Zawahałem się przed wejściem w to miejsce. Wiedziałem co się święci i kto tam będzie. A już raz dostałem od Masselin'a a Qet rozdarła mi serce. Gdy przekroczyłem próg drugą łapą odwróciłem się do mamy.
- Ja nie chce tam iść...- posmutniałem.-
- Mam iść z tobą?!- zapytała.
- Nie!- zmieniłem zdanie.- Nie jestem już taki mały żebyś ze mną wszędzie chodziła.
Mama przewróciła oczami i popchnęła mnie łapą. W końcu przełamałem się i poszedłem w głębiny starego domku. Szedłem powoli po skrzypiącej podłodze. Słyszałem głosy Qet i Mass'a w jednym pokoju. Szybko do niego wszedłem na ziemi leżały dwa amulety. A po psach nie było śladu. Wyglądały tak.
Wziąłem je szybko w zęby i wybiegłem z budynku. Pokazałem amulety mamie. Zamyśliła się.
- Po co pan tak właściwie szuka Qetsiyah?- zapytałem.
Vusser?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz