiechnęła się na tyle nieszczerze, że nawet mniej spostrzegawczy zorientowałby się, że coś tu nie gra.
-To nie było pytanie, lecz twierdzenie - westchnąłem zmieniając wyraz pyska z poważnego na radosny. - Może mógłbym ci jakoś pomóc?
Skyres westchnęła głośno i spojrzała na mnie niepewnie. Być może widziała we mnie szczeniaka, który nie potrafi słuchać i skupiać się na jakiejś czynności przez dłuższy okres czasu. Wcale nie dziwiłem się, że mi nie ufała, bo miała ku temu powody. Jednak z każdym kolejnym dniem czułem jak uchodzi ze mnie szczeniak i powoli jego miejsce zajmuje dorosły, odpowiedzialny pies. "Odpowiedzialny" - jeszcze jedno słowo, które jest mi równie odległe, co balet mongolski.
-Chodzi o Crystal - zaczęła cicho. - Ona powiedziała mi, że ma dosyć życia.
-Ja też czasami mam - zaśmiałem się lekceważąco. Szczeniak we mnie najwyraźniej cały czas przeważał. - Życie jest nudne. Co dzień robisz to samo, a jak nic nie robisz, to nie robisz nic. Idziesz spać - też nic nie robisz. Połowa życia to odpoczywanie podczas którego nie jesteś w stanie...
-...Zrobić nic? - przerwała.
-Lub nie zrobić niczego. Zależy z jakim nastawieniem to mówisz i w jakim jesteś aktualnie humorze. Czy chce ci się budować bardziej złożone zdania, czy też nie. Zazwyczaj nie, bo przecież wszyscy są przyzwyczajeni do robienia niczego bądź też nie robienia nic.
Suczka westchnęła ciężko, nie chcąc kontynuować tej bezsensownej rozmowy.
-Boję się, że coś sobie zrobi - zmieniła temat, a raczej wróciła do zaczętego wcześniej tematu, którego ja zmieniłem. - Czuję się w jakimś stopniu za nią odpowiedzialna. Na litość boską, kolejne samobójstwo?!
-Nie pier... mów - zacząłem swoją akcję pocieszającą. - Crystal jest rozważną suczką. Ma szczeniaki, życie rodzinne. Jest ustabilizowana psychicznie... Cokolwiek to znaczy.
-Cheroon i Bligrht też byli - przypomniała. - Każdemu może się coś poprzestawiać. Najgorsze, że nie można nic na to poradzić...
-Ale można zapobiec ewentualnemu zgonowi - zdziwiła się lekkości z jaką wypowiadałem te słowa. - Moglibyśmy ją na przykład śledzić i czegoś się dowiedzieć.
Skyres?
-Nie, skąd - uśmiechnęła się na tyle nieszczerze, że nawet mniej spostrzegawczy zorientowałby się, że coś tu nie gra.
-To nie było pytanie, lecz twierdzenie - westchnąłem zmieniając wyraz pyska z poważnego na radosny. - Może mógłbym ci jakoś pomóc?
Skyres westchnęła głośno i spojrzała na mnie niepewnie. Być może widziała we mnie szczeniaka, który nie potrafi słuchać i skupiać się na jakiejś czynności przez dłuższy okres czasu. Wcale nie dziwiłem się, że mi nie ufała, bo miała ku temu powody. Jednak z każdym kolejnym dniem czułem jak uchodzi ze mnie szczeniak i powoli jego miejsce zajmuje dorosły, odpowiedzialny pies. "Odpowiedzialny" - jeszcze jedno słowo, które jest mi równie odległe, co balet mongolski.
-Chodzi o Crystal - zaczęła cicho. - Ona powiedziała mi, że ma dosyć życia.
-Ja też czasami mam - zaśmiałem się lekceważąco. Szczeniak we mnie najwyraźniej cały czas przeważał. - Życie jest nudne. Co dzień robisz to samo, a jak nic nie robisz, to nie robisz nic. Idziesz spać - też nic nie robisz. Połowa życia to odpoczywanie podczas którego nie jesteś w stanie...
-...Zrobić nic? - przerwała.
-Lub nie zrobić niczego. Zależy z jakim nastawieniem to mówisz i w jakim jesteś aktualnie humorze. Czy chce ci się budować bardziej złożone zdania, czy też nie. Zazwyczaj nie, bo przecież wszyscy są przyzwyczajeni do robienia niczego bądź też nie robienia nic.
Suczka westchnęła ciężko, nie chcąc kontynuować tej bezsensownej rozmowy.
-Boję się, że coś sobie zrobi - zmieniła temat, a raczej wróciła do zaczętego wcześniej tematu, którego ja zmieniłem. - Czuję się w jakimś stopniu za nią odpowiedzialna. Na litość boską, kolejne samobójstwo?!
-Nie pier... mów - zacząłem swoją akcję pocieszającą. - Crystal jest rozważną suczką. Ma szczeniaki, życie rodzinne. Jest ustabilizowana psychicznie... Cokolwiek to znaczy.
-Cheroon i Bligrht też byli - przypomniała. - Każdemu może się coś poprzestawiać. Najgorsze, że nie można nic na to poradzić...
-Ale można zapobiec ewentualnemu zgonowi - zdziwiła się lekkości z jaką wypowiadałem te słowa. - Moglibyśmy ją na przykład śledzić i czegoś się dowiedzieć.
Skyres?
Od Roney'a - CD opowiadania Honey
- Chyba sobie żartujesz - spojrzałem na nią kpiąco.
- Nie. Mówię poważnie - odparła Hon.
- Latasz raz za Levarem albo za innymi psami. Żenada.
Spuściła wzrok i odeszła. Niech teraz spada na drzewo. Odwróciłem się i udałem się na łąkę. Kwiaty na nowo zaczęły rozkwitać. Czerwone maki i pierwiosnki ładnie komponowały się z ciemnozieloną trawą. Jak ona śmie. Ugania się za innymi a pyta mnie o powtórne partnerstwo. Może chce mnie jako ozdobę. Nie mówię, że jestem jakiś super, ale brzydki też nie jestem. Wstałem i poszedłem do jaskini. Po drodze spotkałam Honey idącą za Levarem. Podbiegłem do suczki i spojrzałem na nią.
- Uganiasz się za nim a pytasz mnie o partnerstwo? Żałosna jesteś.
Honey ?
- Nie. Mówię poważnie - odparła Hon.
- Latasz raz za Levarem albo za innymi psami. Żenada.
Spuściła wzrok i odeszła. Niech teraz spada na drzewo. Odwróciłem się i udałem się na łąkę. Kwiaty na nowo zaczęły rozkwitać. Czerwone maki i pierwiosnki ładnie komponowały się z ciemnozieloną trawą. Jak ona śmie. Ugania się za innymi a pyta mnie o powtórne partnerstwo. Może chce mnie jako ozdobę. Nie mówię, że jestem jakiś super, ale brzydki też nie jestem. Wstałem i poszedłem do jaskini. Po drodze spotkałam Honey idącą za Levarem. Podbiegłem do suczki i spojrzałem na nią.
- Uganiasz się za nim a pytasz mnie o partnerstwo? Żałosna jesteś.
Honey ?
Od Mashine- CD opowiadania Avalon
Patrzyłem przez parę minut bez ruchu. Jednak po kilku minutach zrobiłem się cały czerwony i nie umiałem już podtrzymywać gniewu. Wybuchnąłem wrzaskiem.
- Słucham?!?!-byłem obużony.- Utopiliście członka sfory?!
- No... Niechcący.-szepnął Stanley.
- Niechcący to ją was zaraz usunę że sfory!
Dwie wystraszony twarze pobladły teraz jeszcze bardziej. Machnąłem łapą i wszedłem na chwilę do jaskini żeby ochłonąć. Po kilku minutach wróciłem do nich i powiedziałem spokojniej ale nadal surowo.
- Nie wywale was że sfory ale będziecie musieli przyjąć srogą karę...- wytłumaczyłem.
Stanley? Avalon? Sory że takie krótkie.
- Słucham?!?!-byłem obużony.- Utopiliście członka sfory?!
- No... Niechcący.-szepnął Stanley.
- Niechcący to ją was zaraz usunę że sfory!
Dwie wystraszony twarze pobladły teraz jeszcze bardziej. Machnąłem łapą i wszedłem na chwilę do jaskini żeby ochłonąć. Po kilku minutach wróciłem do nich i powiedziałem spokojniej ale nadal surowo.
- Nie wywale was że sfory ale będziecie musieli przyjąć srogą karę...- wytłumaczyłem.
Stanley? Avalon? Sory że takie krótkie.
Od Death CD opowiadania Red'a
- CO TY ROBISZ???!!! - ryknęłam i pacnęłam go łapą. Pies wywalił się w śnieg.
- Przestań! - krzyknął.
- Nigdy mnie nie tykaj! - wrzasnęłam.
- Nie tykam cię! - odparł.
Kolejny raz go walnęłam.
Red?
- Przestań! - krzyknął.
- Nigdy mnie nie tykaj! - wrzasnęłam.
- Nie tykam cię! - odparł.
Kolejny raz go walnęłam.
Red?
Od Wezy- CD opowiadania Nesty
Przewróciłem oczami i popatrzyłem na niebo, później na Nesty.
- Życie może zrobić tak.- powiedziałem i popchnąłem ją łapą, że aż się wywróciła - I już nie żyjesz.- mruknąłem. Nesty wstała i strzepała piasek z futra. Popatrzyła na mnie złośliwie i też mnie popchnęła.
- Ale nie musi.- odpowiedziała Nes, rozglądając się. Westchnąłem i usiadłem na ziemi. Nie miałem zamiaru się kłócić, więc nic się nie odezwałem. Przetarłem tylko oczy łapą i wstałem. Zacząłem iść przed siebie, a lekko zdezorientowana Nesty pobiegła za mną.
- Ym. Gdzie idziemy?- zapytała cicho, patrząc na mnie ciekawie.
- Chciałaś chyba iść na koniec świata.- mruknąłem trochę przyśpieszając kroku. Sunia uśmiechnęła się i uśmiechnięta człapała obok mnie. Szliśmy trochę w ciszy, którą co raz przerywał piękny śpiew ptaków. No tak, wiosna robi swoje. Wszystko budzi się do życia. Stanąłem nagle przekręcając głowę.
- A w którą stronę idziemy?- zapytałem zdezorientowany.
Nesty?
- Życie może zrobić tak.- powiedziałem i popchnąłem ją łapą, że aż się wywróciła - I już nie żyjesz.- mruknąłem. Nesty wstała i strzepała piasek z futra. Popatrzyła na mnie złośliwie i też mnie popchnęła.
- Ale nie musi.- odpowiedziała Nes, rozglądając się. Westchnąłem i usiadłem na ziemi. Nie miałem zamiaru się kłócić, więc nic się nie odezwałem. Przetarłem tylko oczy łapą i wstałem. Zacząłem iść przed siebie, a lekko zdezorientowana Nesty pobiegła za mną.
- Ym. Gdzie idziemy?- zapytała cicho, patrząc na mnie ciekawie.
- Chciałaś chyba iść na koniec świata.- mruknąłem trochę przyśpieszając kroku. Sunia uśmiechnęła się i uśmiechnięta człapała obok mnie. Szliśmy trochę w ciszy, którą co raz przerywał piękny śpiew ptaków. No tak, wiosna robi swoje. Wszystko budzi się do życia. Stanąłem nagle przekręcając głowę.
- A w którą stronę idziemy?- zapytałem zdezorientowany.
Nesty?
Od Aresa CD opowiadania Josie
- Jasne - powiedziałem i poszedłem do mojej jaskini. Całą noc myślałem o Josie. Jest taka piękna... ślicznie się uśmiecha... No i bardzo mi się podoba. Ale nie chce jej o tym mówić, bo ją spłoszę. Westchnąłem, wtuliłem się w miękką sierść mamy i zasnąłem.
* Rano *
Gdy zjadłem śniadanie które upolował tata, od razu poszedłem do jaskini Josie. Przed jaskinią siedziała jej mama.
- Jest Josie? - zapytałem.
- Tak. Zaraz ją zawołam - rzekła Coco i weszła do jaskini. Chwilę później wyszła z niej Jo.
- Cześć. Co dzisiaj porobimy? - przywitałem ją.
- Nie wiem.
Nagle usłyszałem jej krzyk i coś twardego uderzyło mnie w głowę. Przewróciłem się.
- Ares? Tam ktoś był i rzucił w ciebie kamieniem. Nic ci się nie stało? - dopytywała się suczka. Ale kim ona jest? Kim ja jestem? I co tu robię?
Josie? Teraz naprawdę straciłem pamięć.
* Rano *
Gdy zjadłem śniadanie które upolował tata, od razu poszedłem do jaskini Josie. Przed jaskinią siedziała jej mama.
- Jest Josie? - zapytałem.
- Tak. Zaraz ją zawołam - rzekła Coco i weszła do jaskini. Chwilę później wyszła z niej Jo.
- Cześć. Co dzisiaj porobimy? - przywitałem ją.
- Nie wiem.
Nagle usłyszałem jej krzyk i coś twardego uderzyło mnie w głowę. Przewróciłem się.
- Ares? Tam ktoś był i rzucił w ciebie kamieniem. Nic ci się nie stało? - dopytywała się suczka. Ale kim ona jest? Kim ja jestem? I co tu robię?
Josie? Teraz naprawdę straciłem pamięć.
Od Skyres CD opowiadania Crystal
- Życia? - zdębiałam - Ale ty nie chcesz się... zabić?
- Nie, nie - powiedziała szybko.
- To dobrze - westchnęłam z ulgą.
- Nie, nie - powiedziała szybko.
- To dobrze - westchnęłam z ulgą.
* Trochę później *
Pożegnałam się z Crystal i poszłam do Centrum Sfory. Byłam zaniepokojona tym, że ma "dość życia". Może ona chce się zabić, tylko mnie okłamała? Muszę powiedzieć o tym Aceland... Jest przecież psychologiem i Alfą. W tym zamyśleniu wpadłam na jakiegoś psa.
- Przepraszam - rzekłam szybko.
- Nic się nie stało - usłyszałam w odpowiedzi. Podniosłam wzrok. To był... Stanley.
Stanley???
Od Oliego CD opowiadania Belli
Szczeniaki spojrzały na nas z pogardą.
- Jesteśmy prawie dorośli, a wy jesteście jeszcze szczeniakami! Myślisz, że chcemy się z Wami bawić? - prychnęła jakaś suczka.
- Chodź - szepnąłem do Belli i odeszliśmy od szczeniaków.
- To co teraz porobimy? - zapytała znudzona. Nagle usłyszeliśmy krzyki i zobaczyliśmy jakiegoś psa atakowanego przez wilki.
- Biegnij po pomoc! - wrzasnąłem do Belli. Ona zaczęła biec w stronę Centrum Sfory, a ja podkradłem się w stronę psa i wilków.
- Kogo my tu mamy? - powiedział ktoś szyderczym głosem.
Bella??? Ratuj!
- Jesteśmy prawie dorośli, a wy jesteście jeszcze szczeniakami! Myślisz, że chcemy się z Wami bawić? - prychnęła jakaś suczka.
- Chodź - szepnąłem do Belli i odeszliśmy od szczeniaków.
- To co teraz porobimy? - zapytała znudzona. Nagle usłyszeliśmy krzyki i zobaczyliśmy jakiegoś psa atakowanego przez wilki.
- Biegnij po pomoc! - wrzasnąłem do Belli. Ona zaczęła biec w stronę Centrum Sfory, a ja podkradłem się w stronę psa i wilków.
- Kogo my tu mamy? - powiedział ktoś szyderczym głosem.
Bella??? Ratuj!
poniedziałek, 22 czerwca 2015
Od Winnie CD opowiadania Theo
-Nie wiem. - Mruknęłam nadal oburzona.
-Proszę....Sprawa wyjaśniona...
Przewróciłam oczami.
-Zobaczymy. - Uśmiechnęłam się szyderczo.
-Ty masz plan...I to zły plan! - Krzyknął podekscytowany i trochę przestraszony.
-Może...-Powiedziałam.
W pewnej chwili, w mojej głowie zrodził się perfidny plan. Zaczęłam się podle śmiać i pchnęłam Theo w "przepaść" . Zaraz ja spadłam za nim. Uśmiechnęłam się do psa.
-Jak zginiemy to razem. - Powiedziałam gdy poczułam niezmierny ból w plecach. Theo jakimś dziwnym trafem upadł na łapy i jedną sobie złamał. Nie mogłam się ruszyć. Jedyne, co mi przychodziło do głowy to krzyczenie. Jednak powstrzymałam się, bo zaraz cała sfora by huczała o tym zdarzeniu. "Winnie i jej mało co nie złamany kręgosłup oraz Theo i złamana łapa. Winnie chciała zabić Theo i siebie ale nie udało się." . Już to widzę....Chwilę później, poczułam że mogę ruszać łapami.
-Theo, chyba się nie udało. - Mruknęłam.
-WIDZĘ!! - Wrzasnął a następnie znów opadł obolały na ziemię.
Moje drgające jeszcze kończyny jakoś się rozruszały. Mogłam wstać, ale z ruszaniem głową był problem.
-Głowy nie czuję!! - Krzyknęłam.
-A ja łapy!!!
Męczyłam się z tym łbem. Nagle obraz mi się rozmazał. Słyszałam szepty, krzyki i śpiew ptaków.
*Po przebudzeniu*
Ledwo otworzyłam oczy. Powieki cały czas się obniżały ale jakoś je podtrzymywałam. Obok, siedział Theo z łapą w bandażu. O dziwo żyje. Nade mną widniał napis : "Chwilowe problemy z kręgosłupem". Mogę ruszać łapami, uszami i ogonem. Głową też. Wstałam powoli i już chciałam iść gdy Theo krzyknął :
Theo? [Nie ja nie umrę xd ty też chyba nie]
-Proszę....Sprawa wyjaśniona...
Przewróciłam oczami.
-Zobaczymy. - Uśmiechnęłam się szyderczo.
-Ty masz plan...I to zły plan! - Krzyknął podekscytowany i trochę przestraszony.
-Może...-Powiedziałam.
W pewnej chwili, w mojej głowie zrodził się perfidny plan. Zaczęłam się podle śmiać i pchnęłam Theo w "przepaść" . Zaraz ja spadłam za nim. Uśmiechnęłam się do psa.
-Jak zginiemy to razem. - Powiedziałam gdy poczułam niezmierny ból w plecach. Theo jakimś dziwnym trafem upadł na łapy i jedną sobie złamał. Nie mogłam się ruszyć. Jedyne, co mi przychodziło do głowy to krzyczenie. Jednak powstrzymałam się, bo zaraz cała sfora by huczała o tym zdarzeniu. "Winnie i jej mało co nie złamany kręgosłup oraz Theo i złamana łapa. Winnie chciała zabić Theo i siebie ale nie udało się." . Już to widzę....Chwilę później, poczułam że mogę ruszać łapami.
-Theo, chyba się nie udało. - Mruknęłam.
-WIDZĘ!! - Wrzasnął a następnie znów opadł obolały na ziemię.
Moje drgające jeszcze kończyny jakoś się rozruszały. Mogłam wstać, ale z ruszaniem głową był problem.
-Głowy nie czuję!! - Krzyknęłam.
-A ja łapy!!!
Męczyłam się z tym łbem. Nagle obraz mi się rozmazał. Słyszałam szepty, krzyki i śpiew ptaków.
*Po przebudzeniu*
Ledwo otworzyłam oczy. Powieki cały czas się obniżały ale jakoś je podtrzymywałam. Obok, siedział Theo z łapą w bandażu. O dziwo żyje. Nade mną widniał napis : "Chwilowe problemy z kręgosłupem". Mogę ruszać łapami, uszami i ogonem. Głową też. Wstałam powoli i już chciałam iść gdy Theo krzyknął :
Theo? [Nie ja nie umrę xd ty też chyba nie]
niedziela, 21 czerwca 2015
Od Theo CD Opowiadania Jocker'a
Popatrzyłem na niego zdziwiony. Zmienił się przez te ostatnie dni.
- Masz racje - mruknąłem - Jocker chodź gdzieś. Gdziekolwiek
- Okey, ale z problemami nie jesteś sam ...
- Dawaj - powiedziałem, zaczynając kierować się przed siebie ...
*** Godzinę później ***
Jocker opowiedział mi o sprawie z Atheną i Rachel. W pierwszym momencie
chciałem mu przywalić, że chciał zdradzić Rachel, ale gdy opowiedział
mi resztę historii, zmieniłem swoje plany. Mimo, że nie jesteśmy razem,
Rachel jest dla Mnie jak siostra. Gdy skończyliśmy rozmowę na temat
wczorajszej nocy Jocker'a, popatrzyłem przed siebie. Znajdowaliśmy
się w Dolinie Życia. Popatrzyłem przed siebie. Nad doliną górował
łańcuch Mrocznego Oblicza. Zawsze chciałem się tam po wspinać, ale gdy
nawet mowie to Winnie, słyszę " Zwariowałeś, życie Ci nie miłe
???!!! ". W tym samym czasie zaczęliśmy rozmowę o wszystkim i
niczym, dalej idąc przed siebie ...
*** Jakiś czas później ***
Patrzymy właśnie na Mroczne Oblicze. Robi to niesamowite wrażenie :
- Jocker, może kiedyś byśmy się tam wybrali ? - wskazałem na góry ...
Jocker ???
Od Stanley'a - zadanie dodatkowe "Wylatujesz"
Cóż za piękny dzień. Po śniegu leżącym jeszcze do niedawna dookoła mojej jaskini, nie było już śladu. Szkoda. Wszystkie pory roku są cudowne, ale tylko jedna zasługuje na miano tej najcudowniejszej. To właśnie zimie przypadł ten zaszczyt. Stanąłem na progu swojego domu z zachwytem podziwiając wracającą do życia przyrodę. Tak, dziś jest bezkompromisowo pięknie. Jak co rano postanowiłem zrobić mały patrol dookoła swojej jaskini. Zaniechałem tego postanowienia po dwóch krokach. W odległości kilku metrów od wyjścia leżał mały bukiet kwiatów. Róże, fiołki, stokrotki; wyglądał niebywale okazale. Skąd mogły się tu wziąć? To, że ktoś je podrzucił, wcale mnie nie dziwiło. Przecież jestem w jakimś stopniu uroczy. Dziwiło mnie natomiast, że tak kolorowe okazy zdążyły już wyrosnąć po tak nadzwyczaj mroźnej zimie. Ktokolwiek pozwolił im rosnąć, dbał o nie i zapewnił godziwe warunki. Psy nie przywiązują do czegoś takiego wagi, ale ludzie owszem. Zresztą co to mnie obchodzi? Wzruszyłem ramionami i pobiegłem przed siebie. Miałem ochotę z kimś pogadać, jak zresztą zwykle, po długim przebywaniu w odosobnieniu. Nie jestem stworzony do bycia samotnikiem.
-Cześć, Jocker! - Zatrzymałem się na widok znajomego pyska.
Pies spiorunował mnie wzrokiem. Przyjrzał się dokładnie, uniósł łeb i pomaszerował dalej. A to cham! To, że ma wyżej postawionych rodziców, nie znaczy, że może tak ze mną postępować! Zupełnie tak, jakbym był gorszy. Zarozumiała, głupia kulka. Idąc w jego ślady, uniosłem łeb i pomaszerowałem w drugą stronę. Na horyzoncie pojawiła się Skyres. Przestałem analizować postępowanie Jockera i podbiegłem do niej z radosnym okrzykiem.
-Cześć Sky! - Zahamowałem. - Jak to miło cię widzieć.
-Zostaw mnie w spokoju! - ryknęła na całe gardło. - Jak śmiesz?!
-Ale... - Wytrzeszczyłem oczy. - Ale co ja ci takiego zrobiłem?
-Stanley! - donośny głos Mashine'a przerwał naszą rozmowę. - Odsuń się od niej!
-Czy ktoś mi może wyjaśnić, co tu się do jasnej cholery dzieje?! - krzyknąłem z pasją w oczach. - Przegapiłem coś, czy jak?!
Mashine nie czekał ani chwili dłużej. Skoczył na mnie i całym ciężarem przygniótł do ziemi.
-A teraz zrobisz to, co ci karzę - wysyczał przez zaciśnięte zęby. - Wstań i nigdy nie pokazuj się w tej sforze. Zrozumiałeś?
Nie byłem w stanie odpowiedzieć. Do oczu napłynęły mi łzy. Co ja zrobiłem? Dlaczego nikt mnie nie lubi?
-Stój! - nagle jakiś kobiecy głos zadźwięczał mi w głowie. - Zostaw go!
Mashine spojrzał w stronę źródła dźwięku. W promieniu kilku metrów od nas stała szara wadera, która przyglądając mi się dokładnie, powoli zbliżyła się do nas.
-To nie on - powiedziała przenosząc wzrok na Masziego. - Pomyliłam się.
-Pomyliłaś?! - Mashine puścił mnie i skoczył w stronę wadery. - Pomyliłaś?! Czy ty zdajesz sobie sprawę z powagi sytuacji?! Cała sfora zaczęła się już buntować przez ciebie i te twoje wyssane z palca historyjki...
-Nie moja wina - próbowała się jakoś bronić. - Większość huskych wygląda tak samo. Skąd miałam wiedzieć, że to nie ten?
Wiedziałem, że Maszi już psychicznie nie wytrzymuje. Wstał i odszedł. Wilczyca też długo nie posiedziała, bo chwilę po odejściu alfy, potruchtała w drugą stronę, mrucząc coś o ilorazie inteligencj samców. Skyres, siedząca przez cały czas koło dębu, też po chwili wstała i poszła w tym samym kierunku co alfa. Zostałem sam. Poturbowany, przemarźnięty, leżałem wgnieciony w podłoże zupełnie tak, jakbym nie mógł wstać. Co się stało z waderą, kim była i o co w tej chorej historii chodziło po dziś dzień nie wiem. Zresztą może lepiej, żeby tak zostało. Najważniejsze, że kilka dni po tym wydarzeniu przyszedł do mnie Mashine i rzucając krótkie "sorry", zabrał bukiet kwiatów, nadal leżący przy wejściu do mojej jaskini. Co prawda większość kwiatów zwiędła i przemarzła, ale skoro alfie były potrzebne... Nie miałem już siły dochodzić w co tym razem mnie wplątano.
+ 80 PNS za wykonanie zadania dodatkowego !
~Valentino
-Cześć, Jocker! - Zatrzymałem się na widok znajomego pyska.
Pies spiorunował mnie wzrokiem. Przyjrzał się dokładnie, uniósł łeb i pomaszerował dalej. A to cham! To, że ma wyżej postawionych rodziców, nie znaczy, że może tak ze mną postępować! Zupełnie tak, jakbym był gorszy. Zarozumiała, głupia kulka. Idąc w jego ślady, uniosłem łeb i pomaszerowałem w drugą stronę. Na horyzoncie pojawiła się Skyres. Przestałem analizować postępowanie Jockera i podbiegłem do niej z radosnym okrzykiem.
-Cześć Sky! - Zahamowałem. - Jak to miło cię widzieć.
-Zostaw mnie w spokoju! - ryknęła na całe gardło. - Jak śmiesz?!
-Ale... - Wytrzeszczyłem oczy. - Ale co ja ci takiego zrobiłem?
-Stanley! - donośny głos Mashine'a przerwał naszą rozmowę. - Odsuń się od niej!
-Czy ktoś mi może wyjaśnić, co tu się do jasnej cholery dzieje?! - krzyknąłem z pasją w oczach. - Przegapiłem coś, czy jak?!
Mashine nie czekał ani chwili dłużej. Skoczył na mnie i całym ciężarem przygniótł do ziemi.
-A teraz zrobisz to, co ci karzę - wysyczał przez zaciśnięte zęby. - Wstań i nigdy nie pokazuj się w tej sforze. Zrozumiałeś?
Nie byłem w stanie odpowiedzieć. Do oczu napłynęły mi łzy. Co ja zrobiłem? Dlaczego nikt mnie nie lubi?
-Stój! - nagle jakiś kobiecy głos zadźwięczał mi w głowie. - Zostaw go!
Mashine spojrzał w stronę źródła dźwięku. W promieniu kilku metrów od nas stała szara wadera, która przyglądając mi się dokładnie, powoli zbliżyła się do nas.
-To nie on - powiedziała przenosząc wzrok na Masziego. - Pomyliłam się.
-Pomyliłaś?! - Mashine puścił mnie i skoczył w stronę wadery. - Pomyliłaś?! Czy ty zdajesz sobie sprawę z powagi sytuacji?! Cała sfora zaczęła się już buntować przez ciebie i te twoje wyssane z palca historyjki...
-Nie moja wina - próbowała się jakoś bronić. - Większość huskych wygląda tak samo. Skąd miałam wiedzieć, że to nie ten?
Wiedziałem, że Maszi już psychicznie nie wytrzymuje. Wstał i odszedł. Wilczyca też długo nie posiedziała, bo chwilę po odejściu alfy, potruchtała w drugą stronę, mrucząc coś o ilorazie inteligencj samców. Skyres, siedząca przez cały czas koło dębu, też po chwili wstała i poszła w tym samym kierunku co alfa. Zostałem sam. Poturbowany, przemarźnięty, leżałem wgnieciony w podłoże zupełnie tak, jakbym nie mógł wstać. Co się stało z waderą, kim była i o co w tej chorej historii chodziło po dziś dzień nie wiem. Zresztą może lepiej, żeby tak zostało. Najważniejsze, że kilka dni po tym wydarzeniu przyszedł do mnie Mashine i rzucając krótkie "sorry", zabrał bukiet kwiatów, nadal leżący przy wejściu do mojej jaskini. Co prawda większość kwiatów zwiędła i przemarzła, ale skoro alfie były potrzebne... Nie miałem już siły dochodzić w co tym razem mnie wplątano.
+ 80 PNS za wykonanie zadania dodatkowego !
~Valentino
piątek, 19 czerwca 2015
Wakacyjny Konkurs !
© Quarter
Witajcie
sforzanie !
Wróciłam do
was, po dość długiej przerwie, z powodów bliżej nie określonych. Jednakże ten
urlop wypoczynkowy wyszedł mi chyba na dobre, bo dzięki wolnemu czasowi, który
nie mogłam spędzić nad komputerem, do głowy przyleciały mi nowe pomysły. Dobra
nie będę się rozpisywać dalej na mój temat, tylko przejdę do konkursu. Będzie
on trwał od 20.06 do 31.07. Konkurs zaczyna się trochę przed wakacjami,
ponieważ biorę pod uwagę to, że ktoś może już mieć plany na wakacyjny wyjazd. No więc
daję trochę czasu osobą, które na czas wakacyjny, nie będą miały
dostępu do internetu. W tym poście będą przedstawione zasady konkursu i jego
przebieg + kilka zadań dodatkowych, dla tych, którzy nie chcą brać udziału w konkursie. Mam
nadzieję jednak, że większość osób skupi się na konkursie, a nie na zadaniach
dodatkowych.
Wracając do
regulaminu konkursu, wspomnę, że w konkursie może wziąć udział każdy członek
sfory, z małym wyjątkiem, którym jestem ja. Ponieważ będę oceniać prace
konkursowe, to trochę dziwnie by to wyglądało, jakbym oceniała samą siebie.
Dobra to chyba tyle, jeśli chodzi
o to kto ma prawo do udziału w konkursie. Nasza wakacyjna rozrywka nie będzie w
stylu ostatnich dwóch konkursów. Jedynie zadania dodatkowe będą przypominać
konkurs o "Drzwiach", to będą takie większe i bardziej wynagradzane questy. Przejdźmy z
powrotem do rodzaju konkursu. No więc, będzie on dość artystyczny. Prace na
konkurs będzie można wykonać w dwóch różnych kategoriach : plastycznych i
poetyckich. Można wysłać do osoby oceniającej (mnie) tylko jedną prace i może
zaliczać się tylko do jednej kategorii (robicie jedną pracę albo plastyczną, albo poetycką)
Zatem czas na przedstawienie, o co w ogóle będzie chodzić w konkursie.
Zatem czas na przedstawienie, o co w ogóle będzie chodzić w konkursie.
Kategoria Plastyczna - Jak widać po tytule posta, tematyką konkursu są wakacje. W
kategorii plastycznej trzeba narysować, namalować, ogólnie stworzyć obraz,
pokazujący, co twoja postać (pies) robi w czasie wolnym (oczywiście w lecie).
Może to być w formie komiksu lub po prostu jedna scena z dnia postaci.
Technika pracy - Dowolna
Format - Dowolny, ale lepiej, żeby był duży
Kategoria Poetycka - Tak samo jak kategoria powyżej, będzie dotyczyć wakacji,
ale w tym wypadku trzeba poetycko przedstawić swój wolny dzień. Może to być wiersz
lub, dla osób bardziej kreatywnych, słowa piosenki.
Wiersz:
Technika pracy – Skoro to ma być wiersz, to fajnie by było, gdyby
się rymował.
Długość wiersza – Przynajmniej dwie zwrotki, po cztery wersy
Piosenka:
Technika pracy – Dowolna
Długość piosenki – Dwie zwrotki + Refren
Dodatki - Można dodać do piosenki jakiś podkład, ale to nie jest obowiązkowe.
To chyba tyle jeśli chodzi o konkurs. Przejdźmy do zadań
dodatkowych. Będą one w formie opowiadań… tak jak wspomniałam wyżej. Czas wykonania tych zadań jest nieograniczony, bo mam plan wstawić je po konkursie do Questów, jednak po wstawieniu tam, będą za nie mniejsze nagrody...
Zadanie nr.1
"Wylatujesz"
Budzisz się rano w swojej jaskini, wstając zauważasz kwiaty położone koło jej wyjścia. Nie zastanawiając się od kogo są idziesz na spacer do centrum sfory. Na miejscu widzisz, że psy wokół ciebie dziwnie się zachowują. W pewnej chwili podchodzi do ciebie Alfa i przekazuje ci smutną wiadomość "Wylatujesz". Nie mówiąc Ci z jakiego powodu zostajesz wygnany, Alfa brutalnie Cię wyrzuca za teren sfory. W tym samym czasie jakiś pies staje w twojej obronie i stara się pokazać Alfie, że jesteś niewinny...
Pytania do zadania
1. W jakim nastroju się budzisz ?
2. Dlaczego ignorujesz kwiaty, przy wyjściu z jaskini ?
3. Jak zachowywały się psy w centrum sfory ?
4. Jakie mogły być powody wyrzucenia Cię ze sfory ?
5. Kto staje w twojej obronie ?
6. Czy Alfa uznaje swój błąd i czy składa Ci oficjalne przeprosiny ?
Poziom trudności - Łatwy
Ilość linijek - Minimum 25
Nagroda - ** PNS
Zadanie nr.2
"Amnezja"
Czujesz wielki ból, otwierasz oczy i widzisz, że jesteś w kompletnie obcym Ci miejscu. Jedyne co pamiętasz, to dwa reflektory, które z coraz większą prędkością zbliżały się do ciebie. Leżąc na asfalcie, zastanawiasz się, nad tym, jak się tutaj znalazłeś, jednak nic nie pamiętasz. Po jakimś czasie podchodzi do ciebie dwunożna istota i wkłada Cię na tylne siedzenie swojego samochodu. Zapadasz w głęboki sen, na czas podróży. Budzi Cię dziwne światło nad twoją głową. Po dłuższej obserwacji stwierdzasz, że jesteś u weterynarza, który daje Ci środki przeciwbólowe, a następnie zanosi do schroniska. Z rozmowy ludzi wnioskujesz, że nie cierpisz na coś poważnego i możesz zostać oddany do adopcji. Trafiasz do boksu, w który mieszka już pewien pies. Tajemnicza postać informuje Cię kim jesteś i gdzie mieszkasz, po czym rozpływa się w powietrzu. W tym samym czasie przypominasz sobie wszystkie fakty z przeszłości i postanawiasz uciec ze schroniska...
Pytania do zadania
1. Dlaczego czujesz ból ?
2. Czy wystraszyłeś się braku wspomnień ?
3. Jak wyglądała osoba, która udzieliła Ci pomoc ?
4. Z jakiego powodu zapadłeś w sen ?
5. Jak wyglądał pies siedzący z tobą w boksie ?
6. Czy przypominał Ci kogoś z przeszłości ?
7. W jaki sposób stara się Ci pomóc w przypomnieniu sobie przeszłości ?
8. W jaki sposób zniknęła tajemnicza postać ?
9. Czy uciekłeś ze schroniska i w jaki sposób ?
Poziom trudności - Średni
Ilość linijek - Minimum 35
Nagroda - ***PNS
Zadanie nr.3
"Zdrajca, czy przyjaciel"
[Treść i pytania zostaną przedstawione wyłącznie osobie, która ukończyła dwa poprzednie zadania]
Poziom trudności - Trudny
Ilość linijek - Minimum 40
Nagroda - ***PNS + Niespodzianka
Wszystkie prace (konkursowe i zadaniowe) wysyła się do organizatora konkursu, czyli Quarter !!!
Wszelkie pytanie proszę kierować do Qetsiyah, czyli mnie...
Wszelkie pytanie proszę kierować do Qetsiyah, czyli mnie...
Mam nadzieję, że konkurs się podoba
~ Valentino/Qetsiyah
Nowy Pies
Imię : Unbroken
Ksywka : -
Głos : Chcę wolnym być
Rasa : Typowy kundel. Chociaż przeważa u niego owczarek australijski.
Wiek : 3 lata
Płeć : Pies
Urodziny : 1 dzień zimy
Stanowisko : Jego trudna przeszłość była ujawniana tylko Mashine, który mu ufa. Był kiedyś SERYJNYM mordercą , teraz chcąc zamaskować swoje dawne hobby jest medykiem.
Rodzina : Zabiłem ich własnymi kłami.
Partner : Gdyby któraś dowiedziała się o jego przeszłości , trzymała by się od niego z dala. Unbroken boi się , że któraś się od niego przypadkiem o tym dowie , a wtedy go odrzuci. Chociaż tak naprawdę w głębi duszy Unbroken marzy o tym , żeby jakaś była przeznaczona jego sercu i nie bała się jego przeszłości.
Charakter : Unbroken stara się jak może , żeby być całkowicie miły i przyjacielski , ale czasem mu to nie wychodzi i odruchowo mówi do kogoś; ,,Zamknij mordę''. Nie cierpi pomagać , chociaż się stara. Jest cichy i się często nie odzywa , albo najlepiej z nikim nie rozmawia i jest w rozmowach dodatkową kulą u nogi. Nie przestaje myśleć o swojej przeszłości-Chociaż chce o tym zapomnieć , chęć zabijania powraca-jego psychika wciąż nie została całkowicie uleczona. Gdy się denerwuje gryzie wszystko co stanie mu na drodze-dlatego zawsze zabiera dodatkowe awaryjne gryzaki.
Historia : Na zawsze to zapamiętam. Zanim wstąpiłem w szeregi sfory psiego uśmiechu , byłem seryjnym zabójcą jako pies-wampir. Zostałem jednak z tego uleczony przez szamana. Moja praca była prosta , pracowałem dla szefa za kasę i... proszek. Musiałem po prostu wykradać ze wszystkich sfór suczki , szczenięta i młode alfy , a potem-brutalnie je zabijać. Prawie każda sfora mnie znała , pod pseudonimem ,,Unforgettable''. Lecz pewnego dnia... Szef chciał sprawdzić moją wytrwałość. Miałem zabić samego Mashine. Zaatakowałem go , ale wtedy cała sfora mnie zaatakowała. Mashine znalazł mnie na skraju wyczerpania i mimo to , że liczyłem na jego śmierć , wybaczył mi.
Upomnienia : 0/4
Kontakt : KochamKonie63
czwartek, 18 czerwca 2015
Od Corthney
Obudziłam się prawie wieczorem... Nie wiem dlaczego tak późno się budzę. Polega to na tym że jak budzę się wieczorem to wstaję tylko żeby coś zjeść i idę znowu spać. Moje życie polega na śnie. Już dużo sposobów szukałam aby budzić się wcześniej. Brat miał mnie obudzić, wylać na mnie zimną wodę, przestraszyć mnie, skakać po mnie. Wszystkie te sposoby kończyły się najczęściej klęską. W końcu zaczęłam się budzić normalnie. Ale po dość długim czasie. Wstałam i wyszłam z naszej jaskini. Po wyjściu zaciekawił mnie jakiś dziwny widok. Zbliżyłam się bliżej a tam... Zobaczyłam coś prześlicznego...
Dotknęłam leciutko noskiem. Miał tak okropnie delikatne skrzydełka że bałam się że zrobię mu krzywdę. Ale wtem motylek uniósł się nad ziemie i wylądował tuż na moim nosku. Zrobiłam śmiesznego zeza żeby przypatrzeć się lepiej temu maluchowi. Przynajmniej nie jestem najmniejsza na świecie... Jakaś większa istota oczywiście musiała mi przerwać. Motylek się wystraszył i odleciał a przede mną ukazała się Avendeer. Stała uśmiechnięta i ciągle machała swoim króciutkim ogonkiem.
- Idziesz pobawić się na łące?- zapytała mnie wesoła.
- No... Jasne.- westchnęłam.- Kto jeszcze jest?
Avendeer? Mają tam być tylko suczki xd
Dotknęłam leciutko noskiem. Miał tak okropnie delikatne skrzydełka że bałam się że zrobię mu krzywdę. Ale wtem motylek uniósł się nad ziemie i wylądował tuż na moim nosku. Zrobiłam śmiesznego zeza żeby przypatrzeć się lepiej temu maluchowi. Przynajmniej nie jestem najmniejsza na świecie... Jakaś większa istota oczywiście musiała mi przerwać. Motylek się wystraszył i odleciał a przede mną ukazała się Avendeer. Stała uśmiechnięta i ciągle machała swoim króciutkim ogonkiem.
- Idziesz pobawić się na łące?- zapytała mnie wesoła.
- No... Jasne.- westchnęłam.- Kto jeszcze jest?
Avendeer? Mają tam być tylko suczki xd
Od Daisy
Rano obudziłam się i poszłam do Centrum Sfory. Wszyscy spali. Ostatnio przyznam się,że jestem baczną obserwatorką. W końcu-może nie z bliska-ale muszę poznawać sforę do której niedawno doszłam. Szczeniaki spały. Gdy śpią to są cicho. Uwielbiam patrzeć jak razem bawią się na dworze. W ogóle nie cierpię mojej sytuacji-nikt mnie nie zna i nikt się nie odzywa. Dni spędzam sama,głównie spacerując. Nie wiem co robić. Czym się zająć.
Poszłam do lasu i zabiłam dwa,duże dorosłe zające. Pomyślałam,że może na śniadanie sobie je zjem. Wracając natknęłam się na Qet.
-Hej...-zaczęłam nieśmiało patrząc na nią jak na kosmitę. Niezręcznie.
-Hej-odpowiedziała i spojrzała na moje zające.-Wiesz,że to może przydać się sforze?Nie czuję jak rymuję...kocham to!
-Ale...tego...jest mało-odpowiedziałam cichutko.
-E,tam. W sam raz byś mogła zjeść to ze mną i moją rodziną.
-Eee...bo...ja nie wiem...bo ty mnie nie znasz...
-też kiedyś dołączyłam do sfory. Wiem jak to jest. Nikt z tobą nie rozmawia itp...
-Tak...
-Chociaż możesz mieć rację,bo chyba jest tych królików za mało...
-To ja mogę upolować...-odparłam wciąż nie mogąc uwierzyć,że przeprowadzam dialog. Z Deltą sfory.
-Ok. to idź.
To poszłam. Upolowałam jeszcze 4. Trochę się zmęczyłam. Biorąc pod uwagę,że jestem trochę wychudzona.
-O,jesteś-rzekła Qet gdy wróciłam-dobra przyrządzę te zające.
Gdy Qetsiyah przyrządziła zające zaraz zaczęłyśmy się nimi zajadać.
-Fajnie,że się do mnie odzywasz...-zaczęłam.
-Pff-zaśmiała się Qet- jaka ty dziwna jesteś.
-Ale...
-W tym dobrym znaczeniu...Myślałaś,że całe twoje życie w tej sforze będzie tak wyglądało?
Qetsiyah?
Poszłam do lasu i zabiłam dwa,duże dorosłe zające. Pomyślałam,że może na śniadanie sobie je zjem. Wracając natknęłam się na Qet.
-Hej...-zaczęłam nieśmiało patrząc na nią jak na kosmitę. Niezręcznie.
-Hej-odpowiedziała i spojrzała na moje zające.-Wiesz,że to może przydać się sforze?Nie czuję jak rymuję...kocham to!
-Ale...tego...jest mało-odpowiedziałam cichutko.
-E,tam. W sam raz byś mogła zjeść to ze mną i moją rodziną.
-Eee...bo...ja nie wiem...bo ty mnie nie znasz...
-też kiedyś dołączyłam do sfory. Wiem jak to jest. Nikt z tobą nie rozmawia itp...
-Tak...
-Chociaż możesz mieć rację,bo chyba jest tych królików za mało...
-To ja mogę upolować...-odparłam wciąż nie mogąc uwierzyć,że przeprowadzam dialog. Z Deltą sfory.
-Ok. to idź.
To poszłam. Upolowałam jeszcze 4. Trochę się zmęczyłam. Biorąc pod uwagę,że jestem trochę wychudzona.
-O,jesteś-rzekła Qet gdy wróciłam-dobra przyrządzę te zające.
Gdy Qetsiyah przyrządziła zające zaraz zaczęłyśmy się nimi zajadać.
-Fajnie,że się do mnie odzywasz...-zaczęłam.
-Pff-zaśmiała się Qet- jaka ty dziwna jesteś.
-Ale...
-W tym dobrym znaczeniu...Myślałaś,że całe twoje życie w tej sforze będzie tak wyglądało?
Qetsiyah?
środa, 17 czerwca 2015
Od Theo - CD opowiadania Honey
- Dobra - powiedziałem
Już chciała się na Mnie rzucić, ale ja uprzedziłem :
- Wiesz lepiej Mnie nie przytulaj. Ostatnio jest to niebezpieczne
Zaśmiała się.
- Dobra. I sorry jeszcze raz za tą całą aferę z tamtą imprezą - uśmiechnęła się
- Nic się nie stało
Jeszcze jakiś czas porozmawialiśmy, a następnie ruszyliśmy w kierunku centrum sfory.
- Co powiesz na sobotnią imprezę u Jocker'a ? - zapytałem
- Ja ... - niezdążyła odpowiedzieć, przerwało jej pojawienie się Levar'a i Ron'a.
- Znowu podrywasz Honey ? - zapytał Mnie, Roney
- Mówiłem Ci już wiele razy : ODWAL SIĘ. NIE TWÓJ INTERES. I dla Twojej wiadomości jestem z Winnie. - odgryzłem się
- To wy jeszcze jesteście razem ? Myślałem, że z Tobą zerwała jak zobaczyła Was całujących się na imprezie. Biedna suczka ... - mruknął
A dla Mnie wszystko stało się jasne to on powiedział Winnie, gdzie jestem. Prawie doprowadził przez to do Naszego rozstania. Policzę się z nim w domu..
- Ooo czyli, już wiesz dzięki komu, prawie zerwałeś z Winnie - usmiechnął się wrednie Mój brat
W tej chwili nie wytrzymałem i się na niego rzuciłem ...
Honey ??? Bęcki ...
Już chciała się na Mnie rzucić, ale ja uprzedziłem :
- Wiesz lepiej Mnie nie przytulaj. Ostatnio jest to niebezpieczne
Zaśmiała się.
- Dobra. I sorry jeszcze raz za tą całą aferę z tamtą imprezą - uśmiechnęła się
- Nic się nie stało
Jeszcze jakiś czas porozmawialiśmy, a następnie ruszyliśmy w kierunku centrum sfory.
- Co powiesz na sobotnią imprezę u Jocker'a ? - zapytałem
- Ja ... - niezdążyła odpowiedzieć, przerwało jej pojawienie się Levar'a i Ron'a.
- Znowu podrywasz Honey ? - zapytał Mnie, Roney
- Mówiłem Ci już wiele razy : ODWAL SIĘ. NIE TWÓJ INTERES. I dla Twojej wiadomości jestem z Winnie. - odgryzłem się
- To wy jeszcze jesteście razem ? Myślałem, że z Tobą zerwała jak zobaczyła Was całujących się na imprezie. Biedna suczka ... - mruknął
A dla Mnie wszystko stało się jasne to on powiedział Winnie, gdzie jestem. Prawie doprowadził przez to do Naszego rozstania. Policzę się z nim w domu..
- Ooo czyli, już wiesz dzięki komu, prawie zerwałeś z Winnie - usmiechnął się wrednie Mój brat
W tej chwili nie wytrzymałem i się na niego rzuciłem ...
Honey ??? Bęcki ...
Od Michy CD opowiadania Video
- Aha... - wybiegłam przed psa, ale zaraz się zorientowałam, że nie znam drogi więc się do niego wróciłam.
- Tamta suczka... - zaczęłam - To twoja partnerka?
Nie odpowiedział, więc i ja milczałam. Może powinnam go przeprosić? Już otwierałam pysk, gdy powiedział:
- Nie.
I o czym tu z nim gadać? Video najwyraźniej też szukał tematu do rozmowy.
- Opowiesz mi swoją historię? - spytał.
- Emm... Wiem tylko, że dostałam zaniku pamięci. A dalej biała ściana - westchnęłam - A twoja historia?
Video??? Zero weny...
- Tamta suczka... - zaczęłam - To twoja partnerka?
Nie odpowiedział, więc i ja milczałam. Może powinnam go przeprosić? Już otwierałam pysk, gdy powiedział:
- Nie.
I o czym tu z nim gadać? Video najwyraźniej też szukał tematu do rozmowy.
- Opowiesz mi swoją historię? - spytał.
- Emm... Wiem tylko, że dostałam zaniku pamięci. A dalej biała ściana - westchnęłam - A twoja historia?
Video??? Zero weny...
wtorek, 16 czerwca 2015
Nowa Suczka - Daisy !
Imię : Daisy
Ksywka : Dusia , Daisunia
Głos : < Do zmiany Powód : Powtarza się >
Rasa : owczarek border collie
Wiek : 1 rok
Płeć : Suczka
Urodziny : 2 dzień lata
Stanowisko : tropiąca
Rodzina :została w hodowli
Partner : szuka
Charakter :miła,pomocna i o charakterze księżniczki. Ma duże poczucie humoru i jest bardzo towarzyska. Dba o swój wygląd i lubi być w centrum zainteresowania. Lubi być lepsza od innych i być kochana. Jest typem romantyczki.
Historia : Uciekła z hodowli ,,The Fire Dancers",ponieważ ją bito i nie była kochana przez nikogo-nawet przez rodzinę.
Upomnienia : 0/4
Kontakt :1jamnik1
Od Red'a
Poszedłem na śnieżną polanę. Było tam okropnie zimno , ale miałem ciepłe futro. Patrzyłem jak moje łapy odbijają się i zostawiają ślady na śniegu. Zaraz potem jednak ślady znikały bo zostały przykryte kolejnym śniegiem. Nie czułem mrozu , a na zwykłym terenie było bardzo gorąco. Więc wolałem się schłodzić niż dostać udaru. Spojrzałem na siebie żeby ujrzeć jak śnieg przykrywa moje ślady i wtedy poczułem , że wpadłem w coś puchatego. Odwróciłem się. Puchate coś okazało się być wściekłą Death.
Death?
Death?
poniedziałek, 15 czerwca 2015
Dwa nowe psy!
Imię : Murderer (z ang. morderca)
Ksywka : Mur, Murde, Murder, Murdere, itp.
Głos : Uzupełnij!
Rasa : Mastif Tybetański
Wiek : 4 lata
Płeć : Suczka
Urodziny : 1 dzień wiosny
Stanowisko : Wojownik Południowy
Rodzina : Siostry- Death i Sia
Partner :-
Młode:-
Charakter : Uzupełnij!
Historia : Nie ufa nikomu na tyle, by to powiedzieć.
Upomnienia : 0/4
Kontakt : Morderczyni1
Imię : Sia
Ksywka : -
Głos : Uzupełnij!
Rasa : Mastif Tybetański
Wiek : 4 lata
Płeć : Suczka
Urodziny : 1 dzień wiosny
Stanowisko : Zielarka
Rodzina : Siostry- Death i Murderer
Partner : -
Młode:-
Charakter : Uzupełnij!
Historia : Nie ufa nikomu na tyle, by to powiedzieć.
Upomnienia : 0/4
Kontakt : Morderczyni1
Ksywka : Mur, Murde, Murder, Murdere, itp.
Głos : Uzupełnij!
Rasa : Mastif Tybetański
Wiek : 4 lata
Płeć : Suczka
Urodziny : 1 dzień wiosny
Stanowisko : Wojownik Południowy
Rodzina : Siostry- Death i Sia
Partner :-
Młode:-
Charakter : Uzupełnij!
Historia : Nie ufa nikomu na tyle, by to powiedzieć.
Upomnienia : 0/4
Kontakt : Morderczyni1
Imię : Sia
Ksywka : -
Głos : Uzupełnij!
Rasa : Mastif Tybetański
Wiek : 4 lata
Płeć : Suczka
Urodziny : 1 dzień wiosny
Stanowisko : Zielarka
Rodzina : Siostry- Death i Murderer
Partner : -
Młode:-
Charakter : Uzupełnij!
Historia : Nie ufa nikomu na tyle, by to powiedzieć.
Upomnienia : 0/4
Kontakt : Morderczyni1
Subskrybuj:
Posty (Atom)