poniedziałek, 13 lipca 2015

Od Video - Zadanie dodatkowe "Wylatujesz"

- Video - usłyszałem głos Thomson'a i mocne szturchnięcie. Przetarłem oczy i ziewnąłem. Popatrzyłem na niego pytająco.
- Zamawiałeś kwiaty?- zapytał, śmiejąc się. Wstałem spokojnie i popatrzyłem na niego zdziwiony. Pokręciłem przecząco głową.
- A co?- zapytałem, kolejny raz ziewając. Szczeniak zaprowadził mnie w miejsce, gdzie leżały owe kwiaty. Piesek dotknął ich niepewnie łapą i gdy jeden listek zadrżał, od razu odskoczył do tyłu. Zacząłem się śmiać z niego, a on oburzony siadł obok mnie i popatrzył smętnie na ziemię.
- Może ktoś się pomylił - powiedziałem przestając się śmiać - Idź jeszcze spać - uśmiechnąłem się do młodego. Usłyszałem westchnienie i Tom odszedł i położył się. Wstałem i jeszcze ze zdziwieniem popatrzyłem na kwiaty. Pierwszy ram miałem taki przypadek, żeby ktoś przysłał do nas kwiaty. Może jednak jest to na porządku dziennym. Rano nie wstaję, więc nie wiem. Ale dopiero teraz Thomson by mi o tym mówił? Nie, nie mogę teraz myśleć. Jest ranek - mój mózg nie pracuje na właściwych obrotach, więc zero myślenia. Tym samym odezwał się mój brzuch.
- Trza by było coś zjeść - powiedziałem cicho, by nie obudzić reszty i bezgłośnie wyszedłem z jaskini. Postanowiłem iść nad jezioro, na ryby. Małe polowanie nie zaszkodzi. Po drodze spotkałem Salavane, w ogóle jeśli można nazwać to spotkaniem.
- Cześć - powiedziałem wesoło do suczki. Ona od razu odskoczyła, warcząc na mnie.
- Jeszcze śmiesz mówić cześć?!- wywarczała, obchodząc mnie. Popatrzyłem na nią niezrozumiale. W końcu Sala odeszła, ja jednak stałem jak słup soli, patrząc przed siebie. Widziałem w życiu już wszystko, ale co to było? Niepewnie poszedłem dalej. Jezioro było niedaleko, lecz i tak bałem się, że sytuacja podobna do tej z Salavaną się powtórzy. Zobaczyłem, że przy jeziorze siedziała Sunny. Podszedłem do niej niepewnie i usiadłem obok niej.
- Witaj - powiedziałem i spuściłem głową. Widać, że suczka czuła się niezręcznie, ponieważ cofnęła się ode mnie. Podniosłem głowę i popatrzyłem na nią zdziwiony.
- Tsaaaa. Cześć - zaśmiała się tak udawanie, że wiedziałem, że coś jest nie tak.
- Co jest?- zapytałem zdenerwowany, zmieniając wzrok na błagający - Coś ze mną nie tak?- zapytałem i popatrzyłem na taflę wody. Brzuch znów mi zaburczał, więc chciałem złapać jaką rybkę. Sunny chciała coś powiedzieć, lecz nasze plany zakłóciło to, że ktoś na mnie skoczył i przydusił łapą. Popatrzyłem na owego psa i zauważyłem, że to Ferraro. Próbowałem się uśmiechnąć i wydusić z siebie parę słów.
- Hej stary, co Ty robisz?- powiedziałem ostatkiem powietrza.
- Nie zmieniaj tematu - warknął Ferraro i obrócił się do tyłu.
- A jaki był ten temat?- zaśmiałem się. Nawet w sidłach dziwnej, choć niepewnej śmierci mogę się śmiać. Ferraro popatrzył na mnie wrogo i przydusił mnie bardziej do ziemi, że już w ogóle nie mogłem oddychać.
- Tato, mam go - powiedział Ferraro do podchodzącego Mashine.
- Nie tak mocno go trzymaj, nie chcę żeby się udusił - powiedział opanowanym tonem, lecz gdy przeniósł wzrok na mnie jego wzrok się zmienił na wrogi - Tylko niech się wynosi - warknął. Ferraro puścił mnie, a ja uradowany wziąłem oddech.
- Mogę się zapytać, co się dzieje? - zapytałem podduszonym głosem, gdyż jeszcze wystarczająca ilość tlenu nie dotarła do moich płuc.
- Wylatujesz stąd - powiedział. Złapał mnie za sierść pod szyją i podniósł do góry. - Niby Gamma, a nie ma honoru. Nie masz honoru, nie możesz dłużej tu zostać - powiedziałem i puścił mnie. Upadłem oszołomiony na ziemię. Psy rozmawiały ze sobą jeszcze, lecz do mnie na razie nic nie docierało, oprócz tego, że wylatuje. Już mieli mnie wykopać, gdy ktoś nagle pociągnął mnie za łapę. Popatrzyłem na "wybawiciela".
- Jem?- zapytałem słabym głosem. Pies pokiwał głową i spojrzał na alfy pytająco.
- Jem, zostaw go. My się nim zajmiemy - powiedział Mashine i zaczął iść w naszą stronę. Jem wystawił przede mną łapę. Popatrzyłam na ową łapę, tak jak Mashine i Ferraro. Pies pokiwał przecząco głową, zabierając łapę. Chyba tylko jedyny ja, nie wiedziałem o co chodzi.
- Nie?- usłyszeliśmy głos Mashine. Popatrzyłem na niego pytająco.
- Co "nie"?- zapytałem, jednak nikt mi nie udzielił owej odpowiedzi. Jem wskazał mnie i pokręcił przecząco głową. Czyli on też był wtajemniczony, w coś co zrobiłem. Ciekawe w ogóle co to takiego. Może lunatykowałem w nocy i zrobiłem coś niefajnego dla alfy, a Jem to widział? Niee, to jest banalne i niemożliwe, bynajmniej dlatego, że nie lunatykuje. Alfa Mashine odwrócił głowę.
- Czyli nie?- zapytał znów, tym razem Ferraro. Słowo "nie" teraz dosyć często się powtarzało. Czy to wróżyło coś dobrego? Mam nadzieje, że tak...
- Nie on to zrobił - powiedział Mashine i podszedł do mnie - Przepraszam - powiedział tak cicho, że prawie tego nie usłyszałem. Pokiwałem głową i oszołomiony popatrzyłem na Jem'a. Pies równie odszedł w swoją stronę. Stanąłem na łapy i od razu upadłem. Nie było jednak to poważne. Po prostu za dużo wrażeń na jeden dzień...

+ 85 PNS za wykonanie zadania dodatkowego !
~Valentino

Brak komentarzy: