-Ross...- zaczęła, a ja podniosłem głowę - Przepraszam...
Poczułem się bardzo dobrze. Nareszcie Lissy mnie polubiła, najpierw mój tata się zmienił, teraz ona. Bardzo się z tego cieszyłem. Zobaczyłem biedną Eve, przygniecioną przez braci. Lekko podniosłem łby obu psów i położyłem je na posłaniach. Potem już mogłem w spokoju spać.
*Rano*
-Ross wstawaj! Ross... Rosalie!
-Co? Czego chcesz Eve?
-Idziemy coś upolować, zbieraj się.
Evelyn?
Evelyn?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz