Wszyscy jesteśmy pogrążeni w żałobie. W towarzystwie Rocky'ego i Mashine udaliśmy się do jednej z jaskiń, w której spoczywały ciała Qetsiyah i Toromaru. Nie poznałam ich dobrze, ale czułam się winna za to do czego doszło. Przecież psy miały czuć się tutaj bezpiecznie. Psom - wampirom na pewno nie ujdzie to na sucho. Zwłoki psów leżały na czerwonych kocykach, w które razem je zawinęliśmy. Następnie udaliśmy się do Centrum Sfory. Sforzanie czekali już tam na nas. Nie spostrzegłam wśród nich Irfan'a. Pewnie czeka już na cmentarzu.Nie musiałam nic mówić. Wiedzieli gdzie mamy się udać. Na przedzie szłam ja i Mashine. Za nami Rocky, Cheroon i dzieciaki, które wyraźnie przeżywały żałobę. Głównie Ferraro i Quiet. Nie mogłam teraz do nich podejść i przytulić ich. Tak nakazywała zasada. Za nimi szły pozostałe psy.
Minęliśmy Tajemniczy Las. Prowadziłam bo znałam go najlepiej. Po paru minutach żałobnego marszu ujrzeliśmy Cmentarz Zamkowy. Bardzo się zdziwiłam gdyż nie spotkałam Irfan'a. Potem go poszukam. Pomogę mu w końcu zostałam psychologiem. Stanęłam koło wielkiego kamienia.
- Zebraliśmy się tutaj aby wspólnie pożegnać młodo umarłych Qetsiyah i Toromaru. Powinny jeszcze być z nami przez wiele lat. Nie smućmy się. Po traumatycznych przeżyciach zaznały spokoju. Na pewno nie chciałyby, żebyśmy i my się smucili. - skończyłam swoją wypowiedź i odeszłam z powagą.
Zatrudniałam wcześniej trzy psy z innej psiej osady do wykopania ziemi na grób i wyrycia imion poległych na okrągłych głazach.
Wzięłam ciało Qetsiyah i włożyłam do dziury. Ferraro przysypał je ziemią. Następnie zrobiłam to samo z Toromaru a Quiet przysypała jego ciało. Staliśmy przy mogiłach jeszcze trochę czasu. Inni zaczęli się już rozchodzić. Zostałam ja z dziećmi. Przytuliłam je.
- Tak mi przykro. - powiedziałam do nich i łza spłynęła mi po pyszczku.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz