- Miło Cię poznać. – Dodałam po chwili. Szliśmy w milczeniu,
tak przez dłuższą chwilę. Powietrze było jeszcze wilgotne. Pachniało lasem i
świeżą trawą. W końcu od niedawna jest wiosna.
- Nigdy Cię tu nie widziałem, skąd jesteś ? – Zapytał,
przerywając nasze milczenie.
- Na pewno nie stąd, ale zaproponowano mi tutaj dołączyć,
więc się zgodziłam. A ty należysz, do sfory ? – Zaczęłam trochę pewniej rozmawiać.
- No raczej gdybym do niej nie należał, to by mnie tu nie
było. – Uśmiechnął się.
- No tak. – Przytaknęłam. – Jesteś dopiero czwartym psem,
jakiego tutaj widzę. Sądziłam, że to duża sfora i tak w ogóle o co chodzi z tą
wojną.
- Jaką wojną ?
- No tą z pso-wampirami ? - Zapytałam znów z przerażonym głosem.
- Nie to chyba nic poważnego, a przynajmniej póki nie ma
ofiar śmiertelnych. – Przyznał.
- A skąd wiesz, że ich nie było ?
- Alfy jeszcze niczego nie ogłaszały, więc pewnie nikt
jeszcze nie umarł.
- A jest szansa, że alfy mogą coś zataić ?
- Raczej są szczerzy, a dlaczego tak nagle się tak nagle nad
tym zastanawiasz ? – Puścił do mnie podejrzliwe spojrzenie.
- No bo jak tutaj szłam, to widziałam … - Przerwałam w jednej
chwili.
- Co widziałaś ?
- Martwego psa… - Pisnęłam, po czym skuliłam się w kłębek.
Indiana ?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz