- Spoko - mruknąłem, znów wzruszając ramionami – To ile masz jeszcze czasu? – zapytałem suczki.
- Jeszcze
półtorej godziny – odpowiedziała Skyres.
- To śpiesz
się, bo zanim się naszykujesz to trochę zejdzie – mruknąłem, dostając kolejnego
napadu śmiechu.
- Zamknij
się – Sky stuknęła mnie łapą w głowę. Ja tego nie poczułem i nadal zwijałem się
ze śmiechu. Po około dwudziestu minutach, udało mi się opanować. Stanąłem na cztery
łapy.
- Już? –
zapytała Skyres.
- Tak –
pokiwałem głową, przecierając łapą oczy – Dobra, chodźmy już – powiedziałem,
idąc w stronę Illiany. Nie można jej tu tak zostawić. Zgubi się biedna.
- Wskakuj –
powiedziałem do Sky. Ta jednak była przeciwko pomysłowi, aby lecieć.
- Nie dzięki
– powiedziała nieprzekonana. Wzruszyłem ramionami.
- Twoja
strata – zaśmiałem się chicho i dogoniłem idącą Skyres.
Skyres?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz