niedziela, 15 marca 2015

Od Ferraro

Błądziłem po lesie. Zahaczałem łapami o różne pnącza. Zderzałem się z drzewami. Nie wiedziałem gdzie iść... Co z sobą zrobić. Po co mam żyć jak już nie mam dla kogo?! Usiadłem gdzieś na skale i zacząłem gorzko wyć. Ryczałem a łzy lały się na ziemię i wsiąkały w nią smutno. Przeklinałem jak najgorzej się dało. Płakałem tak głośno że każdy pies na pewno to usłyszał. Zaczął jeszcze lać deszcz co doprawiło moje łzy jeszcze bardziej.
- Ta cholerna walka!- wrzeszczałem i klnąłem.
Co ja mam ze sobą zrobić... Moje życie już nie ma sensu... Właśnie, jak nie ma sensu to co ja tu jeszcze robię?! Ja powinienem zginąć! Więc teraz zrobię to sam... Poszedłem na klify. Deszcz nieco ustał. Wdrapałem się z trudem na najwyższą górę przy tym kilka razy zadzierając sobie skórę o skały. Wreszcie stanąłem twarzą w twarz z ogromną przepaścią. Zamknąłem oczy. Stanąłem na dwóch tylnych łapach przygotowując się do skoku. Razem z moim skokiem usłyszałem jakąś suczkę wrzeszczącą do mnie. Szybko się odwróciłem i złapałem się łapami krawędzi skał. To była Quiet! Szybko podbiegła do mnie i wciągnęła mnie na bezpieczną równinę.
- Coś ty najlepszego chciałeś zrobić?!-rozpłakała się.
- No a jak myślisz?! Umrzeć! Tylko tak spotkałbym Qet... Moją kochaną Qetsiyah!!!
- Myślisz że ja co?! Dziś z rana próbowałam... Zobacz.- powiedziała odwracając się bokiem.
Na jej boku jaśniały bardzo głębokie rany, nadal krwawiące. Próbowała się pociąć.
- Nie udało mi się... Ja nadal z Toromaru nie byłam w związku! On i ja robiliśmy wszystko żeby być razem.. Za późno...- zapłakała się i upadła na ziemię.
Patrzyłem na nią cały załzawiony. Położyłem się obok niej i ją mocno przytuliłem przyłączając się do żałoby. Po chwili ją podniosłem i zapytałem:
- To co?... Skaczemy?...
Quiet popatrzyła się na mnie zrozpaczona ale przytaknęła. Podeszliśmy znowu do krawędzi i złapaliśmy się za łapy. Niestety i tym razem ktoś nam przeszkodził. To była mama i tata! Złapali nas w zęby jak zadawnych czasów i postawili zdala od przepaści. Popłakali się a my tylko smutno bardzo mocno ich przytuliliśmy.
- Mamo... Kocham cię. Ale my już nie mamy po co żyć...-odparłem.

Aceland?

Brak komentarzy: