- Nie krępuj się - powiedziałem do niej.
Spojrzała na mnie spode łba. Zaśmiałem się.
- To ja już pójdę do domu. Do jutra - pożegnałem się i wyszedłem w poskokach. Spotkałem mamę po drodze, która akurat szła po mnie. Byłem już zmęczony. Chwyciła mnie za kark i zaniosła do jaskini. Jak tylko doszliśmy przytuliłem się do Rachel i zasnąłem.
* Następnego dnia *
Tata obudził mnie szturchaniem łapy.
- Pora wstawać - nawijał ciągle.
Dałem mu za wygraną i w końcu wstałem. Nie mógłbym znieść już tego gadania. O matko. Moje rodzeństwo też już było na nogach. Poszliśmy do jaskini Taszy i Atheny. Ciocia Tasza przytuliła nas kolejno a ja jeszcze dodatkowo moją starszą koleżankę. Lekko się zawstydziła, ale uśmiechnęła się.
- Wrócimy jutro wieczorem - powiedzieli rodzice. - Macie być grzeczni.
Pocałowali nas na pożegnanie i wyszli.
- Rozgośćcie się maluchy - powiedziała Golden Retrieverka.
- Pójdziemy się pobawić ? - spytałem Athenę.
Athena ?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz