- Nie ruszaj się, zaraz Ci jakoś pomożemy. – Usłyszałam, z góry. Popatrzyłam tylko na nich bezradnie, bo wiedziałam, że oni tutaj nie dadzą rady zejść. Postanowiłam zaryzykować dopłynięcie, do przeciwnego brzegu. Tam taż było stroma, ale na szczęście trochę mniej. Udało mi się wdrapać na górę, ale moje szczęście nie trwało długo. W pewnej chwili zorientowałam się, że jestem zupełnie sama. Wokół mnie nie było żywej duszy. Nawet nie było słychać nocnego koncertu świerszczy. Czasami obok mnie przeleciał maleńki świetlik, i to tyle. Z czasem zaczęło się ich pojawiać coraz więcej i coraz częściej słyszałam ich brzęczenie koło uszu.
To był piękny widok, tylko szkoda, że jedynie ja go widzę.
Miałam nadzieję, że ktoś mnie tutaj znajdzie. Nie podobało mi się spędzenie
całej nocy, w ciemnościach lasu. Jakby tego było mało, to się zgubiłam.
Niedawno dołączyłam do sfory i jeszcze nie wiem gdzie co jest. Po chwili
usłyszałam skrzypnięcie gałązki. Odwróciłam się w stronę z której dochodził
odgłos i rozglądnęłam się dokładnie.
- Halo… jest tu ktoś ? – Zapytałam przerażona.
Ktoś ?
1 komentarz:
Dokończę jako Giselle.
Indiana/Syriusz/Giselle
Prześlij komentarz