- No oczywiście. Bo zajęcie się piątką małych urwisów to nie lada wyczyn - powiedziałem i przewróciłem ją delikatnie na ziemię. Uśmiechnęła się.
- Nie martw się - powiedziałem. - Poradzimy sobie. Poza tym zawsze do pomocy mamy moją mamę a nawet Coco. Nie wygląda na taką, ale lubi szczeniaki.
- To dobrze. Jestem spokojna.
Poszliśmy na łąkę i położyliśmy się. Z mojego punktu widzenia widziałem jedynie żółte kwiaty. Gdzieniegdzie fioletowe chabry.
Jak tu pięknie. Mógłbym tu zamieszkać. Nie. Muszę dorosnąć.
- Jak się czujesz Ana?
Another ?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz