Uśmiechnęłam się. Miło jest dostać komplement. Siedzieliśmy na miękkiej, zielonej trawie, jeszcze nieco wilgotnej od wczorajszego deszczu. Nagle dziwnie się poczułam.
- Co się dzieje? - spytał pies.
- Czuję je.
- Co? Aaa, szczeniaczki. To dobrze. Chyba powinnaś je czuć.
- Ale dzisiaj czuję je bardzo wyraźnie - odparłam zestresowana.
- Zaprowadzę Ciebie do Raven.
Pokiwałam spokojnie. Po paru minutach dotarliśmy. Opowiedziałam suczce o dolegliwościach.
- Już niedługo... - powiedziała.
Na początku nie zrozumiałam o co chodzi. Dopiero potem skojarzyłam. Poczułam silny ból.
* Po godzinie *
- Gratulacje, urodziłaś zdrowe szczeniaczki.
Nie posiadałam się z radości. Zerknęłam na nie. Były piękne. Przytuliłam Syriusza.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz