Patrzyłam ze zdziwieniem na psa. Nie wiedziałam, czy mogę się mu przedstawić, czy może lepiej sobie pójść. Tutejsza plaża wydawała się miejscem dla samotników, więc może Rayan chce być sam...
- Ja jestem Catherine - Powiedziałam siadając obok niego.
- Miło mi Cathe ... Rine - Powiedział, zastanawiając się przy moim imieniu.
- Wystarczy tylko Cath.... całe Catherine jest trochę za długie, a tak w ogóle kto teraz używa pełnego imienia .... ? - Zadałam pytanie retoryczne i uśmiechnęłam się radośnie.
- Nie wiem.... - Odpowiedział i zaczął obserwować fale, które uderzały o brzeg piaszczystej plaży. To wyglądało całkiem fajnie. Spodobało mi się to samotne miejsce. Może dlatego, że nigdy nie dotykałam chłodnego piasku i nie słyszałam szumu morza. Nie miałam takiej możliwości, bo wcześniej nigdy mnie nie wyciągali nad wodę.
- Ale tutaj fajnie ! - Wbiegłam w wodę i zaczęłam się w jej chlapać. Było mi tak miło... w końcu jest lato ! Wszyscy powinni się bawić w tą porę roku.... jest tak ciepło....
- To jest plaża in Litore - Wtrącił się w moje marzenia i rozproszył je.
- To ta plaża ma nawet nazwę ? - Zapytałam zdziwiona, że to miejsce może się nazywać. W końcu, jak się nazywa, to musi być ważne. Pewnie ktoś tutaj mieszka i dlatego.... co ja mówię ? Przecież skoro jest tutaj Rayan, to pewnie on tu mieszka...
- Nom, Syriusz odkrył ją i nadał jej nazwę. - Przyznał.
- Syriusz ? Kto to ?
- Jeden z członków sfory....
- Sfory ? - Stanęłam na baczność, zaciekawiona rozmową.
- Nie mów mi, że nie wiesz co to jest "Sfora" ?
- Ok.... nie powiem - Zażartowałam pod nosem, ale tak na serio to nie wiedziałam. Nigdy to słowo nie było mi potrzebne do życie, więc po co mam je znać ? Rayan na moje słowa, westchną leniwie.
- Sfora to jest takie zgrupowanie, w którym dowodzi para Alfa. Takie jakby tycie państwo.... - Próbował mi wytłumaczyć, ale ja gdy tylko pies zaczął mówić wyłączyłam się i uciekłam do krainy drzewek pomarańczowych i cytrynowych...
Było tak cudownie. Latałam na fioletowo-lazurowych chmurkach i piłam nektar ze słonecznych kwiatów...
- Słuchasz mnie ? - Nagle usłyszałam głos dochodzący z nieba i w jednej chwili znalazłam się z powrotem na plaży.
- No jasne, że..... tak.... - Powiedziałam zdezorientowana.
- No więc jak wcześniej wspominałem, to mogę Ci ich przedstawić. - Zaproponował.
- Yyyy... ale kogo ? - Przez moją wyprawę do krainy marzeń, kompletnie nie wiedziałam o co chodzi....
- No Mashine i Ace....
- A no tak.... chętnie ich poznam.... - Znów się rozkojarzyłam i zaczęłam łapać niebieskie jak ocean motylki. W pewnej chwili Rayan złapał mnie za łapę i pociągnął... - Co robisz ?
- Wyciągam Cię z wody.... chodźmy już do nich. - Nagle pies stał się bardzo pospieszny. Wyglądało na to, że chce jak najszybciej się mnie pozbyć. No trudno.... chyba nie przepada za kimś, kto ma wyobraźnię, z resztą tak jak wszyscy. Bardzo szybko doszliśmy do centrum sfory... a raczej dobiegliśmy. To też było niesamowite miejsce. Było tu tyle psów.... i motylków ! Od razu zaczęłam biegać za motylkami. W pewnej chwili wyrosły mi skrzydełka i zaczęłam latać między drzewami, wraz z różowymi i niebieskimi motylkami. Nagle jakaś przeszkoda stanęła na mojej drodze, więc postanowiłam nad nią przelecieć.Wyskoczyłam w górę, ale jednak ta przeszkoda okazała się nie wymyślona przez moją fantazję, lecz należała do świata rzeczywistego... to był jakiś pies.... na którego skacząc wpadłam....
- A to jest właśnie Alfa.... - Podbiegł do mnie Rayan, wskazując łapą na psa przede mną.
- Ooo.... Dzieńdoberek ... - Uśmiechnęłam się ciepło do psa.
Rayan albo jakaś Alfa ?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz