środa, 22 lipca 2015

Od Avalon- CD opowiadania Stanley'a

Kolejny piękny dzień. Promienie słońca od razu mnie obudziły. Otworzyłam powoli ślepia, lecz od razu je zamknęłam przez nadmiar słońca. Przekręciłam się na drugi bok i próbowałam jeszcze spać. Nie mogłam jednak spać, ani się podnieść. Przekręciłam się tak, by moja głowa była w stronę jaskini. Otworzyłam znów oczy. Słońce na szczęście już tak mocno nie świeciło, może dla tego, że świeciło od drugiej strony. Mogło też nie świecić dlatego, że nagle wygasło i zaraz wszyscy zginiemy. Słyszałam, że po zgaśnięciu słońca, życie na ziemi może trwać tylko osiem minut. To nawet długo. W osiem minut można zrobić wiele rzeczy. Szczerze mówiąc, nie wiem jakie są to rzeczy, ale pewnie jest ich dużo. Przetarłam łapą oczy i zaczęłam się bujać, próbując wstać. Było trudne, bo mózg chciał co innego, a łapy co innego. W końcu udało mi się stanąć na cztery łapy. Zaczęłam iść w stronę wyjścia. Dobrze, że nikt mnie nie widział bo powiedziałby, że chodzę jak pijany zając. Przeciągnęłam się i podeszłam do wyjścia. Usiadłam i zaczęłam rozglądać się po okolicy. Żadnej żywej duszy nie było. Westchnęłam i obróciłam się, a moim oczom ukazał się Stanley. Popatrzyłam na niego zdziwiona. Podeszłam do niego cicho. Wyciągnęłam łapę, lecz się zatrzymałam. Może niech śpi. Machnęłam łapą i cofnęłam się. Ciekawe po co on tu przyszedł. Mam nadzieje, że miał jakiś dobry powód. Oparłam się o ścianę jaskini i uniosłam łeb. Po niedługiej chwili obudził się Stan.
- Cześć - powiedziałam spokojnie.
- Witaj - powiedział trochę zdenerwowany.
- Co Cię tu sprowadza? - zapytałam od razu.

Stanley?

Brak komentarzy: