piątek, 10 kwietnia 2015

Od Ferraro- CD Qetsiyah †

Obijałem się ponury o drzewa. Zresztą jak zwykle nie miałem sensu moich wycieczek. Już nie mam miłości do świata ani chęci do robienia psikusów. Więc to wszystko sensu nie miało ale szedłem przez las. Coś zaciągnęło mnie do miasta. Powlokłem się tam nie śpiesząc się. Wręcz przeciwnie. Człapałem smutno a ogon opuszczony bardzo nisko wlukł się za mną. Usiadłem sobie na pobliskiej ławce i zacząłem podziwiać przestrzeń. Widziałem tam... Okropność, złość, podłość,  wściekłość. Teraz tylko to wyczytuję z wszystkiego. Nie wytrzymam już do cholery! Przestałem wgapiać się w te brednie i szybko zeskoczyłem z ławki. Poszedłem dalej. Po drodze zauważyłem kilka par psów. Pies i suczka. Przytulali się. Zacząłem płakać i uciekłem szybko z głową w dole. Zakochani spoglądali za mną choć nie widzieli nic poza sobą. Też kiedyś czułem coś takiego jak MIŁOŚĆ. Ale kiedyś... Otarłem łapą gorzkie łzy i przyśpieszyłem tępo. Szedłem wzdłuż uliczki głównej opuszczonego miasta. Patrzyłem na domy raz z lewej strony a raz z prawej. W pewnym momencie usłyszałem że jakiś koncert odbywa się na scenie gdzie zwykle widuje tłumy. Jakaś suczka śpiewała tak przepięknie że poszedłem to zobaczyć z bliska. Miała o nie miarę głos piękniejszy od Qet... Nie patrzyłem jednak na śpiewającą i usiadłem z głową spuszczoną bardzo nisko. Wsłuchiwałem się w nieziemski śpiew pewnej nieznajomej. Po skończonej piosence wszyscy zaczęli bić brawo oczywiście wraz ze mną. W trakcie braw spojrzałem na suczkę....... Suczkę...... Tą suczkę...... Którą jest...... Qetsiyah!!! Nie wiedziałem co robić. Czy biec do niej czy uciekać i już nigdy jej nie zobaczyć. Ale jak to możliwe?! Przecież ona nie żyje! Pobiegłem szybko na zaplecze i poczekałem aż zejdzie ze sceny. Niedaleko czekał też jakiś inny groźny wilczur. Nie obchodził mnie on jak niedaleko mnie stała moja ukochana której nie widziałem od groma! Czekałem aż zejdzie ze sceny. W sumie to nawet nie wiem co mam jej powiedzieć. Ale jak ją naprawdę kocham to samo pójdzie. Wpatrywałem się uważnie w schody po których zaraz zaczęła schodzić Qet. Podbiegłem od razu do niej i CHCIAŁEM ją pocałować. Ona się odchyliła. Od razu zasmuciłem się nieziemsko i już miałem uciekać ale zatrzymała mnie... Patrzyliśmy sobie w oczy przez bardzo długi czas nie wiedząc co odpowiedzieć. W końcu Qet zaczęła.
- Cześć.- powiedziała.
- Boże kochanie jak ja cię nie widziałem dawno!- przytuliłem ją.- Tęskniłem tak bardzo że chciałem się zabić dla ciebie!
- Otuż dlatego przybyłam tutaj...- usiadła.- Muszę ci coś wytłumaczyć. Bo ja cię już nie kocham...
- Dlaczego?!- popłakałem się.- Ale jak to?! Było tak dobrze!!!
- Bo ja mam innego...- powiedziała.- To jest Mass.... To znaczy Bealfire.
Wskazała łapą na tego pobliskiego wilczura. Od razu rzuciłem mu się do gardła. Ten jedną łapą zadał mi potwornie bolesny cios w twarz. Upadłem na ziemię a gdy podniosłem głowę z ziemi cały beton był w krwi. Moja twarz też. Nie mogłem nawet płakać bo byłoby to tak bolesne. Niespodziewanie oddałem temu draniowi i zostawiłem mu szramę na boku pleców. Warknął okropnie i powiedział.
- Odczep się od mojej Qet i przestań się tak nad sobą użalać!- zdenerwował się i odepchnął mnie od suczki.
- Słuchaj!!!- wrzasnąłem.- Nie obchodzi co myśli taki typ jak ty ale ja myślę i wiem swoje więc to ty się od niej odczepisz bo wiedz że ja ją nadal kocham. Mimo tego że ona mnie już nie i tak się zabiję i będę tam z nią a ciebie nie może tam być!!!
- Ty naiwniaku...- zaśmiał się podle i głośno.- Martwi nie widzą martwych!!!
Popatrzyłem cholernie smutny na Qet ale ona nie miała smutnej miny tylko nawet zadowoloną.
- A tak na prawdę to...- przyznałem.- Ja też cię nie kocham Qet. Zakręciłaś mi w sercu kółeczko którego dotąd nie zamknęłaś. Ale już chyba to zrobiłaś. Skończyło się tak że ja o tobie zapomnę bo jesteś głupią psicą która nawet nie ma pojęcia o czyichś uczuciach! Nigdy nie miałaś i nie będziesz miała. Spieprzaj se za góry i lasy z tym swoim ukochanym knypkiem i nigdy tu nie wracaj!!!

Wrzasnąłem na nią cholernie i uciekłem płacząc mocno. Przez cały czas mną manipulowała. A ja się chciałem dla niej zabijać... HAHAHA!!! W trakcie mojej ucieczki słyszałem jak wilczur bije brawo... Usłyszałem też kroki za mną. Odwróciłem się szybko i ujrzałem tuż za mną Qet.
- Czego ty jeszcze ode mnie chcesz?!- wrzasnąłem.

Qetsiyah?

Brak komentarzy: