Jak Revia o to prosiła to ustałem z kolejnym pociskiem. Podałem Theo łapę na znak zgody. A Rachel przytuliłem i cieszyłem że Theo ją uratował. Chociaż łatwo mogłem zrobić to i ja.
- Jak się czujesz?- zapytałem.
- Świetnie!- zaśmiała się.
- To świetnie.- uśmiechnąłem się do suczki.
- Gdzie teraz się wybierzemy?- przerwała nasze czułości Sezamka.
- Ja mam świetne miejsce!- odpowiedziałem.
Pozostali przyjęli propozycję i ustawili się w rządku na mną. Otworzyłem z entuzjazmem drzwi naszej siedziby i wybiegłem. Co chwila spoglądałem do tyłu czy nikogo nie brakuje. W końcu dotarliśmy na miejsce. Był to Wodospad Karashay.
Wszyscy się zdziwili. No bo przecież to zwykły wodospad.
- Eeee i co my mamy niby robić na tym wodospadzie?- parsknęła Sezamka.
Zaśmiałem się głośno i wbiegłem na szczyt wodospadu. Położyłam się na plecach i odepchnąłem łapami od podłoża. Zacząłem z prędkością światła zjeżdżać w duł po wodzie. Było to prześwietna zjeżdżalnia wodna n której na koniec wpadało się do wody. Po moim wyczynie wszystkich olśniło i zaczęli powtarzać tą czynność tysiąc razy.
***pod wieczór***
Wszyscy wyszli z wody cali przemoczeni i z ogromnym uśmiechem na twarzy. Wracaliśmy już do naszej bazy. Ale zaraz jak jest wieczór wypada iść spać.
- Ej chcecie dzisiaj przenocować w naszej bazie?- uśmiechnąłem się.- Zrobimy imprezkę, będziemy gadać o duchach i jeść popcorn. Będzie supcio!
Suzzie? Rachel? Theo? Athena?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz