-No raczej. - Powiedziałam i wtuliłam się w Theo. Ten, położył na mnie
głowę i siedzieliśmy w ciszy. Od rana nie mogłam wytrzymać bez Four.
Najpierw się zgubiłam i na niego wpadłam. Później gdy się rozchodziliśmy
myślałam że nie widziałam go z 10 lat. A teraz, siedzi tuż obok mnie.
Nagle coś zaszeleściło w krzakach. Przestraszyłam się i wrzasnęłam :
-Wyłaź! nie boję się ciebie!
Mój towarzysz także się przestraszył, lecz nie tego co jest w krzakach
tylko mnie. Zza kępy trawy wyskoczył Jocker wprost na Theo.
-Co ty sobie wyobrażasz? Najpierw nieudana miłość z Rachel, a teraz
chcesz zepsuć życie tej "Winnie"? - Moje imię wymówił z wielkim
niesmakiem.
-Masz coś do tego?! - Wrzasnął Theo i odepchnął Jockera.
-Jocker! Theo! Przestańcie! Proszę....Każdy ma swoją drugą połówkę nie?
Jocker, masz Rachel więc nie interesuj się życiem innych. -
Powiedziałam, pacnęłam Jockera i odeszłam. Zaraz za mną przybiegł Theo.
-Ale mu powiedziałaś. -Uśmiechnął się.
-Czy tylko ja mam wrażenie...że jesteś dla mnie czymś więcej niż tylko przyjacielem? - Powiedziałam.
-Nie...Ja też mam takie wrażenie. - Uśmiechnął się.
Od razu poczułam, jak wielki ciężar spada ze mnie. Mocno przytuliłam Theo.
-Musimy tą randkę powtórzyć. Ta była nieudana. - Zaczął się śmiać.
-To była randka? - Powiedziałam zdziwiona.
-A nie?
-I nic mi nie....powiedziałeś? - Przekręciłam łeb.
-No...W końcu to miała być niespodzianka nie? - Ach ten jego zdradziecki uśmieszek...
Przewróciłam Theo na plecy. Zapomniałam że za nami jest górka, i sturlaliśmy się z niej.
Na samym dole stał Jocker z Revią.
-Widzę noc rozpusty? - Powiedziała Rachel.
Theo?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz