Wskazałam łapą nasz kierunek i z rozkojarzeniem spojrzałam na Cheroon'a.
- Idziemy tam.- powtórzyłam.
- Yyyy... Co? Tam?! Ale... Dlaczego?!- kwaśno się uśmiechał.
- Tak mi mówi intuicja więc znaczy że tam idziemy.- zaśmiałam się.
- A gdzie to właściwie prowadzi?- zapytał.
- Yyyy... No. Tak naprawdę to nie wiem ale może być tam coś ciekawego.- podrapałam się za głową.
Cheroon wzruszył ramionami i popchnął mnie żebym prowadziła. Dreszcze mnie przeszły ale ja sama wybrałam taką drogę. Szliśmy w lekkim pośpiechu ze strachem. Dookoła nas słychać było ''śpiewy'' srok i wron. W końcu dotarliśmy na koniec długiej ścieżki prowadzącej przez las. Było tam o wiele ładniej niż na jej początku.
Usiedliśmy razem na ławce blisko siebie. Nagle Cheroon złapał pięknego kwiatka i wsadził mi go za ucho. Zaśmiałam się. Położyłam mu głowę na ramieniu. Po chwili ją jednak zabrałam bo może sobie tego nie życzyć...
- Nie przeszkadza mi to...- szepnął.
Uśmiechnęłam się i ponownie położyłam się na niego. Zaciekawiła mnie jedna rzecz.
- Cheroon?- zapytałam.
- Słucham?
- Nigdy nie słyszałam jak śpiewasz...- stwierdziłam.
- Oooj i chyba nie chcesz słyszeć...- zaśmiał się.
- A jak zaśpiewamy razem?
Cheroon dziwnie się popatrzył na mnie gdy powiedziałam ''razem''.
- No dobrze... Zrobię to dla ciebie.- zaśmiał się.
Ja zaczęłam.
- Masz piękny głos...- zaczarowałam się.
Cheroon?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz