Następny dzień.Słońce już wstawało.Jack i Dorian gdzieś poszli a Nesty jeszcze spała.
Postanowiłam zapoznać się trochę z rówieśnikami.Wybiegłam z jaskini,ale
potknełam się,zrobiłam fikołka i wylądowałam na plecach przed jakimś
psem.Był bardzo podobny do mnie.
-Przepraszam...-zaczełam nieśmiało
-Nic się nie stało-powiedział i pomógł mi wstać
-Jestem Taylor-przedstawiłam się
-A ja Tyler-odpowiedział
Rozejrzałam się.Wszędzie rosła zielona trawa,latały motyle.Znowu zaczełam marzyć..
-Halo!-pomachał mi łapką przed nosem po czym roześmaliśmy się.
-Ja tylko marzyłam...-uśmiechnełam się
-Aha..też lubuę rozmyślać..przejdziemy się?
Pokiwałam twierdząco głową.Dotarliśmy na Łąke Nieziemskich Fiołków.
-Pobawimy się?-spytałam
-Ok,a w co?
-W chowanego! Chowasz!-krzyknełam
Tyler zaczął liczyć a ja zchowałam się za drzewem.
-Raz..Dwa..Trzy...-słyszałam
Gdy doliczył do dziesięciu zaczął mnie szukać.Chodził wszędzie, ale nigdzie mnie nie było.W końcu podszedł do drzewa.
Tyler ?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz