Hmmm... ok. - odpowiedziałem i znów zacząłem za nim iść.
Znów szliśmy przez gęste ścieżki. Zastanawiałem się, czy dojdziemy do psów-wampirów...
* Pół godziny później *
Nuciłem pod nosem piosenki i szedłem dalej za psem. W końcu dotarliśmy. Byłem zdumiony. Nigdy czegoś takiego niebezpiecznego i dziwnego nie widziałem. To był...
Enzuri? Dalszy brak weny...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz