- Co się stało? - zapytał Snowy.
- Nie ma co robić... Tylko tak idziemy i idziemy...
- Zaraz coś zobaczysz - stał za mną i zaczął mnie pchać.
- Yhy... - powiedziałam, lecz ciszej aby nie słyszał.
Ustaliśmy przed piaskowym pagórkiem.
- I co w tym takiego fajnego? Zwykła górka piachu - przewróciłam oczami.
Pies coś narysował na ziemi. Nagle w piasku zrobiła się wielka dziura.
- Panie przodem - wskazał łapą na ciemne i tajemnicze wejście.
- A.. No dobra... Ale mężczyźni powinni bronić kobiety! - próbowałam się wywinąć.
Nagle Snowy mnie popchnął i zaczęłam spadać.
- Spokojnie! Na dole jest woda - krzyczał.
Gdy spojrzałam na dół, mało nie zemdlałam.

Jak tylko wpadłam do wody pomyślałam, jak stąd wyjdziemy...
Od razu za mną pojawił się Snowy.
- I jak? Fajnie tak spadać co? - pytał.
- Strasznie...
- Chodź. Jeszcze kawałek.
Po licznych zakrętach, wzniesieniach dotarliśmy do wyjścia z jaskini, lecz nadal nie byliśmy w domu.
Snowy? Co nas czeka?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz