poniedziałek, 27 kwietnia 2015

Od Ferraro

Nadal nie mogę się pogodzić z tym co zrobiła mi Qet... Ale tak jak mówiła muszę o niej zapomnieć. Bardzo chętnie! Chcę zapomnieć o niej na zawsze! Muszę zacząć nowe życie po przez nią totalnie zabłądziłem. Z rana zawsze szybko wstawałem i biegłem na cmentarz by odwiedzić suczkę. Teraz najlepiej już wogle nie będę tam zachodził. Tego ranka poszedłem prosto do mojego ulubionego miejsca. Zawsze chodzę tam żeby się wyżalić. A teraz po prostu dla relaksu.






Usiadłem na jednej z gałęzi. Wyprostowałem się i patrzyłem na przepiękne góry przede mną. W twarz wiał mi letni wiatr i mimo wszystkiego miałem szeroki  uśmiech. Zszedłem na niższą gałąź i ''malowałem'' coś łapą na wodzie. Po chwili poczułem jakiś większy ciężar na gałęzi. Zignorowałem to ale jednak ktoś tam stał bo zwalił mnie do wody. Zanurkowałem głęboko. Chciałem żeby temu ''komuś'' zrobiło się głupio że mnie utopił i zacząłem machać łapami i krzyczeć ,,Pomocy!''. To była Avalon gdyż ujrzałem ją przy jednym wynurzeniu. Av wskoczyła szybko za mną i pomogła mi wyjść z wody. Na brzegu podziękowałem jej ale zacząłem się śmiać.
- Śmieszy cię to że mogłeś utonąć?- zdziwiła się.- Co prawda przeze mnie ale mniejsza.
- Nie o to chodzi...- śmiałem się.
- To o co?- uśmiechnęła się.
- O to że ja się nie topiłem tylko udawałem.
- Osz ty!- warknęła.- Wiesz jak się o ciebie bałam?!
- Bałaś się o mnie?...- skamieniałem.

Avalon?

Brak komentarzy: