- Dlaczego wczoraj tak dziwnie zniknąłeś z parku ? - Zapytałam.
- Jakoś nieswojo się poczułem.
- Aha.... Idziesz ze mną znów do parku ?
- Nie, bo wciąż mi jakoś źle, może kiedy indziej.
- Jak chcesz... - Poszłam sama. Jednak w parku nie było nikogo. Zbyt wcześnie, aby jakikolwiek pies tutaj był. No trudno.... poczekam sobie... Z nudów zaczęłam sobie cicho podśpiewywać moją ulubioną piosenkę.
Nagle gwałtownie przerwałam, bo usłyszałam, że ktoś mnie śledzi. Mój dziwny instynkt przetrwania kazał mi oderwać, patrzącemu na mnie stworzeniu łeb. Szybkimi susłami zaskoczyłam z drzewa na którym siedziałam i rzuciłam się na zwierzę.
Fayleer ? Brak pomysłów
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz