niedziela, 26 lipca 2015

Od Lonlay- CD opowiadania Levar'a

Było to dla mnie lekkim zdziwieniem zobaczyć kogoś kto całkiem niedawno zmarł. Ale te dzisiejsze eliksiry potrafią zdziałać cuda więc zostawmy to. Ale ucieszyłam się na jej widok. Bardzo ją lubiłam i dobrze się z nią dogadywałam. A że była matką Levusia to nasze kontakty co chwila się poprawiały.
- Fajnie znowu cię widzieć!- przytuliłam ją.
Ana uśmiechnęła się. Po kilku minutach gdy już Levar przywitał się z matką ostatecznie poszliśmy na spacer. Dzisiaj ja wybierałam kierunek więc zaprowadziłam nas na lawendowe pole. Usiedliśmy pomiędzy długimi rzędami lawend. Nagle zaczęłam kichać.
- Masz uczulenie na lawendy? -chichotał pies.
- Nie..- mówiłam przez kichanie.- Aaa-psik! Ale możliwe żee.... Aaa-psik! To przez ich intensywny zapach... Aaaaa!
Wtem Levar przyłożył mi łapę do nosa i popatrzył prosto w oczy. Zarumieniłam się nieco.
- Może chodźmy w inne miejsce?-uśmiechnął się lekko.
Pokiwałam głową. Pies złapał mnie za łapę i wręcz pognaliśmy w inne miejsce. Na Złotych Wzgórzach było już chyba bezpiecznie. Położyliśmy się obok siebie. Pozwoliłam sobie położyć głowę na jego ramieniu. Niestety zaczął padać deszcz. Zamknęłam oczy i uśmiechnęłam się.
- Zaczyna padać. Idziemy?-zapytał Levar.
- Po co?...-szepnęłam.
Levar popatrzył na mnie ze zdziwieniem ale uśmiechnął się.
- Levar...-szepnęłam.
- Tak?
- Będąc szczeniakami przeżyliśmy razem niesamowite przygody... Może cię to zdziwić ale przez te dni ja się... Zakochałam.

Levar?

Brak komentarzy: