- Dlatego też tam idę. Chcę się zapoznać z przywódcą tej sfory i coś ustalić.
- Nie - powiedział Dam.
- Nie masz nic do gadania. Idziemy.
Pies posłuchał mnie. W lesie ścieżka była wyraźnie zarysowana. Wzdłuż niej rosły paprocie przeplatające się z zawilcami. Wiedziałam, że idziemy właściwą drogą. Kątem oka dostrzegłam jakiegoś lisa. A niech sobie idzie. Psy, które się na nas patrzyły już odeszły. Nie to nie, sama znajdę Alfę. Włóczyliśmy się po lesie.
* Po 25 minutach *
- Wracajmy już - wtórował Damon.
Ignorowałam go. Nagle ujrzałam Centrum Sfory.
- Zobacz, zobacz !!! - krzyczałam.
- No niech Ci będzie.
Alfą sfory była wielka, czarna wilczyca. Poznałam ją po tym, że stała na przedzie wszystkich pozostałych psów.
Widząc mnie, pochyliła głowę. Podeszłam.
- Kim jesteś? - zapytała spokojnie.
- Coco, Alfa Sfory Psiego Uśmiechu. To mój towarzysz Damon. Mam do Ciebie pytanie.
- Słucham zatem, ale chodź porozmawiać w cztery oczy - spojrzała na owczarka.
Pokiwałam głową.
- No to ja poczekam - powiedział mój chłopak.
Podreptałyśmy do jaskini alfy.
- Mów - rozkazała.
- Mam wiele pytań, ale po pierwsze. Czemu były problemy z noclegiem? Nie rozumiem tego. Jesteśmy przybyszami z daleka i oczekujemy gościnności.
- Nie mogę Tobie powiedzieć, ale mogę jemu - mówiła o Damonie.
- Zawołam go.
Poszłam po niego i przyprowadziłam przed oblicze alfy.
- Tylko wskóraj coś - powiedziałam i liznęłam go.
Damon ? Jak przebiegła ta rozmowa ?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz