- Poczekaj - zatrzymałam go.
- O co chodzi?
- Jak chcesz to mogę pogadać z Rachel. Może się pogodzicie.
- Wątpię - powiedział. - Ale może się to udać.
- W takim razie przyjdź jutro do nas w południe. Coś załatwię.
Pożegnaliśmy się a ja poszłam prosto do Rachel.
- Cześć siostra - przywitałam się.
- Siemanko.
- Chciałabym z Tobą porozmawiać. Może pogodziłabyś się z Theo. On bardzo tego chce. Nie możecie być wiecznie skłóceni - zaczęłam.
Rachel spojrzała na mnie spode łba i wyszła. Chyba jednak mi się udało. Widziałam to w jej wzroku. Poszłam spać zadowolona.
* Następnego dnia *
Obudził mnie tata.
- Przyszedł Theo - powiedział.
- Co? Już? Która godzina?
- Południe - uśmiechnął się i wyszedł z jaskini. Przyprowadził gościa.
- Rachel! - krzyknęłam. Po chwili ją ujrzałam jeszcze lekko naburmuszoną. - Pogodzicie się ze sobą?
Rachel ? Theo ?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz