- O już się obudziłaś... - Usłyszałam głos za mną. To była suczka zwana Omega, chyba jej imię to jedno z niewielu, jakie udało mi się zapamiętać.
- Yyy... gdzie jest Rayan ? - Zapytałam po chwili.
- Po tym jak Cię tu zaniósł, poszedł chyba do swojej jaskini. Jak tam głowa ? wciąż boli po zderzeniu z tamtym młodym wampirem ? - Po słowach suczki chciałam wstać i wybiec jak najdalej ze... szpitala ? - Nawet nie próbuj.... nie wolno Ci się na razie ruszać z miejsca. - Dodała na widok próby mojej ucieczki. Zła położyłam się z powrotem na ziemi. Musiałam jednak wymyślić jakiś plan ucieczki, w końcu siedzenie w miejscu..... i ja.... to dwie rzeczy, które do siebie kompletnie nie pasują. Czekałam na odpowiednią chwilę, przez kilka dłuższych godzin, aż w końcu Omega straciła mnie z oczu i.... uciekłam jak najszybciej, jak tylko umiałam, aż się za mną kurzyło.
- Wolność ! - Krzyknęłam radośnie, wybiegając na otwartą przestrzeń. Było tak cudownie... , zaczęłam biegać w tą i z powrotem, po wielkim polu ze zbożem.
Po chwili rzuciłam się na trawę i ułożyłam wygodnie, brzuchem do słońca. Żułam sobie jeden strzępek trawy, oglądając chmurki. Każda z nich miała inny i całkowicie oryginalny kształt. Bardzo mi się to podobało, aż z tego szczęścia i wolności zaczęłam sobie śpiewać pod nosem....
Nagle usłyszałam szum zboża. Ktoś przechodził między kłosami i przerwał mój śpiew.
- O Cath... już jest z tobą wszystko w porządku ? - Zapytał tajemniczy głos.
- Yyy... chyba tak... - Przyznałam odwracając się do źródła dźwięku.
Rayan ? Omega ? albo ktoś inny ?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz