Jak tylko usłyszałem to imię, to nogi mi zaczęły się trząść.
Nie mogłem na nich ustać. W końcu nie wytrzymałem i padłem na bok. Lecz nie
płakałem, zamknąłem się sam w sobie. Z resztą jak zwykle. Patrzyłem bladymi
oczami przed siebie i liczyłem krople wody, spadające po liściach.
- Jak może mnie rozumieć. On stracił tylko Qet, to dla niego
była tylko jedna część całości, którą kochał. Ja straciłem wszystko. –
Powiedziałem pustym głosem. Podniosłem się i wyszedłem z jaskini. Chciałem być
sam. Nie chciałem pójść na cmentarz, nie chciałem pójść na pogrzeb, bo to by
znaczyło, że się z nią już żegnam, ale ja jeszcze nie skończyłem. Znajdę sposób
albo już go znalazłem. Nie chcę, żeby inni się o mnie martwili.
- Irfan… Zaczekaj ! – Usłyszałem głos za mną i jeszcze szybciej ruszyłem przed siebie.
Mashine, albo ktoś inny ?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz