Wiedziałem, że Phoebe dobrze zajmie się szczeniakami, więc zabrałem Rose na spacer. Nadal przed oczami stawał mi widok umierającej suczki. Było to okropne. Westchnąłem. Poszedłem z Rosie tu:
.
- Cały czas myślę o tej suczce i jej szczeniętach - wyznała w pewnej chwili Robin.
- Ja też - przyznałem - Musimy zrobić coś, żeby przestać o tym rozmyślać.
Podszedłem do Rose i ją pocałowałem. Roześmiała się.
- Od razu lepiej - posłała mi uśmiech.
- No widzisz. Mam taki urok osobisty...
- Co porobimy? - przerwała mi.
- Chodźmy do Mrocznego Lasu!
Rosie? ;3
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz