Lissy coś do mnie powiedziała, ale nie usłyszałem. Szykował się kolejny patrol. Po drodze na miejsce warty napiłem się wody w rzece Jafiszof bo zrobiło mi się gorąco. Na szczęście dzisiaj Mashine przydzielił mi patrol tylko na godzinę. Na miejscu nic się nie działo. Czas mijał szybko bo wsłuchiwałem się w śpiew ptaszków. Potem zastąpił mnie inny pies. W drodze powrotnej do jaskini upolowałem dorodnego samca sarny. Zaniosłem go przed oblicze ukochanej.
- Może być?
Elisabeth?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz