- Wszystko było przeciętne – mruknęłam, rozglądając się po otoczeniu.
- Przeciętne? – widocznie Diamond zaniemówił, na moją odpowiedź.
Pokiwałam główą.
- Pokaże ci coś lepszego – powiedziałam, wzdychając.
- To chodźmy – powiedział pies. Już chciał ruszać, ale go zatrzymałam.
- Nie teraz – odpowiedziałam spokojnie – Tego teraz nawet nie zobaczysz
- A tak w ogóle, to co to? – zapytał ciekawie pies.
- Nie bądź taki ciekawski, bo Cię świat zabiję – wypowiedziałam znane
sobie zdanie – Bądź tu za… dwie godziny – powiedziałam, patrząc na zachodzące
słońce i zaczęłam iść w stronę swojej jaskini.
- Okej – usłyszałam odpowiedź.
*Kilka
czasów później *
Zobaczyłam już Diomonda w wyznaczonym miejscu.
- Chodź – powiedziałam szybko, nadal idąc. Pies spokojnie poszedł za
mną. W końcu na niebie ukazała się zorza polarna.
- I to jest coś – mruknęłam, kładąc się na ziemi.
Diamond?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz