- Ja też - mruknęła - Ale przydało by się coś zjeść na drogę
- To można upolować i zjeść w drodze - zaproponowałem.
- Okej - westchnęła Coocy. Podszedłem do niej i mocno ją przytuliłem.
* Kilka godzin później *
Alpy - wielkie góry, w których byliśmy.
- Ładnie tu - rozejrzała się Coco. Pokiwałem głową.
- Chodź, przejdziemy się - powiedziałem do suczki. Poszliśmy na obchód. W oddali zauważyliśmy jakiejś psy. Od razu chciałem do niech podejść.
- A jeśli są wrogo nastawieni? - zapytała lekko zdenerwowana Coco.
- Przynajmniej będzie się coś dziać - uśmiechnąłem się i pocałowałem ją. Powoli zaczęliśmy iść w stronę. Pierwsza stała suczka rasy Akita.
- Kto wy? - od razu warknęła w naszą stronę.
- Ymm... My - mruknąłem ze stoickim spokojem. Suczka przewróciła oczami.
- Czego tu szukacie? - odezwał się głos jeden z dwóch stojących tam psów.
- Niczego - odpowiedziała Coco.
- To co tu robicie? - zapytała suczka.
- Wycieczka krajoznawcza - wzruszyłem ramionami. Suczka porządnie się nam przyjrzała.
- Kochany, tu nie można wchodzić - mruknęła suczka, siadając.
- Niby czemu kotynieńku? - zapytałem uszczypliwie i również siadłem. Spojrzałem też na Coco która była wyraźnie zdezorientowana, lecz usiadła.
- Nie mów do mnie "Kotynieńku" - warknęła - Jak już to Susan - powiedziała z obrzydzeniem. Widocznie nie lubiła swojego imienia.
- A Ty nie mów do mnie "Kochany", tylko Damon. A to jest Coco - wskazałem na Coco.
- Tu jest teren sfory - powiedziała, olewając to co wcześniej mówiłem.
- Jesteś alfą sfory? - zapytała Coco.
- Nie i nie chcę - rzuciła suczka.
- A możemy się u was zatrzymać? - zapytałem ciekawie.
- Co?! - zapytały na raz dwie suczki.
- No co? - zapytałem spoglądając to na Coco, to na Susan.
Coco?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz