Przyszedłem o wyznaczonym czasie na polanę. Zobaczyłem suczkę.
- Chodź – powiedziała. Gdy doszliśmy na miejsce, wskazała niebo.
Rozpościerała się na nim Zorza Polarna.
- I to jest coś – mruknęła, kładąc się na ziemi.
- Eee… - powiedziałem i wystawiłem jej język, na co ona odpowiedziała tym samym i rzuciła we mnie błotem.
- Ha! – wykrzyknęła, ponieważ trafiła mnie prosto w czoło.
- Byłaś kiedyś w Paryżu? – zmieniłem temat.
- Nie, a co?
- Jutro, o 15:00 spotykamy się na lotnisku. Wiesz, gdzie to jest? – spytałem.
- Wiem, ale… Nie wiem, czy nam wolno – powiedziała.
- A kto nam zabroni? A tak w ogóle, nie przyjmuję odmowy.
- Ok, zgadzam się.
***
Godzina 15:00 , lotnisko
- Jednak jesteś – przywitałem suczkę.
- Jak się tam dostaniemy? – wskazała łapą tłum ludzi.
- Zobaczysz… -
zacząłem sprint między ludźmi, ciągnąc zdezorientowaną Sunny za mną.
Udało nam się schować w samolocie do Paryża. Zasnęliśmy…
***
Kilka godzin później, Paryż
- Sunny, wstawaj, już jesteśmy – wyszeptałem, wyciągając półprzytomną suczkę z samolotu.
- Super – mruknęła wyraźnie zła. Była już noc. Zaprowadziłem ją w „sekretne miejsce” i pokazałem to:
- Wiem, że dla ciebie to za mało, ale i tak chciałem Ci to pokazać – powiedziałem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz