Dziwnie się czuję w obecności Rachel. Jako mały już chyba coś do niej czuję ale na razie nie będę jej o tym mówił. No ale na razie wypada wogle się z nią zapoznać. I chyba wiem kto mi w tym pomoże. Mój wierny i kochany przyjaciel Theo oczywiście. Przyjaźni się z nim już dość długo więc dużo o niej wie i pomoże mi pewnie. Po tych myślach szybko pobiegłem do Theo. Kurzyło się za mną nieziemsko bo biegłem najprędzej ile było sił w moich małych łapkach. W końcu stanąłem przed jaskinią Theo. Zastałem tam Lissy i zapytałem czy mogłaby zawołać szczeniaka. Nagle zza cienia jaskini wyłonił się zaspany psiak. Wyszliśmy razem z jaskini i poszliśmy na krótki spacer.
- Po co tak wcześnie mnie obudziłeeeś?- ziewną.
- Bo mam do ciebie pewną sprawę.- zaśmiałem się.
- No to dawaj stary.- poklepał mnie.
- No bo mi się Rachel troszku podoba...- szepnąłem.
- Troszku?!- zaśmiał się.- Za każdym razem jak ją widzisz jakby zasypiasz.
Zaśmiałem się no i oczywiście przytaknąłem. Ale na razie spokój bo nie jestem jeszcze w miarę duży żeby mieć partnerkę. Szliśmy jeszcze tak sobie dobre parę minut. Po chwili usłyszeliśmy z daleka jakieś szmery, krzyki i śmiechy. Wychodziliśmy właśnie z lasu więc szybko schowaliśmy się za krzakami. To były Suzzie i Rachel. Biegły szczęśliwie i się śmiały. Ja i Theo uwielbiamy robić innym kawały więc szybko wyskoczyliśmy im na drogę a one prawie nie zemdlały ze strachu. Upadliśmy na plecy i zaczęliśmy się śmiać. Potem zrobiło nam się trochę żal obolałych suczek i pomogliśmy im wstać. Wytrzepały się z piasku którym była wyłożona ścieżka w lesie. Suzzie była cała brudna ze względu na jej śnieżny kolor sierści. Rachel też nie wyglądała najlepiej. Poza brązową sierścią miała też nieco białego a przez ten upadek cała była ciemna. Szybko się wytrzepały. Nadal patrzyły na nas trochę kwaśno ale dalej już poszliśmy razem. Usiedliśmy przed brzegiem Rzeki Jafiszof. Dziewczyny poszły się obmyć z ziemi. My nie mogliśmy tak bezczynnie siedzieć nad brzegiem i wskoczyliśmy do wody. Zaczęliśmy się wesoło chlapać wodą. Po chwili zorientowałem się że strumieniów wody na mnie leci za dużo na cztery osoby. Krzyknąłem:
- DOŚĆ!!!- krzyknąłem.
Nareszcie wszyscy przestali i mogłem zobaczyć kto do nas doszedł. Stała tam jeszcze Athena! Nikt nie zauważył jej przyjścia ale miło ją przywitaliśmy mocnym ochlapaniem. Po 2 godzinach zabawy w wodzie wyszliśmy cali mokrzy i osuszaliśmy się na słońcu które grzało baaardzo mocno jak to w lato. Czułem się w tym towarzystwie nieziemsko. Coś czuję że trzeba coś z tym zrobić.
- Ey ludziska mam pomysł!- wstałem szybko.
- Jaki?- zapytali wszyscy naraz.
- Założymy nasz gang!- powiedziałem.- Będziemy w nim tylko my i robić różne misje.
- No pewnie.- powiedział Theo.- Tylko musimy mieć jakąś miejscówkę.
- Ja znam fajne miejsce które się na pewno nada.- zapewniała Athen'a.
Wstaliśmy i szybko pobiegliśmy tuż za suczką. Doprowadziła nas do miejsce niedaleko Ogrodu Rajskiego. Był to sporawy domek na drzewie. Nadawał się świetnie!
Szybko wbiegliśmy po małym mostku i stanęliśmy przed drzwiami naszej miejscówki. Suzzie stała z przodu więc otworzyła drzwi i weszliśmy powoli i ostrożnie do domku. Rozsiedliśmy się wygodnie dookoła małego stolika na środku i zaczęliśmy się głowić. Ale jeszcze nie nad nazwą gangu tylko nad naszymi nazwami...
- To teraz tak.- powiedziałem dumnie.- Musimy mieć jakieś ksywki. Pomyślcie szybko i niech każdy ją powie.
Chwila ciszy nastała na dość długo. Każdy rozmyślał nad swoim przezwiskiem. Nareszcie wszyscy po kolei mówili.
- Ja będę Sezamka.- powiedziała Suzzie.
- To ja Four.- powiedział Theo.
- Ja Ath.- powiedziała Athena.
- Revia.- zaśmiała się Rachel.
- To ja może yyy...- zaciąłem się.- Jackob?
Wszyscy przyznali że każda ksywka jest dobra i pasuje do każdego. Byliśmy bardzo szczęśliwi z powstałości naszej paczki tylko że.... Zapomnieliśmy o naaaj ważniejszej rzeczy!
- Słuchajcie!- przeraziłem się.- My jeszcze nawet nie mamy nazwy naszego gangu!
Theo? Rachel? Suzzie? Athena?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz