Szłam sobie drogą przez las i rozmyślałam. Nagle zauważyłam przystojnego psa, który zabijał sarnę. Schowałam się w krzakach, parę metrów od niego i się mu przyglądałam. Nagle pies skoczył w krzaki, tam gdzie byłam ja i rzucił się na mnie. Byłam tak zaskoczona, że nawet się nie broniłam. Wtem pies zauważył, że „walczy” z suczką i ze mnie zszedł.
- Wybacz – powiedział zawstydzony.
- Nie, nic się nie stało – odpowiedziałam.
- Jestem Indiana – rzekł.
- A ja Skyres.
- Może się przejdziemy? – zaproponował. Przyjrzałam się mu.
- Jasne. Chodźmy do Alei Zakochanych. – uśmiechnęłam się. Przez chwilę szliśmy w milczeniu.
- Podoba Ci się? – spytał.
- Tak. – powiedziałam.
- No mam nadzieję! – pogroził mi łapą, jednocześnie mrugając do mnie okiem. Przez chwilę się śmieliśmy.
- Opowiesz mi coś o sobie? – poprosiłam.
- Dobrze. Ja…
Indiana?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz