Byłam trochę zdziwiona przeprosinami wilka, bo przecież już mu wspominałam że mnie nie denerwuje, tylko ... nie ważne.
- Nie chcę Cię nie znać.... to znaczy... yyy... nie denerwujesz mnie. - Wydusiłam.
- To dlaczego zawsze jesteś wściekła gdy mnie widzisz. - Zapytał podejrzliwie.
- Nie jestem zła, tylko po prostu trochę irytuje mnie... - Nie mogłam tego powiedzieć.
- Irytuje Cię co ? - Drążył.
- No... to że jesteś taki ... s--r---c-i ... - Wyszeptałam
- Jaki ?
- Sz-r--nc-i - Powiedziałam tyciutkę głośniej.Bałam się to powiedzieć, w zasadzie wolałabym milczeć.
- Po prostu powiedz...
- No nie lubię jak ktoś jest tak szarmancki jak ty. - Powiedziałam i wykorzystując zamyślenie wilka, czym prędzej się oddaliłam. Poszłam nad jeziora Anskunmay, aby trochę ochłonąć, ale to nie pomogło. Byłam jeszcze bardziej podenerwowana niż zwykle. W ogóle jak mogłam mu coś takiego powiedzieć i uciec. Położyłam się na boku i zakryłam łapami oczy.
Fayleer ?
wtorek, 31 marca 2015
Od Enzuriego - CD opowiadania Elisabeth
Zauważyłem go. Ślinił się na widok mojej Lissy. Wkurzyłem się.
- Liv, odsuń się - krzyknąłem.
Suczka grzecznie posłuchała.
- I tak przede mną nie uciekniesz - mruknął pies - wampir.
- Jeszcze zobaczymy.
- A co Ty możesz zrobić, włochaty kundlu? Ugryźć mnie - zaśmiał się.
Teraz naprawdę byłem wściekły. Z rykiem rzuciłem się na niego, ale zrobił unik. Uśmiechnął się. Ale miałem asa w rękawie. Chwyciłem zębami za konar i przebiłem nim jego bok. Zawył z bólu.
- Jeszcze pożałujesz - zagroził.
- Już się boję.
Tym razem wbiłem mu kawał drewna w serce. Rozszerzyły mu się źrenice i po kilku sekundach skonał. Elisabeth przestraszyła się na ten widok.
- Już dobrze - szepnąłem do niej.
- Dziękuję za . Jestem Ci wdzięczna.
- W takim razie nie wyprowadzisz się ? Kocham Ciebie bardzo. Nie opuszczaj mnie. Porozmawiamy szczerze?
Elisabeth?
- Liv, odsuń się - krzyknąłem.
Suczka grzecznie posłuchała.
- I tak przede mną nie uciekniesz - mruknął pies - wampir.
- Jeszcze zobaczymy.
- A co Ty możesz zrobić, włochaty kundlu? Ugryźć mnie - zaśmiał się.
Teraz naprawdę byłem wściekły. Z rykiem rzuciłem się na niego, ale zrobił unik. Uśmiechnął się. Ale miałem asa w rękawie. Chwyciłem zębami za konar i przebiłem nim jego bok. Zawył z bólu.
- Jeszcze pożałujesz - zagroził.
- Już się boję.
Tym razem wbiłem mu kawał drewna w serce. Rozszerzyły mu się źrenice i po kilku sekundach skonał. Elisabeth przestraszyła się na ten widok.
- Już dobrze - szepnąłem do niej.
- Dziękuję za . Jestem Ci wdzięczna.
- W takim razie nie wyprowadzisz się ? Kocham Ciebie bardzo. Nie opuszczaj mnie. Porozmawiamy szczerze?
Elisabeth?
poniedziałek, 30 marca 2015
Od Syriusza - CD opowiadania Madeline
Od Syriusza CD opowiadania Madeline
-A czy nie mogę dać mojej drugiej połówce kwiatów?
-Może i możesz.
-To nasze ostatnie dni razem, potem będziemy musieli opiekować się szczeniakami.- powiedziałem po czym pocałowałem Madeline
-CIekawe jak będą wyglądać.
-Na pewno będą piękne jak ty Maddy.
Madeline? Totalny brak weny.
-A czy nie mogę dać mojej drugiej połówce kwiatów?
-Może i możesz.
-To nasze ostatnie dni razem, potem będziemy musieli opiekować się szczeniakami.- powiedziałem po czym pocałowałem Madeline
-CIekawe jak będą wyglądać.
-Na pewno będą piękne jak ty Maddy.
Madeline? Totalny brak weny.
niedziela, 29 marca 2015
Od Elisabeth - CD opowiadania Enzuriego
Nie wiem - wyszeptałam - Jeszcze, kilka dni temu skoczyłabym za Tobą w ogień, a teraz ... Nie wiem
- Zasłużyłem sobie na to
Chwilę milczeliśmy. Miałam ochotę się zalać się łzami, ale z całych sił starałam się powstrzymać. Dalej milczeliśmy. Po prostu żadne z Nas nie wiedziało co powiedzieć. Musiałam powiedzieć mu ważną rzecz i przy tym go nie uraźić. Dobierałam słowa, potem zdania. Niestety wtedy stwierdzałam, że są za ostre. I wtedy zaczynałam od nowa i od nowa. Milczeliśmy już chyba godzinę, wtedy tę niezręczną ciszę przerwał Enzuri.
- Lissy, ja Cie jeszcze raz przepraszam ...
- Co to miało znaczyć"- Widać, kto jest dla Ciebie ważniejszy"? - zapytałam
- No wiesz ...
- Nie nie wiem. Ja też może powinnam być zazdrosna o Esperanze. W końcu
spędzacie razem dużo czasu - powiedziałam, zalewając się łzami
- Kocham Cię
- Ja ciebie też i co z tego? Co z tego? - pytałam
- Lissy, przepraszam Cię po raz kolejny
Znowu niezręczna cisza. Dalej starałam się dobrać słowa by powiedzieć Enzuriemu, coś istotnego. I tak samo jal wcześniej, ciągle zaczynałam od nowa i od nowa. W końcu postanowiłam powiedzieć to po prostu.
- Enzuri, będzie najlepiej jak na razie damy sobie czas. To znaczy na jakiś czas wrócę do siebie. A potem zobaczymy ... - wypaliłam, ciągle zalewana nowymi łzami
- Wyprowadzasz się ? - zapytał
- Tak. Przepraszam ... - powiedziałam, uciekając stamtąd. Cały czas biegłam w kierunku centrum sfory. Czułam jak mi pęka serce. Jak ja mogłam go tak potraktować? Nie. Miałam powód to co mi powiedział przy Rayan'ie. Ciągle czułam jak pęka mi serce. Miałam ochotę komuś się wyżalić. Tylko komu? Znam tutaj tylko kilka suczek. Ace nie, no bo jest Alfą i ma ważniejsze rzeczy na głowie. Swam? Ostanio, rzadko ją widuje od kiedy została Deltą. Esperanza? Nie, ona będzie trzymała strone Enzuriego. Madeline? Nie, ona jest w ciąży ma ważniejsze sprawy dotyczące maluchów. Fayleer czy Rayan nie zrozumieją. Więc nie mam komu się wyżalić. Nagle przystanełam. Mój bieg i rozmyślania zajeły mi całe popołudnie i wieczór. Była już ciemna noc.
Cicho zaczełam iść w kierunku centrum sfory. Zaczełam myśleć o Davidzie. On zawsze mi dobrze doradzał. Oprócz niego tylko jedna osoba Mnie tak rozumiała. To był Enzuri. Szaleństwo. Iść do Enzuriego i wyżalać się na Enzuriego. Moje rozmyślania zostały brutalnie przerwane przez pojawienie się wampira. Chciałam uciec tyłem, ale wtedy spostrzegłam drugiego wampira idącego za Mną.
- No to mam kłopoty - pomyślałam
Nagle pojawił się ktoś idący z mojego kierunku ...
Enzuri ??? ( URATUJESZ MNIE I NASZ ZWIĄZEK??????????)
- Zasłużyłem sobie na to
Chwilę milczeliśmy. Miałam ochotę się zalać się łzami, ale z całych sił starałam się powstrzymać. Dalej milczeliśmy. Po prostu żadne z Nas nie wiedziało co powiedzieć. Musiałam powiedzieć mu ważną rzecz i przy tym go nie uraźić. Dobierałam słowa, potem zdania. Niestety wtedy stwierdzałam, że są za ostre. I wtedy zaczynałam od nowa i od nowa. Milczeliśmy już chyba godzinę, wtedy tę niezręczną ciszę przerwał Enzuri.
- Lissy, ja Cie jeszcze raz przepraszam ...
- Co to miało znaczyć"- Widać, kto jest dla Ciebie ważniejszy"? - zapytałam
- No wiesz ...
- Nie nie wiem. Ja też może powinnam być zazdrosna o Esperanze. W końcu
spędzacie razem dużo czasu - powiedziałam, zalewając się łzami
- Kocham Cię
- Ja ciebie też i co z tego? Co z tego? - pytałam
- Lissy, przepraszam Cię po raz kolejny
Znowu niezręczna cisza. Dalej starałam się dobrać słowa by powiedzieć Enzuriemu, coś istotnego. I tak samo jal wcześniej, ciągle zaczynałam od nowa i od nowa. W końcu postanowiłam powiedzieć to po prostu.
- Enzuri, będzie najlepiej jak na razie damy sobie czas. To znaczy na jakiś czas wrócę do siebie. A potem zobaczymy ... - wypaliłam, ciągle zalewana nowymi łzami
- Wyprowadzasz się ? - zapytał
- Tak. Przepraszam ... - powiedziałam, uciekając stamtąd. Cały czas biegłam w kierunku centrum sfory. Czułam jak mi pęka serce. Jak ja mogłam go tak potraktować? Nie. Miałam powód to co mi powiedział przy Rayan'ie. Ciągle czułam jak pęka mi serce. Miałam ochotę komuś się wyżalić. Tylko komu? Znam tutaj tylko kilka suczek. Ace nie, no bo jest Alfą i ma ważniejsze rzeczy na głowie. Swam? Ostanio, rzadko ją widuje od kiedy została Deltą. Esperanza? Nie, ona będzie trzymała strone Enzuriego. Madeline? Nie, ona jest w ciąży ma ważniejsze sprawy dotyczące maluchów. Fayleer czy Rayan nie zrozumieją. Więc nie mam komu się wyżalić. Nagle przystanełam. Mój bieg i rozmyślania zajeły mi całe popołudnie i wieczór. Była już ciemna noc.
Cicho zaczełam iść w kierunku centrum sfory. Zaczełam myśleć o Davidzie. On zawsze mi dobrze doradzał. Oprócz niego tylko jedna osoba Mnie tak rozumiała. To był Enzuri. Szaleństwo. Iść do Enzuriego i wyżalać się na Enzuriego. Moje rozmyślania zostały brutalnie przerwane przez pojawienie się wampira. Chciałam uciec tyłem, ale wtedy spostrzegłam drugiego wampira idącego za Mną.
- No to mam kłopoty - pomyślałam
Nagle pojawił się ktoś idący z mojego kierunku ...
Enzuri ??? ( URATUJESZ MNIE I NASZ ZWIĄZEK??????????)
Od Elisabeth - CD opowiadania Enzuriego
- Dobry pomysł - odparłam, wtulając się w Enzuriego
- Kocham Cię - szepnął mi do ucha
- Ja ciebie mocniej - powiedziałam
- Nie, ja Cię kocham mocniej - odparł
I zaczeliśmy się droczyć, o to kto kogo kocha mocniej. Dość długo to trwało, zamin doszliśmy do wniosku, że ja niewidzę świata poza Nim, a on poza Mną. Spędziliśmy tam jeszcze chwilę ponieważ, zaczynało się ściemniać, a teraz lepiej nie wracać po zmierzchu do centrum sfory. W okolicy ostatnio często pojawiały się wampiry. Ruszyliśmy z powrotem do jaskini Enzuriego. Tam położyliśmy się na kocu.
- Enzuri ... - zapytałam
- Tak?
- Nic, po prostu Cię kocham - odparłam, całując go.
- Kocham Cię - szepnął mi do ucha
- Ja ciebie mocniej - powiedziałam
- Nie, ja Cię kocham mocniej - odparł
I zaczeliśmy się droczyć, o to kto kogo kocha mocniej. Dość długo to trwało, zamin doszliśmy do wniosku, że ja niewidzę świata poza Nim, a on poza Mną. Spędziliśmy tam jeszcze chwilę ponieważ, zaczynało się ściemniać, a teraz lepiej nie wracać po zmierzchu do centrum sfory. W okolicy ostatnio często pojawiały się wampiry. Ruszyliśmy z powrotem do jaskini Enzuriego. Tam położyliśmy się na kocu.
- Enzuri ... - zapytałam
- Tak?
- Nic, po prostu Cię kocham - odparłam, całując go.
Od Enzuriego - CD opowiadania Elisabeth
Dotknąłem ukochanej.
- Lissy, ja, ja Ciebie przepraszam - szepnąłem. - Nie powinienem by tak naskoczyć na Ciebie. Nie zasłużyłaś na to.
Spojrzała na mnie.
- Czemu tak się zachowujesz w obecności innych psów. Najpierw Fayleer, teraz Rayan.
- Po prostu jestem o Ciebie zazdrosny.
- Nie rozumiem tego - powiedziała spokojnie.
- Jesteś atrakcyjna, często spędzasz z nimi czas. Dziwisz mi się?
Spojrzała na mnie jeszcze raz. Tym razem uważniej.
- Wybaczysz mi? - spytałem.
Lissy?
- Lissy, ja, ja Ciebie przepraszam - szepnąłem. - Nie powinienem by tak naskoczyć na Ciebie. Nie zasłużyłaś na to.
Spojrzała na mnie.
- Czemu tak się zachowujesz w obecności innych psów. Najpierw Fayleer, teraz Rayan.
- Po prostu jestem o Ciebie zazdrosny.
- Nie rozumiem tego - powiedziała spokojnie.
- Jesteś atrakcyjna, często spędzasz z nimi czas. Dziwisz mi się?
Spojrzała na mnie jeszcze raz. Tym razem uważniej.
- Wybaczysz mi? - spytałem.
Lissy?
Od Coco - CD opowiadania Damon'a
- To dobrze - powiedziałam z ulgą.
Głupio bym się czuła, gdybym wyrządziła Damon'owi jakąś krzywdę. Dziewczyna powaliła chłopaka rzutem śnieżki.
Damon wstał z zaspy śnieżnej i otrzepał swoje futro. Usiedliśmy pod wiekowym świerkiem. Jego długie gałęzie chroniły nas przed padającym białym puchem.
- No może jeszcze trochę głowa mnie boli - powiedział cicho.
- Wiesz co, Dam. Zaśpiewam Ci coś. Zawsze to Ty tak robiłeś. Czas na mnie.
Uśmiechnął się. W jego oczach ujrzałam zaciekawienie. Zamknęłam oczy aby bardziej się wczuć w to co śpiewam.
Śpiewając kiwałam się lekko na boki. Odleciałam po prostu. Znalazłam się w lepszym świecie z... Damon'em.
- Głowa mniej boli?
Damon?
Głupio bym się czuła, gdybym wyrządziła Damon'owi jakąś krzywdę. Dziewczyna powaliła chłopaka rzutem śnieżki.
Damon wstał z zaspy śnieżnej i otrzepał swoje futro. Usiedliśmy pod wiekowym świerkiem. Jego długie gałęzie chroniły nas przed padającym białym puchem.
- No może jeszcze trochę głowa mnie boli - powiedział cicho.
- Wiesz co, Dam. Zaśpiewam Ci coś. Zawsze to Ty tak robiłeś. Czas na mnie.
Uśmiechnął się. W jego oczach ujrzałam zaciekawienie. Zamknęłam oczy aby bardziej się wczuć w to co śpiewam.
Śpiewając kiwałam się lekko na boki. Odleciałam po prostu. Znalazłam się w lepszym świecie z... Damon'em.
- Głowa mniej boli?
Damon?
Od Enzuriego - CD opowiadania Elisabeth
- Jak zechcesz, Księżniczko - szepnąłem czule.
- Cieszę się bardzo, nawet nie wiesz jak bardzo. Widzę naszą świetlaną przyszłość.
Elisabeth spojrzała się po sobie.
- Kiedy zdążyłeś założyć mi ta obrożę?
- Wtedy kiedy Ciebie ratowałem. Można by powiedzieć, że naznaczyłem Cię. Wszyscy muszą widzieć, że jesteś moja - wyjaśniłem.
- Oj ty głuptasku.
Może i taki już jestem, ale to chyba moja zaleta. Przynajmniej tak sądzę.
Słońce chyliło się już ku zachodowi.
A my nadal siedzieliśmy w lesie na środku ścieżki i podziwialiśmy go.
- Zauważyłaś, że dużo czasu spędzamy w lesie? Może właśnie tutaj urządzimy Nasz ślub? - spytałem podekscytowany.
Elisabeth?
- Cieszę się bardzo, nawet nie wiesz jak bardzo. Widzę naszą świetlaną przyszłość.
Elisabeth spojrzała się po sobie.
- Kiedy zdążyłeś założyć mi ta obrożę?
- Wtedy kiedy Ciebie ratowałem. Można by powiedzieć, że naznaczyłem Cię. Wszyscy muszą widzieć, że jesteś moja - wyjaśniłem.
- Oj ty głuptasku.
Może i taki już jestem, ale to chyba moja zaleta. Przynajmniej tak sądzę.
Słońce chyliło się już ku zachodowi.
A my nadal siedzieliśmy w lesie na środku ścieżki i podziwialiśmy go.
- Zauważyłaś, że dużo czasu spędzamy w lesie? Może właśnie tutaj urządzimy Nasz ślub? - spytałem podekscytowany.
Elisabeth?
Od Snowy'ego - CD opowiadania Another
- Ups - powiedziałem. - Miałem zaskoczyć Ciebie od tyłu, ale coś nie wyszło.
- Ok. Bywa - uśmiechnęła się do mnie.
Spojrzałem jeszcze raz czy nie odniosła żadnych ran, ale nic nie znalazłem.
- Byłaś kiedyś na plaży? - spytałem znienacka.
- Niestety nie - zasmuciła się.
- Mogę to zmienić.
- Ciekawe jak. Tutaj nie ma żadnej plaży.
- I tu się mylisz. Moja mama niedawno przyłączyła ją do Sfory. Dlatego zaprowadzę Cię tam. Spodoba Ci się.
Another posłała mi olśniewający uśmiech, który jest zarezerwowany oczywiście tylko dla mnie.
* Na miejscu *
Lekka bryza powiewała od strony morza, przez co drobinki piasku wirowały wokół nas.
- Ale tu spokojnie - skwitowała suczka.
- Dlatego wujek Rocky i tata nazwali ją " in Litore " co oznacza spokój.
Zainteresowało ją to. Wypytywała jakie zwierzęta tutaj żyją, czy mieszkają tu inne psy.
- No wiesz - zacząłem odpowiadać. - Jak wcześniej mówiłem, ta plaża jest w Sforze od niedawna. Dlatego też, mało wiadomo o niej.
Zamyśliłem się. Wpadłem na super pomysł.
- A może zbadamy ją/ No wiesz, tą plaże?
Another? :3
- Ok. Bywa - uśmiechnęła się do mnie.
Spojrzałem jeszcze raz czy nie odniosła żadnych ran, ale nic nie znalazłem.
- Byłaś kiedyś na plaży? - spytałem znienacka.
- Niestety nie - zasmuciła się.
- Mogę to zmienić.
- Ciekawe jak. Tutaj nie ma żadnej plaży.
- I tu się mylisz. Moja mama niedawno przyłączyła ją do Sfory. Dlatego zaprowadzę Cię tam. Spodoba Ci się.
Another posłała mi olśniewający uśmiech, który jest zarezerwowany oczywiście tylko dla mnie.
* Na miejscu *
Lekka bryza powiewała od strony morza, przez co drobinki piasku wirowały wokół nas.
- Ale tu spokojnie - skwitowała suczka.
- Dlatego wujek Rocky i tata nazwali ją " in Litore " co oznacza spokój.
Zainteresowało ją to. Wypytywała jakie zwierzęta tutaj żyją, czy mieszkają tu inne psy.
- No wiesz - zacząłem odpowiadać. - Jak wcześniej mówiłem, ta plaża jest w Sforze od niedawna. Dlatego też, mało wiadomo o niej.
Zamyśliłem się. Wpadłem na super pomysł.
- A może zbadamy ją/ No wiesz, tą plaże?
Another? :3
Od Elisabeth - CD opowiadania Rayan'a
- Nic się nie stało - powiedziałam
- Nic się nie stało? - warknął Enzuri. - Masz całą poharataną łapę i " nic się nie stało" ?
- O co Ci chodzi ? - spytał Rayan.
- O to, że ją tam wziąłeś - odparł wkurzony Zuzu.
- Gdy Elisabeth była z Tobą, miała mieć służbę a była w Rajskim Ogrodzie. To tak przy okazji - wściekł się Rayan.
- I co z tego? Nie musi ciągle być chyba w gotowości bojowej - tym razem wściekł się Enzuri.
- No wiesz, teraz wszyscy muszą. Przez te ciągłe wypady wampirów - powiedział Rayan.
- Szkoda, że Cię nie dorwały te wampiry - warknął Zuzu.
- Chyba Ciebie. Byłaby mniejsza strata - nie został mu dłużny Rayan.
- Licz się ze słowami - wysyczał Enzuri.
- Po co? - uśmiechnął się szyderczo Rayan.
- To moja wina - powiedziałam, zakończając ich rozmowę. - Powinnam być wtedy z Rayan'em na patrolu, zamiast z Tobą w Rajskim Ogrodzie.
- Jeszcze go bronisz? Mogłaś zginąć - wybuchnął Zuzu.
- Ale ... - nie zdążyłam dokończyć.
- Widać, kto jest dla Ciebie ważniejszy - powiedział Enzuri, odchodząc.
- Przepraszam Cię za niego - powiedziałam, łamiącym się głosem. - Przepraszam ...
Pobiegłam przed siebie cała zapłakana. Nie wiem, ile biegłam i dokąd, po prostu jak najdalej od tego miejsca. Cały czas myślałam o słowach Enzuriego "Widać, kto jest dla Ciebie ważniejszy". W końcu zupełnie straciłam orientację gdzie jestem, ale to się nie liczyło. Liczył się tylko ból jaki czułam. W końcu zatrzymałam się na chwilę. Później biegłam jeszcze jakąś godzinę aż znalazłam się w miejscu dobrze mi znanym. Była to aleja, którą niedawno znalazłam.
Położyłam się pod jednym z drzew i oddałam się rozmyślaniom. Postanowiłam wtedy, że chyba się wyprowadzę od Enzuriego. Poza tym myślałam "Czemu Enzuri jest taki o nnie zazdrosny?" Sama nie wiem. Myślałam jeszcze o wielu innych sprawach. Znowu w Moich myślach pojawił się David. Od kiedy jestem z Zuzu o nim praktycznie nie myślałam. Nagle wyczułam, że nie jestem tu sama ...
Enzuri? Rayan?
- Nic się nie stało? - warknął Enzuri. - Masz całą poharataną łapę i " nic się nie stało" ?
- O co Ci chodzi ? - spytał Rayan.
- O to, że ją tam wziąłeś - odparł wkurzony Zuzu.
- Gdy Elisabeth była z Tobą, miała mieć służbę a była w Rajskim Ogrodzie. To tak przy okazji - wściekł się Rayan.
- I co z tego? Nie musi ciągle być chyba w gotowości bojowej - tym razem wściekł się Enzuri.
- No wiesz, teraz wszyscy muszą. Przez te ciągłe wypady wampirów - powiedział Rayan.
- Szkoda, że Cię nie dorwały te wampiry - warknął Zuzu.
- Chyba Ciebie. Byłaby mniejsza strata - nie został mu dłużny Rayan.
- Licz się ze słowami - wysyczał Enzuri.
- Po co? - uśmiechnął się szyderczo Rayan.
- To moja wina - powiedziałam, zakończając ich rozmowę. - Powinnam być wtedy z Rayan'em na patrolu, zamiast z Tobą w Rajskim Ogrodzie.
- Jeszcze go bronisz? Mogłaś zginąć - wybuchnął Zuzu.
- Ale ... - nie zdążyłam dokończyć.
- Widać, kto jest dla Ciebie ważniejszy - powiedział Enzuri, odchodząc.
- Przepraszam Cię za niego - powiedziałam, łamiącym się głosem. - Przepraszam ...
Pobiegłam przed siebie cała zapłakana. Nie wiem, ile biegłam i dokąd, po prostu jak najdalej od tego miejsca. Cały czas myślałam o słowach Enzuriego "Widać, kto jest dla Ciebie ważniejszy". W końcu zupełnie straciłam orientację gdzie jestem, ale to się nie liczyło. Liczył się tylko ból jaki czułam. W końcu zatrzymałam się na chwilę. Później biegłam jeszcze jakąś godzinę aż znalazłam się w miejscu dobrze mi znanym. Była to aleja, którą niedawno znalazłam.
Położyłam się pod jednym z drzew i oddałam się rozmyślaniom. Postanowiłam wtedy, że chyba się wyprowadzę od Enzuriego. Poza tym myślałam "Czemu Enzuri jest taki o nnie zazdrosny?" Sama nie wiem. Myślałam jeszcze o wielu innych sprawach. Znowu w Moich myślach pojawił się David. Od kiedy jestem z Zuzu o nim praktycznie nie myślałam. Nagle wyczułam, że nie jestem tu sama ...
Enzuri? Rayan?
Od Rayan'a
Szedłem ścieżkami obserwując granice sfory. Gdy zobaczyłem Elisabeth z Enzurim podszedłem na chwilę.
-Witam szanowną panią i pana. - Uśmiechnąłem się. Enzuri nie był do mnie przyjacielsko nastawiony.
-Czego chcesz?
-Chciałem przeprosić Elizabeth za to, że w tedy nie poszedłem sam na te wampiry...Tylko akurat ją musiałem ze sobą wziąć. - Powiedziałem i spóściłem łeb w dół.
Elisabeth? Enzuri?
-Witam szanowną panią i pana. - Uśmiechnąłem się. Enzuri nie był do mnie przyjacielsko nastawiony.
-Czego chcesz?
-Chciałem przeprosić Elizabeth za to, że w tedy nie poszedłem sam na te wampiry...Tylko akurat ją musiałem ze sobą wziąć. - Powiedziałem i spóściłem łeb w dół.
Elisabeth? Enzuri?
Pogrzeb Magic The Heart i Natalie - narrator Aceland
To już kolejna tragedia jaka wydarzyła się w naszej Sforze. Sama do końca nie wiem, jak zapobiec tym wszystkim tragediom. Tak jak zawsze poszłam do jaskini - kostnicy razem z Rocky'm i tak jak zawsze wszyscy ruszyliśmy pochodem na cmentarz. Wiele psów stało ze smutnymi wyrazami pysków.
- Cmentarz Zamkowy bogaci się o kolejnych członków. Niestety Natalie i Magic The Heart są kolejnymi z nich. Każda z nich miała swoje gorsze i lepsze z dni, każda z nich zapewne przeżyła pierwsze zakochanie, ale to już się skończyło. Miejmy nadzieję, że odnajdą się w Lepszym Świecie. Usiądźmy wszyscy wspólnie wokół ich grobów i w ciszy powspominajmy je. Dziękuję - zakończyłam swoją wypowiedź.
Enzuri i Rocky pochowali ciała i zasypali je ziemią. Każdy Sforzanin, niekiedy nie znając obu suczek, oddał im należny hołd.
Potem rozeszliśmy się a noc zaczęła rozpętywać swoje sidła. Z daleka usłyszeliśmy również wycie wilków do Księżyca, co dodawało uroczystości powagi a zarazem grozy.
- Cmentarz Zamkowy bogaci się o kolejnych członków. Niestety Natalie i Magic The Heart są kolejnymi z nich. Każda z nich miała swoje gorsze i lepsze z dni, każda z nich zapewne przeżyła pierwsze zakochanie, ale to już się skończyło. Miejmy nadzieję, że odnajdą się w Lepszym Świecie. Usiądźmy wszyscy wspólnie wokół ich grobów i w ciszy powspominajmy je. Dziękuję - zakończyłam swoją wypowiedź.
Enzuri i Rocky pochowali ciała i zasypali je ziemią. Każdy Sforzanin, niekiedy nie znając obu suczek, oddał im należny hołd.
Potem rozeszliśmy się a noc zaczęła rozpętywać swoje sidła. Z daleka usłyszeliśmy również wycie wilków do Księżyca, co dodawało uroczystości powagi a zarazem grozy.
sobota, 28 marca 2015
Od Video - CD opowiadania Avalon
- No bo jestem - uśmiechnąłem się lekko. Suczka przewróciła oczami.
- To powodzenia - mruknęła.
- Dzięki - pokiwałem głową. Ta zaczęła powoli iść. Nie wiem dlaczego, lecz podbiegłem do niej.
- Co? - zapytała lekko zdenerwowana. Wzruszyłem ramionami.
- Jeszcze coś Ci się stanie - mruknąłem, jakby od niechcenia.
- Nie musisz się tak martwić - powiedziała chłodno - Nie jestem szczeniakiem
Przewróciłem oczami. Chciałem dobrze, no cóż...
- W ogóle, jestem Video - powiedziałem, wyciągając łapę w stronę suczki.
Avalon?
- To powodzenia - mruknęła.
- Dzięki - pokiwałem głową. Ta zaczęła powoli iść. Nie wiem dlaczego, lecz podbiegłem do niej.
- Co? - zapytała lekko zdenerwowana. Wzruszyłem ramionami.
- Jeszcze coś Ci się stanie - mruknąłem, jakby od niechcenia.
- Nie musisz się tak martwić - powiedziała chłodno - Nie jestem szczeniakiem
Przewróciłem oczami. Chciałem dobrze, no cóż...
- W ogóle, jestem Video - powiedziałem, wyciągając łapę w stronę suczki.
Avalon?
Od Elisabeth - CD opowiadania Enzuriego
Nie odpuścisz ... - powiedziałam, łamiącym się głosem
- Nie odpuszcze - uśmiechnął się
- No to okey - odparłam. Po chwili usnełam.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Obudziłam się. Słońce już dawno wzeszło. Zauważyłam, że nie jestem u siebie. Przypomniałam sobie, że wziął Mnie Enzuri do siebie. Nagle zobaczyłam go nad sobą.
- O wreszcie się obudziłaś - uśmiechnął się
- Co znaczy 'wreszcie' ?
- Spałaś prawie 2 dni - odparł
- Naprawdę? - powiedziałam, masując sobie guza na głowie
- Serio. A teraz zjedz - podsuwając mi łososia
- Z Naszego strumyka?
- Tak, a teraz już jedz - zachęcał Mnie
Po zjedzeniu łososia, cały czas rozmawialiśmy. Jak zawsze o wszystkim i o niczym. Przegadaliśmy cały dzień, aż do zachodu słońca. Chciałam, wstać by to zobaczyć, ale Zuzu chwycił Mnie za kark jak małego szczeniaka i wyniósł przed Swoją jaskinię. Dopiero wtedy Mnie położył na skale. Razem oglądaliśmy zachód słońca. Wtuliłam się w Enzuriego.
- Lissy ...
- Enzuri mam pytanie - powiedziałam - Co z Rayan'em ?
- Wiadomo, tylko Nim się interesujesz. Nic mu nie jest, wrócił cały, jeśli o to pytasz - powiedział z wyrzutem
- O co chciałeś - zapytałam, odwracając uwagę Zuzu
Zauważyłam, że jest zazdrosny o każdego samca, który się Mną interesuje. Tak też było z Fayleer'em.
- Może pomyślimy o ślubie? - zaproponował
- Kocham Cię - odparłam, wtulając się w Zuzu - To może w lato?
Enzuri ???
- Nie odpuszcze - uśmiechnął się
- No to okey - odparłam. Po chwili usnełam.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Obudziłam się. Słońce już dawno wzeszło. Zauważyłam, że nie jestem u siebie. Przypomniałam sobie, że wziął Mnie Enzuri do siebie. Nagle zobaczyłam go nad sobą.
- O wreszcie się obudziłaś - uśmiechnął się
- Co znaczy 'wreszcie' ?
- Spałaś prawie 2 dni - odparł
- Naprawdę? - powiedziałam, masując sobie guza na głowie
- Serio. A teraz zjedz - podsuwając mi łososia
- Z Naszego strumyka?
- Tak, a teraz już jedz - zachęcał Mnie
Po zjedzeniu łososia, cały czas rozmawialiśmy. Jak zawsze o wszystkim i o niczym. Przegadaliśmy cały dzień, aż do zachodu słońca. Chciałam, wstać by to zobaczyć, ale Zuzu chwycił Mnie za kark jak małego szczeniaka i wyniósł przed Swoją jaskinię. Dopiero wtedy Mnie położył na skale. Razem oglądaliśmy zachód słońca. Wtuliłam się w Enzuriego.
- Lissy ...
- Enzuri mam pytanie - powiedziałam - Co z Rayan'em ?
- Wiadomo, tylko Nim się interesujesz. Nic mu nie jest, wrócił cały, jeśli o to pytasz - powiedział z wyrzutem
- O co chciałeś - zapytałam, odwracając uwagę Zuzu
Zauważyłam, że jest zazdrosny o każdego samca, który się Mną interesuje. Tak też było z Fayleer'em.
- Może pomyślimy o ślubie? - zaproponował
- Kocham Cię - odparłam, wtulając się w Zuzu - To może w lato?
Enzuri ???
piątek, 27 marca 2015
Od Another - CD opowiadania Snowy'ego
-Dziękuję. - Zarumieniłam się.
Jeszcze od żadnego psa w życiu, nie dostałam tak miłego prezentu.
-Nie ma za co.
-Jesteś chyba jedynym psem, który w tej sforze mnie polubił. - Zaśmiałam się.
-To miał być żart prawda? Wszyscy cię lubią... - Pocieszał mnie.
Wstałam. Poczułam się jak nowa. Gdy wyszliśmy od lekarza, Snowy zachciał się bawić w chowanego. Ja szukałam. Po policzeniu do 30 zaczęłam wesoło dreptać w poszukiwaniu psa. Mógł być wszędzie! Pełno na tym terenie śniegu...Wystarczy że się zakopie i go nie widać! Podążałam za śladami łap które prowadziły do...Właściwie to nie wiem. Nagle, gdy się odwróciłam zobaczyłam, że coś białego rusza się w krzakach.
-Mam cię! - Skoczyłam, lecz nie na Nukiego, a na białego zająca! -A to ci checa. - Zaczęłam się śmiać, z tego co powiedziałam. Po chwili usłyszałam jakieś śmiechy, wysoko na drzewie. Gdy popatrzyłam się w górę ujrzałam spadającego Snowy'ego. Chciałam się odsunąć, lecz nie zdążyłam i pies spadł na mnie.
Snowy?
Jeszcze od żadnego psa w życiu, nie dostałam tak miłego prezentu.
-Nie ma za co.
-Jesteś chyba jedynym psem, który w tej sforze mnie polubił. - Zaśmiałam się.
-To miał być żart prawda? Wszyscy cię lubią... - Pocieszał mnie.
Wstałam. Poczułam się jak nowa. Gdy wyszliśmy od lekarza, Snowy zachciał się bawić w chowanego. Ja szukałam. Po policzeniu do 30 zaczęłam wesoło dreptać w poszukiwaniu psa. Mógł być wszędzie! Pełno na tym terenie śniegu...Wystarczy że się zakopie i go nie widać! Podążałam za śladami łap które prowadziły do...Właściwie to nie wiem. Nagle, gdy się odwróciłam zobaczyłam, że coś białego rusza się w krzakach.
-Mam cię! - Skoczyłam, lecz nie na Nukiego, a na białego zająca! -A to ci checa. - Zaczęłam się śmiać, z tego co powiedziałam. Po chwili usłyszałam jakieś śmiechy, wysoko na drzewie. Gdy popatrzyłam się w górę ujrzałam spadającego Snowy'ego. Chciałam się odsunąć, lecz nie zdążyłam i pies spadł na mnie.
Snowy?
Od Sintesu'a
Zaciągnąłem się świeżego powietrza i znów zacząłem bieg. No przynajmniej szybki trucht. Taka ranna przebieżka dobrze zrobi. Słońce dopiero wstawało, więc tylko nie liczne promienie dotarły do ziemi. W gruncie rzeczy, było dosyć zimno. Biegłem jeszcze ze trzydzieści minut i poszedłem mad jezioro. Złapałem tam jednego, pięknego, lecz niedużego sumika, który w zupełności zaspokoił mój głód. Położyłem się potem blisko wody, która lekko muskała moje łapy. Wystawiłem język, by się napić jednak zmuszony byłem wstać. Powoli podszedłem bliżej i zacząłem pić wodę, która co raz podpływała i odpływała. Razem z wodą przypłynęła jakaś ryba i ogonem stuknęła o taflę wody, przez co krople H2O wpadły mi do oczu.
- A niech Cię - powiedziałem, łapą przecierając oczy. Strasznie piekły, nie od wody, tylko od przecierania. W końcu zaprzestałem i wszystkie moje cztery łapy znalazły się na ziemi. Zacząłem powoli iść, podziwiając wokół naturę. Lekko zagapiając się, wpadłem na kogoś. Od ruchowo odszedłem do tyłu, zmieszany.
- Przepraszam - powiedziałem spokojnie, wyciągając łapę.
Giselle?
- A niech Cię - powiedziałem, łapą przecierając oczy. Strasznie piekły, nie od wody, tylko od przecierania. W końcu zaprzestałem i wszystkie moje cztery łapy znalazły się na ziemi. Zacząłem powoli iść, podziwiając wokół naturę. Lekko zagapiając się, wpadłem na kogoś. Od ruchowo odszedłem do tyłu, zmieszany.
- Przepraszam - powiedziałem spokojnie, wyciągając łapę.
Giselle?
Uwaga
Psy : Vakuu, Lilith, Esperanza Perdida, Tundra, Santiago, Celestia, Sheeran i Stalker dostają po jednym upomnieniu.
Jestem cierpliwa, więc poczekam. Może napiszecie jakieś opowiadania.
~ Alfa Aceland
Jestem cierpliwa, więc poczekam. Może napiszecie jakieś opowiadania.
~ Alfa Aceland
Od Damon'a - CD opowiadania Coco
Rozejrzałem się wokół, zdezorientowanym wzrokiem. Głowa mnie bolała, lecz taki ból dało się wytrzymać.
- Spokojnie - powiedziałem, podnosząc łapą, głowę Coco. Uśmiechnąłem się i popatrzyłem lekko do góry.
- Wszystko okej? - zapytała suczka. Pokiwałem głową.
- Wszystko - przytuliłem ją.
Coco?
- Spokojnie - powiedziałem, podnosząc łapą, głowę Coco. Uśmiechnąłem się i popatrzyłem lekko do góry.
- Wszystko okej? - zapytała suczka. Pokiwałem głową.
- Wszystko - przytuliłem ją.
Coco?
Od Snowy'ego - CD opowiadania Another Day
- Tato, mamo, zostawcie nas samych - poleciłam.
Wszyscy się rozeszli.
- Dlaczego wszystkie psy tutaj przyszły? - spytała cicho suczka.
- Może dlatego, że jestem Alfą, ale głównie z tego powodu, że narobiłem niezłego hałasu.
Another uśmiechnęła się.
- Nie musiałaś dla mnie tego robić - powiedziałem poważnie.
- Nieprawda. Nauczyłeś mnie, że trzeba doceniać to co mamy. Dlatego obroniłam Ciebie.
- Doceniam to, ale ... - suczka przerwała mi.
- Nic nie mów. Ciesz się, że żyjesz.
Po jej wypowiedzi czuję, że to chyba ja powinienem się od niej uczyć a nie ona ode mnie. Naszedł mnie pomysł. Pobiegłem do Rajskiego Ogrodu i zerwałem stamtąd piękny kwiat.
Potem wróciłem do Another i włożyłem za ucho. Wyglądała cudnie.
- Bohaterka dnia naznaczona - uśmiechnąłem się.
Another Day?
Wszyscy się rozeszli.
- Dlaczego wszystkie psy tutaj przyszły? - spytała cicho suczka.
- Może dlatego, że jestem Alfą, ale głównie z tego powodu, że narobiłem niezłego hałasu.
Another uśmiechnęła się.
- Nie musiałaś dla mnie tego robić - powiedziałem poważnie.
- Nieprawda. Nauczyłeś mnie, że trzeba doceniać to co mamy. Dlatego obroniłam Ciebie.
- Doceniam to, ale ... - suczka przerwała mi.
- Nic nie mów. Ciesz się, że żyjesz.
Po jej wypowiedzi czuję, że to chyba ja powinienem się od niej uczyć a nie ona ode mnie. Naszedł mnie pomysł. Pobiegłem do Rajskiego Ogrodu i zerwałem stamtąd piękny kwiat.
Potem wróciłem do Another i włożyłem za ucho. Wyglądała cudnie.
- Bohaterka dnia naznaczona - uśmiechnąłem się.
Another Day?
Od Madeline - CD opowidania Syriusza
Cieszyłam się i nie mogłam się doczekać szczeniaków. Zadowoleni z Syriuszem wyszliśmy z jaskini Alf.
- Chodźmy na polanę - zaproponował.
* Parę minut później *
Leżeliśmy pośród zielonych traw, przekrzywiających się pod wpływem wiatru. Jak zauważyłam, brzuch lekko mi się powiększył.
- Musimy przygotować dodatkowe koce dla naszych maluchów - zaczęłam rozmowę.
- Nie trzeba. Zanim wyszliśmy to rozmawiałem z Mashine. Powiedział, że wszystko załatwi. W końcu sam też jest ojcem. Tyle, że już nie czwórki a trójki dzieci. Mam nadzieję, że nasze będą na zawsze w komplecie - uśmiechnął się z troską. - Poza tym, jak się czujesz?
- Nieźle. Najgorsze za mną. Teraz nie myślę o bólu czy niedogodach tylko o dzieciach.
Syriusz pocałował mnie i delikatnie przytulił. Zakochani wróciliśmy do jaskini i położyliśmy się spać.
* Następnego dnia *
Wstałam jeszcze zaspana. Przede mną leżał bukiet leśnych kwiatów.
- Z jakiej to okazji? - szturchnęłam Syriusza, leżącego obok mnie.
Syriusz?
- Chodźmy na polanę - zaproponował.
* Parę minut później *
Leżeliśmy pośród zielonych traw, przekrzywiających się pod wpływem wiatru. Jak zauważyłam, brzuch lekko mi się powiększył.
- Musimy przygotować dodatkowe koce dla naszych maluchów - zaczęłam rozmowę.
- Nie trzeba. Zanim wyszliśmy to rozmawiałem z Mashine. Powiedział, że wszystko załatwi. W końcu sam też jest ojcem. Tyle, że już nie czwórki a trójki dzieci. Mam nadzieję, że nasze będą na zawsze w komplecie - uśmiechnął się z troską. - Poza tym, jak się czujesz?
- Nieźle. Najgorsze za mną. Teraz nie myślę o bólu czy niedogodach tylko o dzieciach.
Syriusz pocałował mnie i delikatnie przytulił. Zakochani wróciliśmy do jaskini i położyliśmy się spać.
* Następnego dnia *
Wstałam jeszcze zaspana. Przede mną leżał bukiet leśnych kwiatów.
- Z jakiej to okazji? - szturchnęłam Syriusza, leżącego obok mnie.
Syriusz?
Od Natalie
Rankiem, gdy wstałam obiegła mnie plotka, że moja siostra nie żyje.
Magic? Nieee... Ona by się nie dała. Poszłam więc do jaskini alf, aby
dowiedzieć się nieco o sytuacji.
- Witaj Mashine - przywitałam się.
- Witaj... Pewnie jesteś zasmucona? Wszyscy odczuwamy ten ból... - poklepał mnie po plecach.
- Ale...Czy to prawda? O Magic? - spytałam.
- Nic Ci nie powiedzieli?
- Słyszałam plotki, ale... - przerwał mi.
- O tam... Tam leży - wskazał łapą na zakryte ciało.
Gdy podeszłam i trochę odsłoniłam łapy, jednej nie było. Za to kawałek kości, wystający z tego miejsca. Zaczęłam płakać i wybiegłam z jaskini. Szybko znalazłam się poza granicami sfory. Zobaczyłam tam grupkę psów -wampirów. Wbiegłam pomiędzy nich. Zaczęły się mną bawić aż wreszcie rozszarpywać. Jeden złapał mnie za głowę i zmiażdżył czaszkę...
- Witaj Mashine - przywitałam się.
- Witaj... Pewnie jesteś zasmucona? Wszyscy odczuwamy ten ból... - poklepał mnie po plecach.
- Ale...Czy to prawda? O Magic? - spytałam.
- Nic Ci nie powiedzieli?
- Słyszałam plotki, ale... - przerwał mi.
- O tam... Tam leży - wskazał łapą na zakryte ciało.
Gdy podeszłam i trochę odsłoniłam łapy, jednej nie było. Za to kawałek kości, wystający z tego miejsca. Zaczęłam płakać i wybiegłam z jaskini. Szybko znalazłam się poza granicami sfory. Zobaczyłam tam grupkę psów -wampirów. Wbiegłam pomiędzy nich. Zaczęły się mną bawić aż wreszcie rozszarpywać. Jeden złapał mnie za głowę i zmiażdżył czaszkę...
Od Magic The Heart
Szłam obojętnie wąwozem. Nic się ostatnio nie dzieje, poza tym, że wiele psów zginęło popełniając samobójstwo lub zostało zabitych przez psy -wampiry. Jednak ja żadnego nie spotkałam... Do czasu.
- Magic! - Gdzieś daleko były krzyki.
- O... Tu jesteś psinko! - Nagle zza rogu wyszedł cały zakrwawiony i poraniony wampir.
Zdziwiło mnie to, że znam ich mowę...
- Nie znam cię! Nigdy w życiu żaden wampir ode mnie nie dostał! - Skuliłam ogon i zaczęłam błagać o to aby mnie zostawił. Nie myślałam, że to będzie mój koniec. Bez chwili zastanowienia zrobiłam kilka kroków w tył, lecz bestia skoczyła na mnie szybciej. Czułam, jak odrywa mi łapę... Jak rozcina swoimi pazurami mój piękny, zadbany ogon. Leżałam przez chwilę w kałuży krwi... Moje oczy były wciąż otwarte... Lecz zasnęłam... Ale czy się obudziłam? Tego nie pamiętam... Ale chyba już nie. Mogłam odejść... być ze swoimi znajomymi...
Od Enzuriego - CD opowiadania Elisabeth
Niecierpliwiłem się. Elisabeth długo nie wracała. Postanowiłem iść jej tropem i Rayan'a. Zauważyłem coś iskrzącego na półce skalnej obok wodospadu. Podszedłem tak i zorientowałem się, że to obroża, którą podarowałem ukochanej. Wziąłem ją ze sobą. Coś złego się stało. Zacząłem się rozglądać w koło aż w końcu ją ujrzałem. Od razu pobiegłem do niej.
- Liv! - potrząsnąłem ją. - Nic Ci nie jest?
Suczka leżała nieruchomo. Po chwili otworzyła oczy. Kamień spadł mi z serca. Potem spojrzałem na łapę Lissy. Znowu została poharatana, ale krwawienie już ustało i na kończycie pozostał tylko skrzep. Założyłem z powrotem diamentową obrożę na jej szyję. Rayan'owi zapewne nic się nie stało. Poradzi sobie. Teraz muszę ją zanieść do Omegi.
* Godzinę później *
Ruda suczka pokiwała głową.
- Znowu ta sama pacjentka - powiedziała do mnie.
- No niestety, ale ostatnim razem chyba było gorzej.
- No wiesz, wcale nie jet dobrze kiedy pies rani sobie tą samą łapę. Na dodatek jeśli wcześniej nie była do końca zagojona.
Omega więcej nie traciła czasu tylko zabrała się do pracy. Zręcznie pozszywała łapę Liv. Zabrałem narzeczoną do swojej jaskini. Wtedy była już przytomna.
- Gdzie ja jestem? - spytała.
- W mojej jaskini. Od dzisiaj mieszkasz ze mną. Może być?
Lissy?
- Liv! - potrząsnąłem ją. - Nic Ci nie jest?
Suczka leżała nieruchomo. Po chwili otworzyła oczy. Kamień spadł mi z serca. Potem spojrzałem na łapę Lissy. Znowu została poharatana, ale krwawienie już ustało i na kończycie pozostał tylko skrzep. Założyłem z powrotem diamentową obrożę na jej szyję. Rayan'owi zapewne nic się nie stało. Poradzi sobie. Teraz muszę ją zanieść do Omegi.
* Godzinę później *
Ruda suczka pokiwała głową.
- Znowu ta sama pacjentka - powiedziała do mnie.
- No niestety, ale ostatnim razem chyba było gorzej.
- No wiesz, wcale nie jet dobrze kiedy pies rani sobie tą samą łapę. Na dodatek jeśli wcześniej nie była do końca zagojona.
Omega więcej nie traciła czasu tylko zabrała się do pracy. Zręcznie pozszywała łapę Liv. Zabrałem narzeczoną do swojej jaskini. Wtedy była już przytomna.
- Gdzie ja jestem? - spytała.
- W mojej jaskini. Od dzisiaj mieszkasz ze mną. Może być?
Lissy?
Od Syriusza - CD opowiadania Madeline
- Naprawde? To cudownie!
- Urodzą się za tydzień!
- Musimy zawiadomić Ace i Mashine
*W jaskini pary Alfa*
- Ace, Mashine podejdźcie do nas! - zawołała Madeline.
- Coś się stało?- zapytała Ace.
- Maddy jest w ciąży!
- Będziemy mieli 5 szczeniaków! - dodała Madeline.
-Szczere gratulacje - uśmiechnął się Mashine.
Madeline? Ace? Mashine?
- Urodzą się za tydzień!
- Musimy zawiadomić Ace i Mashine
*W jaskini pary Alfa*
- Ace, Mashine podejdźcie do nas! - zawołała Madeline.
- Coś się stało?- zapytała Ace.
- Maddy jest w ciąży!
- Będziemy mieli 5 szczeniaków! - dodała Madeline.
-Szczere gratulacje - uśmiechnął się Mashine.
Madeline? Ace? Mashine?
czwartek, 26 marca 2015
Od Another Day - CD opowiadania Snowy'ego
Pies próbował mnie pocieszać. Lekko się uśmiechnęłam, lecz nie na długo. Znów, zza krzaków wybiegł wielki pies -wampir.
- Jeszcze ci mało?! - Krzyczał Snowy. Zwrócił jego uwagę. Już miał na niego skoczyć i rozszarpać, gdy ja wbiegłam pomiędzy nich i zasłoniłam Snowy'ego swoim wielkim,włochatym ciałem. Słychać było tylko pisk... Który ja z siebie wydałam. Znów oberwałam w to miejsce. Moje łapy były całe zakrwawione. Z lewego ramienia wyciekała czarna krew. Nie straciłam przytomności, chyba że na 2 sekundy. Ledwo, odepchnęłam bestię. Snowy leżał nie przytomny. Przeraziłam się. Nagle przybiegł mój brat z Rocky'm.
Oboje uczepili się wampira. Chwilę później coś, gdzieś indziej się działo więc szybko uciekli. Wstałam, ochłonęłam i wzięłam Snowy'ego na plecy i zaczęłam powoli iść.
Jak tylko doszliśmy do lekarza, Omega prawie zemdlała. Ja, z braku sił padłam na ziemię i zasnęłam. Obudził mnie wesoły krzyk psa. Wszędzie miałam bandaże, jakieś plasterki.
-Głowa boli... - mruknęłam.
-Obudziła się! Chodźcie! - wrzasnęła Omega.
Cała sfora ustała nade mną. Poczułam się lepiej.
-Dziękuję, że uratowałaś mnie - uśmiechnął się Snowy.
-Dla przyjaciół robi się wszystko... - powiedziałam, lecz co chwilę przerywającym i suchym głosem.
Snowy?
- Jeszcze ci mało?! - Krzyczał Snowy. Zwrócił jego uwagę. Już miał na niego skoczyć i rozszarpać, gdy ja wbiegłam pomiędzy nich i zasłoniłam Snowy'ego swoim wielkim,włochatym ciałem. Słychać było tylko pisk... Który ja z siebie wydałam. Znów oberwałam w to miejsce. Moje łapy były całe zakrwawione. Z lewego ramienia wyciekała czarna krew. Nie straciłam przytomności, chyba że na 2 sekundy. Ledwo, odepchnęłam bestię. Snowy leżał nie przytomny. Przeraziłam się. Nagle przybiegł mój brat z Rocky'm.
Oboje uczepili się wampira. Chwilę później coś, gdzieś indziej się działo więc szybko uciekli. Wstałam, ochłonęłam i wzięłam Snowy'ego na plecy i zaczęłam powoli iść.
Jak tylko doszliśmy do lekarza, Omega prawie zemdlała. Ja, z braku sił padłam na ziemię i zasnęłam. Obudził mnie wesoły krzyk psa. Wszędzie miałam bandaże, jakieś plasterki.
-Głowa boli... - mruknęłam.
-Obudziła się! Chodźcie! - wrzasnęła Omega.
Cała sfora ustała nade mną. Poczułam się lepiej.
-Dziękuję, że uratowałaś mnie - uśmiechnął się Snowy.
-Dla przyjaciół robi się wszystko... - powiedziałam, lecz co chwilę przerywającym i suchym głosem.
Snowy?
Od Elisabeth - CD opowiadania Enzuriego
- Kocham Cię - powiedziałam całując Enzuriego. Odwzajemnił pocałunek. Kiedy wreszcie oderwaliśmy się od siebie zapytał :
- To znaczy, że się zgadzasz?
- A jak myślisz? - odpowiedziałam pytaniem.
- Nie wiem ... - znowu go pocałowałam.
- A teraz ? - spytałam.
- No wiesz, dalej nie jestem pewny ... - pocałowałam go po raz trzeci.
- I ? - zapytałam zniecierpliwiona.
- No wiesz ...
- Zgadzam się - powiedziałam.
Teraz to Zuzu mnie pocałował. A po pocałunku założył mi obrożę. Spędziliśmy z Zuzu jeszcze wiele czasu w Rajskim Ogrodzie, ale niestety nasze romantyczne chwile przerwał ... Rayan. Drugi strażnik graniczny. Był cały zziajany.
- Elisabeth - krzyknął.
- Tak?
- Szybko, nie mamy czasu ... - wziął oddech. - Wampiry były nad Wodospadem Cienia. Biegniemy tam. Teraz.
- Przepraszam Enzuri. Obowiązki ... - powiedziałam zrywając się.
- Uważaj na siebie - krzyknął.
Nie usłyszałam już tego. Biegłam z Rayan'em ile sił w łapach. Po 10 minutach byliśmy nad Wodospadem Cienia.
- Nigdzie nie widzę tych wam ... - nie zdążyłam dokończyć
Nagle otoczyła Nas zgraja wampirów. Nie było nawet szczeliny, aby się wydostać.
- Na trzy - wysyczał przez zęby Rayan, pokazując głową kierunek. - Trzy - krzyknął.
Pędziłam przed siebie. Mieliśmy zamiar przeskoczyć nad wampirami. Niestety w czasie skoku jeden z wampirów pazurem rozciął mi łapę. Straciłam prędkość i upadłam, uderzając z całych sił głową o ziemię. Przeturlałam na skraj wodospadu i jeszcze dalej. Upadłam na najniższą półkę skalną. Na skraju wodospadu zgubiłam obrożę od Enzuriego. Zauważyłam, że wszystkie wampiry pobiegły za Rayan'em. Po tym wszystkim straciłam przytomność.
Enzuri ??? ( RATUJ MNIE)
- To znaczy, że się zgadzasz?
- A jak myślisz? - odpowiedziałam pytaniem.
- Nie wiem ... - znowu go pocałowałam.
- A teraz ? - spytałam.
- No wiesz, dalej nie jestem pewny ... - pocałowałam go po raz trzeci.
- I ? - zapytałam zniecierpliwiona.
- No wiesz ...
- Zgadzam się - powiedziałam.
Teraz to Zuzu mnie pocałował. A po pocałunku założył mi obrożę. Spędziliśmy z Zuzu jeszcze wiele czasu w Rajskim Ogrodzie, ale niestety nasze romantyczne chwile przerwał ... Rayan. Drugi strażnik graniczny. Był cały zziajany.
- Elisabeth - krzyknął.
- Tak?
- Szybko, nie mamy czasu ... - wziął oddech. - Wampiry były nad Wodospadem Cienia. Biegniemy tam. Teraz.
- Przepraszam Enzuri. Obowiązki ... - powiedziałam zrywając się.
- Uważaj na siebie - krzyknął.
Nie usłyszałam już tego. Biegłam z Rayan'em ile sił w łapach. Po 10 minutach byliśmy nad Wodospadem Cienia.
- Nigdzie nie widzę tych wam ... - nie zdążyłam dokończyć
Nagle otoczyła Nas zgraja wampirów. Nie było nawet szczeliny, aby się wydostać.
- Na trzy - wysyczał przez zęby Rayan, pokazując głową kierunek. - Trzy - krzyknął.
Pędziłam przed siebie. Mieliśmy zamiar przeskoczyć nad wampirami. Niestety w czasie skoku jeden z wampirów pazurem rozciął mi łapę. Straciłam prędkość i upadłam, uderzając z całych sił głową o ziemię. Przeturlałam na skraj wodospadu i jeszcze dalej. Upadłam na najniższą półkę skalną. Na skraju wodospadu zgubiłam obrożę od Enzuriego. Zauważyłam, że wszystkie wampiry pobiegły za Rayan'em. Po tym wszystkim straciłam przytomność.
Enzuri ??? ( RATUJ MNIE)
Od Snowy'ego - CD opowiadania Another
- Cicho. To nieprawda. Wcale nie jesteś gorsza od tamtych psów. Nawet może masz szczęście.
- Ciekawa jestem jakie - zaszlochała.
Objąłem ją ramieniem.
- A takie, że spotkałem wiele psów, które kiedyś mieszkały z ludźmi. Wiodły szczęśliwe życie dopóki ich właściciele nie wywalili ich na bruk. Tułały się po miastach, lasach. Szukały miejsca dla siebie. Ty jesteś wolnym psem. Masz mnie, możesz na mnie liczyć. Nie jesteś sama - powiedziałem.
Wskazałem łapa na niebo.
- Gdybyś mieszkała w mieście patrzyłabyś na zachód Słońca jedynie przez szkło. Żyjąc w naturze widzisz je normalnie, bez ograniczeń.
Nadal siedziała smutna. Próbowałem ją pocieszyć.
- Rozchmurz się.
Na jej pyszczku pojawił się lekki uśmich.
- Pamiętaj. Każdy pies jest wyjątkowy na swój sposób. Uwierz mi, Another.
Another?
- Ciekawa jestem jakie - zaszlochała.
Objąłem ją ramieniem.
- A takie, że spotkałem wiele psów, które kiedyś mieszkały z ludźmi. Wiodły szczęśliwe życie dopóki ich właściciele nie wywalili ich na bruk. Tułały się po miastach, lasach. Szukały miejsca dla siebie. Ty jesteś wolnym psem. Masz mnie, możesz na mnie liczyć. Nie jesteś sama - powiedziałem.
Wskazałem łapa na niebo.
- Gdybyś mieszkała w mieście patrzyłabyś na zachód Słońca jedynie przez szkło. Żyjąc w naturze widzisz je normalnie, bez ograniczeń.
Nadal siedziała smutna. Próbowałem ją pocieszyć.
- Rozchmurz się.
Na jej pyszczku pojawił się lekki uśmich.
- Pamiętaj. Każdy pies jest wyjątkowy na swój sposób. Uwierz mi, Another.
Another?
Od Rocky'ego - CD opowiadania Navedy
- Do Tajemniczego Lasu - zaproponowałem.
- Gdzie to jest?
- Zaprowadzę Ciebie. Pokażę Ci kogoś.
Naveda szła podekscytowana. Przekroczyliśmy część sfory, do której docierały promienie słoneczne. Stanęliśmy na skraju Tajemniczego Lasu.
- Nigdy tutaj nie byłam - szepnęła.
- Wiem. O tym miejscu wiedzą tylko Alfy i Bety oraz nieliczni, tacy jak Ty, którzy zostaną o tym poinformowani.Poza tym pokażę Ci kogoś.
Prowadziłem ją umiejętnie pomiędzy ciemnymi drzewami. Potem zagwizdałem. Na drzewie usiadł ognisty ptak.
- Co to? - spytała zdziwiona suczka.
- To Insendius. To feniks Aceland. Upodobał ją sobie chociaż mnie też w miarę lubi.
Obejrzałem się i spojrzałem na ptaka, który usiadł mi na barku. Chyba miał dzisiaj dobry dzień bo czasami lubił mnie kąsać. Pogładziłem go łapą. Mruknął zadowolony.
- Chcesz go dotknąć? - spytałem Navedę.
Naveda?
- Gdzie to jest?
- Zaprowadzę Ciebie. Pokażę Ci kogoś.
Naveda szła podekscytowana. Przekroczyliśmy część sfory, do której docierały promienie słoneczne. Stanęliśmy na skraju Tajemniczego Lasu.
- Nigdy tutaj nie byłam - szepnęła.
- Wiem. O tym miejscu wiedzą tylko Alfy i Bety oraz nieliczni, tacy jak Ty, którzy zostaną o tym poinformowani.Poza tym pokażę Ci kogoś.
Prowadziłem ją umiejętnie pomiędzy ciemnymi drzewami. Potem zagwizdałem. Na drzewie usiadł ognisty ptak.
- Co to? - spytała zdziwiona suczka.
- To Insendius. To feniks Aceland. Upodobał ją sobie chociaż mnie też w miarę lubi.
Obejrzałem się i spojrzałem na ptaka, który usiadł mi na barku. Chyba miał dzisiaj dobry dzień bo czasami lubił mnie kąsać. Pogładziłem go łapą. Mruknął zadowolony.
- Chcesz go dotknąć? - spytałem Navedę.
Naveda?
Od Coco - CD opowiadania Damon'a
- No wiesz, nie fajnie jest dostać kupą zamrożonej wody w pysk - oburzyłam się. Oczywiście nie na poważnie.
- Oj, przepraszam.
- Zaraz pożałujesz - warknęłam i ulepiłam potężną śnieżkę.
Trafiłam Damon'a w samo czoło. Po chwili upadł. Prawie dostałam apopleksji. Potrząsnęłam nim. Nic. Po chwili otworzył oczy.
- Och Damon. Już myślałam, że wyrządziłam Ci krzywdę - szepnęłam i przywarłam do niego.
Damon?
- Oj, przepraszam.
- Zaraz pożałujesz - warknęłam i ulepiłam potężną śnieżkę.
Trafiłam Damon'a w samo czoło. Po chwili upadł. Prawie dostałam apopleksji. Potrząsnęłam nim. Nic. Po chwili otworzył oczy.
- Och Damon. Już myślałam, że wyrządziłam Ci krzywdę - szepnęłam i przywarłam do niego.
Damon?
Od Another Day - CD opowiadania Snowy'ego
Snowy strasznie się o mnie troszczy... Ale w jego towarzystwie całkiem fajnie się przebywa.
- Czegoś ci potrzeba?
- Hmm, przydałoby się trochę wody - uśmiechnęłam się.
Nuki próbował mi strasznie dogodzić. Gdyby to on był tym "poszkodowanym" też bym się tak zachowywała. W końcu, gdy nabrałam sił, wstałam i poszliśmy na spacer.
- To... Jakie masz plany na wieczór? - spytałam.
- Wiesz... muszę pomóc tacie... Ale to pestka - uśmiechnął się.
- Ja chciałabym się wybrać do miasteczka. Tego niedaleko - wskazałam łapą na małą osadę.
- To niebezpieczne. Nie ma - przerwałam mu.
- Takie luksusy, mają te psy domowe... Ja nawet szczęścia nie mam... Ledwo uszłam z życiem... Brat mnie nie szanuje... Nikt mnie nie szanuję.
- Ale - znów mu przerwałam.
- To nie ma znaczenia. W niczym nie mam szczęścia! - zaczęłam płakać.
Snowy?
- Czegoś ci potrzeba?
- Hmm, przydałoby się trochę wody - uśmiechnęłam się.
Nuki próbował mi strasznie dogodzić. Gdyby to on był tym "poszkodowanym" też bym się tak zachowywała. W końcu, gdy nabrałam sił, wstałam i poszliśmy na spacer.
- To... Jakie masz plany na wieczór? - spytałam.
- Wiesz... muszę pomóc tacie... Ale to pestka - uśmiechnął się.
- Ja chciałabym się wybrać do miasteczka. Tego niedaleko - wskazałam łapą na małą osadę.
- To niebezpieczne. Nie ma - przerwałam mu.
- Takie luksusy, mają te psy domowe... Ja nawet szczęścia nie mam... Ledwo uszłam z życiem... Brat mnie nie szanuje... Nikt mnie nie szanuję.
- Ale - znów mu przerwałam.
- To nie ma znaczenia. W niczym nie mam szczęścia! - zaczęłam płakać.
Snowy?
Od Enzuriego - CD opowiadania Elisabeth
- No tak - wydukałem. - Po prostu nie wiedziałem jak Ciebie o to zapytać. Nie chciałem odrzucenia.
- Jesteś głuptasem.
Przytuliłem ją. Nie myślałem o tym, że będę kiedyś obdarzony miłością. To wspaniałe uczucie. W międzyczasie skombinowałem dla niej prezent.
- To dla Ciebie.
- Jakie śliczne - zachwycała się.
- To diamentowa obroża na znak moich zaręczyn. Wyjdziesz za mnie? - spytałem szybko.
Lissy?
- Jesteś głuptasem.
Przytuliłem ją. Nie myślałem o tym, że będę kiedyś obdarzony miłością. To wspaniałe uczucie. W międzyczasie skombinowałem dla niej prezent.
- To dla Ciebie.
- Jakie śliczne - zachwycała się.
- To diamentowa obroża na znak moich zaręczyn. Wyjdziesz za mnie? - spytałem szybko.
Lissy?
Od Navedy - CD opowiadania Rocky'ego
Ciekawe o co chodziło psu...
- Coś się stało? - zapytałam.
- Ech... nieważne. Może się gdzieś przejdziemy? - uśmiechnął się do mnie.
- Dobra, ale gdzie? - zaśmiałam się.
Rocky? Brak weny ;c
- Coś się stało? - zapytałam.
- Ech... nieważne. Może się gdzieś przejdziemy? - uśmiechnął się do mnie.
- Dobra, ale gdzie? - zaśmiałam się.
Rocky? Brak weny ;c
Madeline jest w ciąży !
Mama: Madeline
Tata: Syriusz
Liczba szczeniaków: 5 (2 psy i 3 suczki)
Początek i koniec ciąży: 26.03.15r. - 02.04.15r.
Lekarz prowadzący: Raven
Tata: Syriusz
Liczba szczeniaków: 5 (2 psy i 3 suczki)
Początek i koniec ciąży: 26.03.15r. - 02.04.15r.
Lekarz prowadzący: Raven
Od Damon’a – CD opowiadania Coco
Uśmiechnąłem się lekko. To było bardzo miłe uczucie. Przez chwilę
panowała cisza, aż w końcu ją przerwałem, ochlapując Coco. Suczka spokojnie
otrzepała się z wody i tak zaczęło się wzajemne ochlapywanie. W końcu powoli zaczęliśmy
wychodzić.
- To było fajne – zaśmiałem się i popatrzyłem na Coocy.
- Nawet fajne – mruknęła suczka, a na jej pyszczku pojawił się lekki
uśmiech.
- Chodźmy już na tą polanę – powiedziałem i zaczęliśmy iść. Po drodze
było jeszcze parę przestanków, jednak doszliśmy na miejsce. Panował tam lekki
mróz. Mimo iż była wiosna, wokół nas było dużo śniegu. Ulepiłem nie dużą śnieżkę
i rzuciłem nią w Coocy.
- Ej! – odwróciła się momentalnie.
- Co? – zapytałem niewinnie z lekkim śmiechem
Coco?
Od Madeline - CD opowiadania Syriusza
- No przecież żartuję - zaśmiałam się. - I nie zamierzam jeszcze iść spać.
Syriusz rozluźnił się. Przutulaliśmy się i całowaliśmy. Aż potem film mi się uciął.
* Parę dni później *
Wstałam lekko obolała. Sama nie wiem czemu. Wcześniejszego dnia niczym się nie wysilałam.
- Co ci jest? - spytał Syriusz.
- Nie wiem. Może przejdę się do Raven. Zobaczy co się ze mną dzieje.
- Może Ciebie odprowadzę.
- Nie, nie trzeba. Jestem już duża - uśmiechnęłam się.
Podreptałam do jaskini dobermanki.
- Możesz sprawdzić co się ze mną dzieje? Jestem cała obolała.
Raven podeszła do mnie i sprawdziła. Po chwili uśmiechnęła się.
- Gratuluję - powiedziała.
- Ale czego?
- Jesteś w ciąży. Wyczuwam 5 małych szczeniaczków.
Doznałam szoku. Nie spodziewałam się takiego obrotu spraw. Wiadomo, że rozmawialiśmy o założeniu rodziny. Usiadłam. Dotarło do mnie, że jestem szczęśliwa. Wybiegłam z jaskini i po drodze natknęłam się na Syriusza.
- Syriusz! Jestem w ciąży!
Syriusz?
Syriusz rozluźnił się. Przutulaliśmy się i całowaliśmy. Aż potem film mi się uciął.
* Parę dni później *
Wstałam lekko obolała. Sama nie wiem czemu. Wcześniejszego dnia niczym się nie wysilałam.
- Co ci jest? - spytał Syriusz.
- Nie wiem. Może przejdę się do Raven. Zobaczy co się ze mną dzieje.
- Może Ciebie odprowadzę.
- Nie, nie trzeba. Jestem już duża - uśmiechnęłam się.
Podreptałam do jaskini dobermanki.
- Możesz sprawdzić co się ze mną dzieje? Jestem cała obolała.
Raven podeszła do mnie i sprawdziła. Po chwili uśmiechnęła się.
- Gratuluję - powiedziała.
- Ale czego?
- Jesteś w ciąży. Wyczuwam 5 małych szczeniaczków.
Doznałam szoku. Nie spodziewałam się takiego obrotu spraw. Wiadomo, że rozmawialiśmy o założeniu rodziny. Usiadłam. Dotarło do mnie, że jestem szczęśliwa. Wybiegłam z jaskini i po drodze natknęłam się na Syriusza.
- Syriusz! Jestem w ciąży!
Syriusz?
Od Elisabeth - CD opowiadania Enzuriego
Zatkało mnie. Kompletnie. I tylko dzwoniące w uszach pytanie Enzuriego " - No bo wiesz... bardzo Cię lubię. Czy ty mnie też? Zależy mi na dobrych kontaktach."Czy on się we Mnie zakochał? Co na to może wskazywać? To może od początku
1. Od razu jak Mnie spotkał zaproponował mi spacer ( choć Mnie znał jakąś minute)
2. Pokazywał mi Swoje ulubione miejsca.
3. Skrót " Zuzu"
4. Jego warknięcie Mi do ucha nad Wodospadem Cienia
5. Pomoc w zabraniu ciała Quiet
6. Zazdrość o Fayleer'a
7. Pocieszanie Mnie po odejściu Quiet
8. Troska o Mnie po wypadku na lodzie
9. Mówienie, że mu na Mnie zależy
10. Obięcie Mnie w trakcie Zaćmienia
11. Wszystkie Nasze spotkania i wygłupy
12. Zapytanie Mnie czy go lubię?
To chyba tak. On się we Mnie zakochał. A czy ja go kocham? Szczerze mówiąc, nigdy nie myślałam o miłości na poważnie. Zawsze była u Mnie w fantazji. Zastanawiałam się jak będzie wyglądać Mój partner? Czy będziemy się długo znać przed związkiem? Wracając do Zuzu. To jednego jestem pewna. Zakochałam się w nim. Tak, mi się przynajmniej zdaje.
Myślałam, że Moje rozmyślania trwają wieki, a tak naprawdę trwały kilkanaście sekund.
- Enzuri, jeśli Mnie pytasz o to czy zostanę Twoją partnerką? To się zgadzam. O to Ci chodziło?
Enzuri?
1. Od razu jak Mnie spotkał zaproponował mi spacer ( choć Mnie znał jakąś minute)
2. Pokazywał mi Swoje ulubione miejsca.
3. Skrót " Zuzu"
4. Jego warknięcie Mi do ucha nad Wodospadem Cienia
5. Pomoc w zabraniu ciała Quiet
6. Zazdrość o Fayleer'a
7. Pocieszanie Mnie po odejściu Quiet
8. Troska o Mnie po wypadku na lodzie
9. Mówienie, że mu na Mnie zależy
10. Obięcie Mnie w trakcie Zaćmienia
11. Wszystkie Nasze spotkania i wygłupy
12. Zapytanie Mnie czy go lubię?
To chyba tak. On się we Mnie zakochał. A czy ja go kocham? Szczerze mówiąc, nigdy nie myślałam o miłości na poważnie. Zawsze była u Mnie w fantazji. Zastanawiałam się jak będzie wyglądać Mój partner? Czy będziemy się długo znać przed związkiem? Wracając do Zuzu. To jednego jestem pewna. Zakochałam się w nim. Tak, mi się przynajmniej zdaje.
Myślałam, że Moje rozmyślania trwają wieki, a tak naprawdę trwały kilkanaście sekund.
- Enzuri, jeśli Mnie pytasz o to czy zostanę Twoją partnerką? To się zgadzam. O to Ci chodziło?
Enzuri?
środa, 25 marca 2015
Od Syriusza
Po ceremonii ślubnej udaliśmy się z Madeline do naszej jaskini.
- No to teraz jesteśmy małżeństwem.- uśmiechnęła się suczka
- Strasznie szybko podjęliśmy decyzję o byciu razem i w ogóle teraz tego żałuję.
- CO? Ale, ale...
- No przecież żartuję.- zaśmiałem się i pocałowałem moją żonę
- Wiesz, a może pomyślelibyśmy o szczeniakach?- zapytała Maddy
- Hmmm...- zamyśliłem się - tak, takie małe biegające, słodkie szczeniaczki. Bylibyśmy wtedy całą rodzinką.
- Dobra, pogadamy jutro, jest późno. Dobranoc.
- Dobranoc?! Pobraliśmy się a ty chcesz spać?!
Madeline?
- No to teraz jesteśmy małżeństwem.- uśmiechnęła się suczka
- Strasznie szybko podjęliśmy decyzję o byciu razem i w ogóle teraz tego żałuję.
- CO? Ale, ale...
- No przecież żartuję.- zaśmiałem się i pocałowałem moją żonę
- Wiesz, a może pomyślelibyśmy o szczeniakach?- zapytała Maddy
- Hmmm...- zamyśliłem się - tak, takie małe biegające, słodkie szczeniaczki. Bylibyśmy wtedy całą rodzinką.
- Dobra, pogadamy jutro, jest późno. Dobranoc.
- Dobranoc?! Pobraliśmy się a ty chcesz spać?!
Madeline?
Ślub Madeline i Syriusza - narrator Aceland
Dzisiejszego ranka przyszła do mnie Madeline z prośbą zorganizowania ślubu. Nigdy nie przypuszczałam, że zostanę organizatorką ślubną, ale trzeba wszystkiego spróbować.
Uzgodniłam z klientką listę gości, menu oraz miejsce ślubu. Trochę tego było, ale poradzę sobie. Poszłam do dzieci i dałam im za zadanie dekorację. Razem z Mashine i Lokim zajęliśmy się polowaniem a Madeline własnoręcznie rozdała zaproszenia.
* Po południu *
Wszystko już było przygotowane na ostatni guzik. Uroczystość odbędzie się na polanie w lesie.
Goście powoli zaczęli się schodzić i zajmować swoje miejsca. Po kwadransie mogliśmy już zacząć.
Syriusz czekając na pannę młodą stał pod białą altanką i spoglądał dumnie na wszystkich. Po chwili stanęłam obok niego z kwiatem wpiętym za ucho. Zza rogu wyszedł Rocky z Madeline. Muzycy zaczęli grać muzykę ślubną.
Madeline doszła już do ślubnego kobierca. Zaczęłam swoją przemowę.
- Zebraliśmy się tutaj aby uczcić rozpoczęcie nowej drogi życia Syriusza i Madeline. Cieszmy się ich wspólnym szczęściem w tak wyjątkowym dniu. Czy ktoś ma coś przeciwko zawarciu ich związku?
Rozejrzałam się wkoło.
- W takim razie ogłaszam Was mężem i żoną. Możecie się pocałować - zakończyłam swoją wypowiedź.
Ich pyszczki złączyły się na chwilę. Wszyscy cieszyliśmy się a potem zasiedliśmy do uczty. Do wyboru była baranina, sarnina i jagnięcina. Wszyscy świetnie się bawiliśmy aż do samego wieczora.
- Dziękujemy Wam za przybycie - powiedziała Madeline. - Oraz Tobie Aceland za zorganizowanie tego pięknego dnia.
Po paru minutach zaczęliśmy się rozchodzić. Zauważyłam tylko, że zakochana para poszła razem do swojej jaskini.
Uzgodniłam z klientką listę gości, menu oraz miejsce ślubu. Trochę tego było, ale poradzę sobie. Poszłam do dzieci i dałam im za zadanie dekorację. Razem z Mashine i Lokim zajęliśmy się polowaniem a Madeline własnoręcznie rozdała zaproszenia.
* Po południu *
Wszystko już było przygotowane na ostatni guzik. Uroczystość odbędzie się na polanie w lesie.
Goście powoli zaczęli się schodzić i zajmować swoje miejsca. Po kwadransie mogliśmy już zacząć.
Syriusz czekając na pannę młodą stał pod białą altanką i spoglądał dumnie na wszystkich. Po chwili stanęłam obok niego z kwiatem wpiętym za ucho. Zza rogu wyszedł Rocky z Madeline. Muzycy zaczęli grać muzykę ślubną.
Madeline doszła już do ślubnego kobierca. Zaczęłam swoją przemowę.
- Zebraliśmy się tutaj aby uczcić rozpoczęcie nowej drogi życia Syriusza i Madeline. Cieszmy się ich wspólnym szczęściem w tak wyjątkowym dniu. Czy ktoś ma coś przeciwko zawarciu ich związku?
Rozejrzałam się wkoło.
- W takim razie ogłaszam Was mężem i żoną. Możecie się pocałować - zakończyłam swoją wypowiedź.
Ich pyszczki złączyły się na chwilę. Wszyscy cieszyliśmy się a potem zasiedliśmy do uczty. Do wyboru była baranina, sarnina i jagnięcina. Wszyscy świetnie się bawiliśmy aż do samego wieczora.
- Dziękujemy Wam za przybycie - powiedziała Madeline. - Oraz Tobie Aceland za zorganizowanie tego pięknego dnia.
Po paru minutach zaczęliśmy się rozchodzić. Zauważyłam tylko, że zakochana para poszła razem do swojej jaskini.
Od Rocky'ego - CD opowiadania Navedy
- Naveda, dawno Ciebie nie widziałem - pożaliłem się.
- Oj, nie przesadzaj - lekko uśmiechnęła się.
- Szykuje się nowy ślub.
- Co? Kogo? - zdziwiła się.
- Od kuzynki zawsze mam najlepsze wieści. Madeline i Syriusza. Ach, tak szybko to się potoczyło. Poza tym dostaliśmy zaproszenie. Pójdziesz ze mną?
- Oczywiście. Od czego masz dziewczynę.
Przytuliłem ją i zaprowadziłem obok jej jaskini. Przycupnąłem sobie.
- Wiesz co ... albo już nic - wydukałem.
- O co chodzi? - spytała mnie.
Naveda?
- Oj, nie przesadzaj - lekko uśmiechnęła się.
- Szykuje się nowy ślub.
- Co? Kogo? - zdziwiła się.
- Od kuzynki zawsze mam najlepsze wieści. Madeline i Syriusza. Ach, tak szybko to się potoczyło. Poza tym dostaliśmy zaproszenie. Pójdziesz ze mną?
- Oczywiście. Od czego masz dziewczynę.
Przytuliłem ją i zaprowadziłem obok jej jaskini. Przycupnąłem sobie.
- Wiesz co ... albo już nic - wydukałem.
- O co chodzi? - spytała mnie.
Naveda?
Od Madeline - CD opowiadania Syriusza
- Oczywiście - uśmiechnęłam się.
- Tylko jak my sami to wszystko zorganizujemy? Gości, miejsce i w ogóle? - spytał.
- O to się nie martw. Mam plan. Pójdę z tym do Ace. Ona wszystko załatwi.
- Mam nadzieję.
Uścisnęłam go i ruszyłam przez leśną drużkę w poszukiwaniu Alfy. Dzisiaj ma poranny patrol.
Ujrzałam jej białą sierść z daleka.
- Cześć Maddy. Coś się stało?
- Nie, oczywiście, że nie. Mam do Ciebie sprawę. Zorganizujesz ślub?
Zamyśliła się na chwilę.
- Zobaczę co da się zrobić. Zapraszam do mojej jaskini.
- Tylko jak my sami to wszystko zorganizujemy? Gości, miejsce i w ogóle? - spytał.
- O to się nie martw. Mam plan. Pójdę z tym do Ace. Ona wszystko załatwi.
- Mam nadzieję.
Uścisnęłam go i ruszyłam przez leśną drużkę w poszukiwaniu Alfy. Dzisiaj ma poranny patrol.
Ujrzałam jej białą sierść z daleka.
- Cześć Maddy. Coś się stało?
- Nie, oczywiście, że nie. Mam do Ciebie sprawę. Zorganizujesz ślub?
Zamyśliła się na chwilę.
- Zobaczę co da się zrobić. Zapraszam do mojej jaskini.
Od Enzuriego - CD opowiadania Elisabeth
- Gdzie? - spytała.
- Niespodzianka.
Nie była zbytnio zadowolona. Udawała nadąsaną, choć czułem, że nie może się doczekać. Dreptała powoli. Chwyciłem ją za kark i pociągnąłem jak małego szczeniaczka. Enzuri tatuś. Zaczyna być ciekawie. Może jeszcze utworzę przedszkole? W końcu nigdy nie zastanawiałem się nad swoją karierą zawodową. Oczywiście oprócz tego, że będę strażnikiem.
- Zamknij oczy - nakazałem sztuczce.
Nadal grała niezadowolone dziecko. Byłem tym rozbawiony, ale o dziwo wykonała polecenie.
- Teraz możesz już je otworzyć.
- Ładnie.
- To Rajski Ogród - powiedziałem dyplomatycznie.
- Co chciałeś mnie zapytać?
- No bo wiesz... bardzo Cię lubię. Czy ty mnie też? Zależy mi na dobrych kontaktach.
Lissy?
- Niespodzianka.
Nie była zbytnio zadowolona. Udawała nadąsaną, choć czułem, że nie może się doczekać. Dreptała powoli. Chwyciłem ją za kark i pociągnąłem jak małego szczeniaczka. Enzuri tatuś. Zaczyna być ciekawie. Może jeszcze utworzę przedszkole? W końcu nigdy nie zastanawiałem się nad swoją karierą zawodową. Oczywiście oprócz tego, że będę strażnikiem.
- Zamknij oczy - nakazałem sztuczce.
Nadal grała niezadowolone dziecko. Byłem tym rozbawiony, ale o dziwo wykonała polecenie.
- Teraz możesz już je otworzyć.
- Ładnie.
- To Rajski Ogród - powiedziałem dyplomatycznie.
- Co chciałeś mnie zapytać?
- No bo wiesz... bardzo Cię lubię. Czy ty mnie też? Zależy mi na dobrych kontaktach.
Lissy?
Od Coco - CD opowiadania Damon'a
Spojrzałam na jego obojętną minę.
- No niech Ci będzie - mruknęłam.
Od razu się uśmiechnął. Cwaniak. Chyba mam do niego słabość.
- A co my tam będziemy robić?
- Jak to co? Porzucamy się śnieżkami, ulepimy bałwana - rzekł Damon.
Już dawno nie byłam na Śnieżnej Polanie. Nic mi się nie stanie jak pójdę tam znowu. Dzisiaj szliśmy okrężną drogą przez mostek koło Rajskiego Ogrodu.
Usiadłam.
- Co ty robisz? - spytał Damon.
- Siedzę. A ty zaraz stąd wylecisz.
Po sekundzie wstałam i wrzuciłam go do ciepłej, czystej wody. Potem wskoczyłam do niego.Taplaliśmy się w wodzie jak małe szczeniaczki. Od niedawna umiem nurkować. Musiałam się tym oczywiście pochwalić. Byłam taka zadowolona. Czułam się jakby było lato. Słońce porządnie świeciło. W przypływie impulsu pocałowałam owczarka.
Damon?
- No niech Ci będzie - mruknęłam.
Od razu się uśmiechnął. Cwaniak. Chyba mam do niego słabość.
- A co my tam będziemy robić?
- Jak to co? Porzucamy się śnieżkami, ulepimy bałwana - rzekł Damon.
Już dawno nie byłam na Śnieżnej Polanie. Nic mi się nie stanie jak pójdę tam znowu. Dzisiaj szliśmy okrężną drogą przez mostek koło Rajskiego Ogrodu.
Usiadłam.
- Co ty robisz? - spytał Damon.
- Siedzę. A ty zaraz stąd wylecisz.
Po sekundzie wstałam i wrzuciłam go do ciepłej, czystej wody. Potem wskoczyłam do niego.Taplaliśmy się w wodzie jak małe szczeniaczki. Od niedawna umiem nurkować. Musiałam się tym oczywiście pochwalić. Byłam taka zadowolona. Czułam się jakby było lato. Słońce porządnie świeciło. W przypływie impulsu pocałowałam owczarka.
Damon?
Od Snowy'ego - CD opowiadania Another
- Bo wiem jaki to szok widzieć śmierć kogoś innego. Niezależnie czy wroga czy przyjaciela - odpowiedziałem.
Spojrzała na mnie dziwnie. Może mnie nie zrozumiała. Nie wiem.
- Poza tym ... Może i nie znamy się długo, ale polubiłem Ciebie. Dlatego chciałem z Tobą zostać.
- To miłe z Twojej strony - powiedziała uśmiechnięta.
Po jakimś niedługim czasie przyszła Omega.
- Możesz już iść do domu. Snowy, eskortuj ją.
- Tak jest pani doktor - wygłupiałem się, ale taką mam naturę.
Nie chciałem aby Another męczyła się. Wziąłem ją na plecy i zaniosłem do jej " domu".
- Dziękuję - powiedziała.
- Nie ma za co. Po prostu chciałem Ci pomóc. Posiedzę tutaj z Tobą. Czegoś Ci potrzeba?
Another Day?
Spojrzała na mnie dziwnie. Może mnie nie zrozumiała. Nie wiem.
- Poza tym ... Może i nie znamy się długo, ale polubiłem Ciebie. Dlatego chciałem z Tobą zostać.
- To miłe z Twojej strony - powiedziała uśmiechnięta.
Po jakimś niedługim czasie przyszła Omega.
- Możesz już iść do domu. Snowy, eskortuj ją.
- Tak jest pani doktor - wygłupiałem się, ale taką mam naturę.
Nie chciałem aby Another męczyła się. Wziąłem ją na plecy i zaniosłem do jej " domu".
- Dziękuję - powiedziała.
- Nie ma za co. Po prostu chciałem Ci pomóc. Posiedzę tutaj z Tobą. Czegoś Ci potrzeba?
Another Day?
Od Rocky'ego - CD opowiadania Zinédine
Zinédine chciał już tam pobiec.
- Ej, ej, spokojnie - przystopowałem go. - Musimy je podejść od tyłu, z zaskoczenia.
Owczarek nie był zbytnio zadowolony z tego planu, ale zgodził się. Jak zauważyłem to psy - wampiry dopiero skradały się do jaskini. Musimy być od nich szybsi.
- Zinédine. Słuchaj mnie uważnie. Widzisz tamto drzewo? Idź i skryj się za nim. Ja pobiegnę naprzeciwko Ciebie. Potem dam Ci znak i wspólnie je zaatakujemy - przedstawiłem psu plan.
- Ok.
Na szczęście zrobił tak jak mu kazałem. Cicho i w miarę powoli ukierowaliśmy się na swoje miejsca bitewne. Spojrzałem na kolegę. Był gotów. Na znak podniosłem łapę i machnąłem ją. W żyłach płonęła mi adrenalina. Biegłem przed siebie, kłapiąc zębami. Po chwili trafiłem jednego kundla w szyję. Chyba to był śmiertelny cios, może w aortę? Od razu osunął się na ziemię. Pozostało jeszcze dwóch przeciwników. Zaatakował je mój wspólnik, radząc sobie przy tym doskonale.
- Sprawdzę, czy wszystko w porządku u nich - miałem na myśli Ace i Mashi'ego. - Ty sprawdź teren. Jak chcesz możesz gdzieś wyrzucić ciała.
Pobiegłem do jaskini. Na szczęście nikogo nie było.
- Świetnie się spisałeś Zinédine.
Od Aceland - CD opowiadania Salavany
- Nie martw się - szepnęłam. - Czas koi nasz ból.
- Mam taką nadzieję.
Poklepałam ją łapą na pocieszenie. Nikt nie powinien być smutny.
- Uwierz mi. Kiedyś będzie lepiej - powiedziałam do niej.
Chyba mi uwierzyła bo lekko uspokoiła się i rozchmurzyła.
- Chodź za mną. Pokażę Ci miejsce, jak dla mnie magiczne - szepnęłam.
Ożywiła się. Sala podążyła za mną, nie wiedząc dokąd ją prowadzę. Po drodze nawet nie spytała o to.
Naszym oczom ukazała się Plaża in Litore.
- To miejsce, do którego przychodzę kiedy jestem smutna lub zestresowana. In Litore, z języka łacińskiego oznacza spokój - oznajmiłam.
Sala usiadła na piaszczystym wybrzeżu a woda lekko ocierała się o jej łapy. Patrzyła się na horyzont i najwyraźniej rozmyślała.
- O czym myślisz?
Salavana?
- Mam taką nadzieję.
Poklepałam ją łapą na pocieszenie. Nikt nie powinien być smutny.
- Uwierz mi. Kiedyś będzie lepiej - powiedziałam do niej.
Chyba mi uwierzyła bo lekko uspokoiła się i rozchmurzyła.
- Chodź za mną. Pokażę Ci miejsce, jak dla mnie magiczne - szepnęłam.
Ożywiła się. Sala podążyła za mną, nie wiedząc dokąd ją prowadzę. Po drodze nawet nie spytała o to.
Naszym oczom ukazała się Plaża in Litore.
- To miejsce, do którego przychodzę kiedy jestem smutna lub zestresowana. In Litore, z języka łacińskiego oznacza spokój - oznajmiłam.
Sala usiadła na piaszczystym wybrzeżu a woda lekko ocierała się o jej łapy. Patrzyła się na horyzont i najwyraźniej rozmyślała.
- O czym myślisz?
Salavana?
wtorek, 24 marca 2015
Od Blighrt- CD opowiadania Cheroon'a
Rozglądałam się dookoła. Nie mogłam nadążać. Moja głowa kierowała się w jednym kierunku ale oczy wędrowały już hen daleko. Oglądałam dokładnie każde drzewo czy kwiat zostawiając Cheroon'a w tyle. Potem zerknęłam na niego. Podbiegłam i przytuliłam go mocno.
- Tu jest przepięknie!- uśmiechnęłam się.
- Cieszę się...- ztłumił uśmiech.
- Coś nie tak?- zapytałam.
- Nie... -westchnął.
Wzruszyłam ramionami i wypuściłam go z moich objęć. Podeszliśmy kawałeczek do strumyka który był w pobliżu. Położyliśmy się tak że przednie łapy lekko dotykały wody. Cheroon po chwili wstał i wziął kamień do pyska. Wystraszyłam się że rzut był skierowany we mnie i odskoczyłam. Wtedy kiedy ja stałam już w wodzie zobaczyłam jak Cheroo puszcza kaczkę po wodzie. Zirytowałam się a on zaczął się śmiać. Pomógł mi potem wyjść a ja wytrzepałam się tuż pod jego nosem, zrzucając przy tym całą wodę na niego.
- Tobie też przyda się kąpiel!- zaśmiałam się.
Cheroon? :D
- Tu jest przepięknie!- uśmiechnęłam się.
- Cieszę się...- ztłumił uśmiech.
- Coś nie tak?- zapytałam.
- Nie... -westchnął.
Wzruszyłam ramionami i wypuściłam go z moich objęć. Podeszliśmy kawałeczek do strumyka który był w pobliżu. Położyliśmy się tak że przednie łapy lekko dotykały wody. Cheroon po chwili wstał i wziął kamień do pyska. Wystraszyłam się że rzut był skierowany we mnie i odskoczyłam. Wtedy kiedy ja stałam już w wodzie zobaczyłam jak Cheroo puszcza kaczkę po wodzie. Zirytowałam się a on zaczął się śmiać. Pomógł mi potem wyjść a ja wytrzepałam się tuż pod jego nosem, zrzucając przy tym całą wodę na niego.
- Tobie też przyda się kąpiel!- zaśmiałam się.
Cheroon? :D
Nowa Suczka!!!
Imię: Byza
Ksywka: Byzuśka
Głos: (Zmień!)
Rasa: Owczarek niemiecki
Wiek: 2 lata
Płeć: Suczka
Urodziny: 12 dzień Lata
Stanowisko: Piosenkarka
Rodzina: Brak
Partner: .... Taa, chciałaby -,-
Młode: Ani rusz ;P
Charakter: Byza wydaje się być miła, i rzeczywiście taka jest, jednak potrafi się zdenerwować, zabić, zaatakować. Szczególnie dla psów, chociaż suka też pożałuje za swe niecne czyny. Jest szybka, czasem ciężko ją zauważyć. Nie uciekniesz przed nią, chcociażbyś chciał. Jest ostrożna i bardzo trudno postarać się o jej przyjaźń, a o miłości nie wspomnę.
Historia: Kupili ją w hodowli, wychowywali. Była dobrą suką, dla rodziny łagodna, dla obcych ostrożna i potrafiła obronić domu. Zastawiono na nią pułapkę i ukradziono z rodzinnego domu. Nie dostawała jedzenia, była przez kilka dni na metrowym łańcuchu, jednak sprytem i szybkością uciekła.
Upomnienia: 0/4
Kontakt: Iza889
Ksywka: Byzuśka
Głos: (Zmień!)
Rasa: Owczarek niemiecki
Wiek: 2 lata
Płeć: Suczka
Urodziny: 12 dzień Lata
Stanowisko: Piosenkarka
Rodzina: Brak
Partner: .... Taa, chciałaby -,-
Młode: Ani rusz ;P
Charakter: Byza wydaje się być miła, i rzeczywiście taka jest, jednak potrafi się zdenerwować, zabić, zaatakować. Szczególnie dla psów, chociaż suka też pożałuje za swe niecne czyny. Jest szybka, czasem ciężko ją zauważyć. Nie uciekniesz przed nią, chcociażbyś chciał. Jest ostrożna i bardzo trudno postarać się o jej przyjaźń, a o miłości nie wspomnę.
Historia: Kupili ją w hodowli, wychowywali. Była dobrą suką, dla rodziny łagodna, dla obcych ostrożna i potrafiła obronić domu. Zastawiono na nią pułapkę i ukradziono z rodzinnego domu. Nie dostawała jedzenia, była przez kilka dni na metrowym łańcuchu, jednak sprytem i szybkością uciekła.
Upomnienia: 0/4
Kontakt: Iza889
Od Cheroona – opowiadania Bligrht
- No może być. Tak dwa na dziesięć – powiedziałem z lekkim śmiechem.
- Ha Ha! – mruknęła z raczej udawanym oburzeniem Bligrht.
- Oj no fajne – zaśmiałem się i przytuliłem przyjaciółkę. Usiadłem i
zacząłem się rozglądać. Łąka rozciągała się w promieniu kilkudziesięciu metrów.
Bynajmniej mi się tak wydawało.
- Teraz ja Ci coś pokażę – mruknąłem. Złapałem Bli za łapę i „zaciągnąłem”
w moje ulubione miejsce.
- Znalazłem to miejsce kiedyś z Sinem – mruknąłem, siadając.
Bligrht?
Od Navedy
Gdy wędrowałam po terenach sfory zauważyłam mojego ukochanego Rockiego.Postanowiłam podbiec do niego i się przywitać.
-Witaj Rocky! - przytuliłam go mocno.
Rocky stał się teraz nieco ładniejszy po zmianie wyglądu.Bardzo się ciesze,że zmienił coś w sobie.On chyba również jest zadowolony...
Rocky?
-Witaj Rocky! - przytuliłam go mocno.
Rocky stał się teraz nieco ładniejszy po zmianie wyglądu.Bardzo się ciesze,że zmienił coś w sobie.On chyba również jest zadowolony...
Rocky?
poniedziałek, 23 marca 2015
Od Syriusza - CD opowiadania Madeline
Spokojnie spaliśmy, ale nagle usłyszałem jakiś hałas. Wstałem.
- Coś się stało?- zapytała Madeline zaspanym głosem
- Nie, nic. Śpij dalej.
Wyszedłem przed jaskinię. Nic nie widać. Przebiegłem dookoła. Pusto. Stałem na czatach do 5 nad ranem.
*Rano*
-Wstawaj śpiochu!
Otworzyłem oczy.
- Co?
Po jakimś czasie wstałem i zaczęliśmy jeść.
-Maddy, może pomyślimy o ślubie? Trochę to dziwne, ale może 24?
Maddy?
- Coś się stało?- zapytała Madeline zaspanym głosem
- Nie, nic. Śpij dalej.
Wyszedłem przed jaskinię. Nic nie widać. Przebiegłem dookoła. Pusto. Stałem na czatach do 5 nad ranem.
*Rano*
-Wstawaj śpiochu!
Otworzyłem oczy.
- Co?
Po jakimś czasie wstałem i zaczęliśmy jeść.
-Maddy, może pomyślimy o ślubie? Trochę to dziwne, ale może 24?
Maddy?
Od Fayleer'a- CD opowiadania Swan
Popatrzyłem na nią zawadiacko po czym dodałem.
- Chciałbym! Ale jak coś chcę to to się spełnia.- zaśmiałem się.
- Czyżby?- wróciła do mnie.
- Jasne!- zaśmiałem się szyderczo.
Mój charakter szybko się zmienił na kapryśny i zarozumiały.
- Jak mi to udowodnisz?!- zapytała.
- Nie będę ci nic udowadniał.- puściłem jej oczko.
Odwróciłem się i kopiąc kamień poszedłem do jaskini.
***
Z rana. Miałem ochotę na spacer. Poszedłem na łąkę. Tam zobaczyłem doooobrze znaną mi suczkę. Ehhh...
- Cześć.- powiedziałem.
- No hej...-rzuciła.
- Chciałem tylko cię przeprosić.-przyznałem.- Nie będę ci zawracać głowy czy coś.
- Ale za co tak właściwie mnie przepraszasz?- zapytała.
- No za to że... Cię denerwuje. Jestem wilkiem.- powiedziałem.- I zrozumiem jak nie chcesz mnie już znać...
Swan?
- Chciałbym! Ale jak coś chcę to to się spełnia.- zaśmiałem się.
- Czyżby?- wróciła do mnie.
- Jasne!- zaśmiałem się szyderczo.
Mój charakter szybko się zmienił na kapryśny i zarozumiały.
- Jak mi to udowodnisz?!- zapytała.
- Nie będę ci nic udowadniał.- puściłem jej oczko.
Odwróciłem się i kopiąc kamień poszedłem do jaskini.
***
Z rana. Miałem ochotę na spacer. Poszedłem na łąkę. Tam zobaczyłem doooobrze znaną mi suczkę. Ehhh...
- Cześć.- powiedziałem.
- No hej...-rzuciła.
- Chciałem tylko cię przeprosić.-przyznałem.- Nie będę ci zawracać głowy czy coś.
- Ale za co tak właściwie mnie przepraszasz?- zapytała.
- No za to że... Cię denerwuje. Jestem wilkiem.- powiedziałem.- I zrozumiem jak nie chcesz mnie już znać...
Swan?
Od Swan - CD opowiadania Fayleer’a
- Po co miałabym Cię śledzić ? – Zapytałam oschłym głosem. –
Byłam tu pierwsza, więc to ja powinnam się zapytać, czy mnie śledzisz …
- Nie śledzę – Powiedział bez zastanowienia.
- Ja też Cię nie śledziłam i w ogóle kiedy mówiłam, że mnie
wkurzasz ?
- Wcześniej ….
- Nie pamiętam, żebym mówiła coś w tym stylu.
- Twój wyraz twarzy mówił sam za siebie – Przyznał.
- Sugerujesz, że moja twarz wygląda na zdenerwowaną ? –
Obraziłam się
- Trochę…
- To przyjrzyj się swojej…
- Moja wygląda spoko
- Chciałbyś…. – Powiedziałam po czym odwróciłam się dumnie w
przeciwną stronę.
Fayleer ?
Pogrzeb Irfan'a- Narrator Mashine [*]
Nie mogłem uwierzyć jak zauważyłem Irfan'a nieżywego a przed nim widniał las psów-wampirów. Tak bardzo też przeżywałem pogrzeb. Z rana wstałem jako pierwszy. Obudziłem Ace i dzieci. Szybko się przygotowali. Ace poszła powiadomić mieszkańców o pogrzebie. Niedługo po tym już wszystkie psy czekały a dziedzińcu. Ferraro chciał iść ze mną po Irfan'a. Ja oczywiście go skierowałem do matki. Ze spuszczonym łbem poszedł skierowany do Ace. Lecz ona szybko do mnie przybiegła:
- Pomogę ci tak jak ty mi pomagałeś na pogrzebie Quiet... -uśmiechnęła się lekko po czym łza spłynęła jej z oka.
Zgodziłem się i przytuliłem ją mocno. Razem poszliśmy do jaskini gdzie leżał Irfan. Wraz z Ace podnieśliśmy trumnę i wyszliśmy z jaskini. Przed nią czekali już wszyscy członkowie. Ja z Ace szliśmy na przodzie z Ferraro, Coco i Snowy'm. Za nami Bety potem Gammy i Delty. Za Deltami szły pozostałe psy. Ferraro i Snowy trzymali dwa wielkie krzyże i szli bo bokach. Zaczął padać deszcz. Dziwne że w bardzo smutne dni zawsze zaczyna padać jak na jakiś znak. Gdy dotarliśmy wszyscy do cmentarza zamkowego postawiliśmy trumnę obok grobu a Syriusz i Fayleer zaczęli kopać. Po tym stanąłem przed Irfan'em i wygłosiłem:
- Irfan był nam wszystkim doskonale znany. Po tym jak stracił żonę i córkę już nic nie miało dla niego sensu. Bardzo zawdzięczamy mu że pokonał wręcz ogromną ilość wampirów! Za tą ogromną pomoc wręczam mu odznakę wiernego i walecznego psa. Dziękujemy że byłeś Irfan. Spoczywaj w pokoju ze swoją kochaną rodziną.
Po mojej przemowie łzy wszystkim zaczęły lecieć i słyszano tylko łkanie. Pomogłem włożyć trumnę do dołu w ziemi a na brzuchu zmarłego położyłem błyszczącą odznakę...
Zakopaliśmy grób i wszyscy odeszliśmy ze smutkiem i w żałobie...
Czuwaj Irfan [*]
- Pomogę ci tak jak ty mi pomagałeś na pogrzebie Quiet... -uśmiechnęła się lekko po czym łza spłynęła jej z oka.
Zgodziłem się i przytuliłem ją mocno. Razem poszliśmy do jaskini gdzie leżał Irfan. Wraz z Ace podnieśliśmy trumnę i wyszliśmy z jaskini. Przed nią czekali już wszyscy członkowie. Ja z Ace szliśmy na przodzie z Ferraro, Coco i Snowy'm. Za nami Bety potem Gammy i Delty. Za Deltami szły pozostałe psy. Ferraro i Snowy trzymali dwa wielkie krzyże i szli bo bokach. Zaczął padać deszcz. Dziwne że w bardzo smutne dni zawsze zaczyna padać jak na jakiś znak. Gdy dotarliśmy wszyscy do cmentarza zamkowego postawiliśmy trumnę obok grobu a Syriusz i Fayleer zaczęli kopać. Po tym stanąłem przed Irfan'em i wygłosiłem:
- Irfan był nam wszystkim doskonale znany. Po tym jak stracił żonę i córkę już nic nie miało dla niego sensu. Bardzo zawdzięczamy mu że pokonał wręcz ogromną ilość wampirów! Za tą ogromną pomoc wręczam mu odznakę wiernego i walecznego psa. Dziękujemy że byłeś Irfan. Spoczywaj w pokoju ze swoją kochaną rodziną.
Po mojej przemowie łzy wszystkim zaczęły lecieć i słyszano tylko łkanie. Pomogłem włożyć trumnę do dołu w ziemi a na brzuchu zmarłego położyłem błyszczącą odznakę...
Zakopaliśmy grób i wszyscy odeszliśmy ze smutkiem i w żałobie...
Czuwaj Irfan [*]
niedziela, 22 marca 2015
Od Elisabeth " Zaćmienie "
Dowiedziałam się od Aceland,że dziś jest całkowite zaćmienie
słońca. Będzie po 10.50, czyli mam prawie 3 godziny. Przy okazji
zauważyłam, że nawet nieźle się trzyma. A wracając do tematu
postanowiłam poszukać Enzuriego, by mu o tym powiedzieć i zaproponować
wspólne oglądanie tego zjawiska. Spotkalałam go nad jeziorem Jafiszof.
- Cześć
- O hej. Co tu robisz? - zapytał
- Szukam Cię. Dziś rano dowiedziałam się od Aceland, że po 10.50
będzie zaćmienie słońcam.
- Acha - powiedział - To może zobaczymy to zjawisko razem?
- Właśnie chciałam Ci to zaproponować
- Masz pomysł gdzie zobaczymy zaćmienie ? - zapytał
- Mam pewien pomysł ...
- Jaki? - zainteresował się tematem
- A to Moja tajemnica. Idziemy ?
- No to prowadź - odparł Zuzu
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~Po drodze mineliśmy miejace też które
niedawno znalazłam :
Zatrzymaliśmy się tam na krótki odpoczynek. Po nim ruszyliśmy w dalszy
drogę. Po prawie godzinie ukazał się cel Naszej wyprawy. Był to
wodospad, który znalazłam na ostatnim patrolu. Położyliśmy się prawie
przy samym wodospadzie. Jak zwykle rozmawialiśmy o wszystkim i o niczym,
ale jak zwykle rozmowa z Enzurim, była świetna. Rozmawialiśmy tak,
dość długo, aż zauważyłam, że się ściemnia. Ściemniało się
coraz bardziej i szybciej. Mimowolnie przysunełam się do Zuzu, a on ku
Mojemu zaskoczeniu, obiął Mnie. Po chwili księżyc całkowicie
zasłonił słońce. Nie wiem czemu, ale wtuliłam się w Enzuriego i tak,
oglądałam to zjawisko. Trwało to dość długo, jakieś 7 - 8 minut.
Po przyzwyczajeniu się do słońca, zauważyliśmy dziwne zjawisko.
Wokół nas rozkwitły czerwone i pomarańczowe kwiaty, których wcześniej
tam nie było.
Jeszcze chwilę spędziliśmy w tym miejsce i zaczeliśmy wracać do
centrum sfory.
Od Elisabeth CD opowiadania Enzuriego
- Tak, przepraszam Cię za Moje zachowanie - powiedziałam skruszona
- Nic, Ci na pewno nie jest?
- Taa - odparłam
- Nie darowałbym sobie, jakby coś Ci się stało
- Serio ? - zapytałam z niedowierzaniem Enzuriego
- Serio - powiedział i Mnie mocno przytulił
Po paru minutach zasnęłam wtulona w Zuzu
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Obudziłam się wczesnym rankiem. Dalej byłam wtulona w Enzuriego.
Powolutku wstałam starając się, nie obudzić Zuzu. Sprawdziłam, czy
przypadkiem go nie obudziałam. Na szczęście, dalej spał słodko.
Wyszłam przed jego jaskinie. Pierwsze promienie słoneczne, spoczęły Mi
na pysku. Poszłam nad Nasz ulubiony strumyk. Umyłam się i upolowałam
łososie, z którymi wróciłam do jaskini Enzuriego. Odłożyłam łososie
i położyłam się znowu obok Zuzu. Po chwili znowu usnęłam. Obudziłam
się i przeleżałam jeszcze kilkanaście minut. Po tym czasie obudził
się Enzuri.
- Cześć - powiedział, przeciągając się
- Cześć
- Może coś upolujemy ? - zaproponował
- Nie musimy - wskazałam na miejsce, w którym leżały łososie
- Skąd one ... To Twoja sprawka - zrozumiał
- Ychy
Zjedliśmy łososie. Postanowiliśmy pójść nad Plaże in Litore.
Zaczęliśmy kolejną rozmowę o wszystkim i o niczym. Po dojściu na
plaże, miałam ochotę od razu skoczyć do wody, ale Zuzu mnie
powstrzymał. Więc musiałam, go sprowokować. Tak jak myślałam,
wrzucił Mnie do wody. Godzinę spędziliśmy w wodzie. Po wyjściu z wody,
położyliśmy się na piasku.
- Lissy, mam pytanie - powiedział tajemniczo
- Jakie ?
- To nieodpowiednie miejsce na to pytanie - odparł - Zabiorę Cię w pewne
miejsce ...
Enzuri ???
Od Irfan’a †
Jednak z wampirami było trochę ciężej niż z ludźmi. Musiałem
się z tym pogodzić, bo już nie było odwrotu. Zacząłem robić las z wampirzych
ciał. W trakcie „ zabawy” nawet nie zauważyłem, że ja wciąż krwawię. Z pociętej
łapy już wypłynęła spora ilość krwi. Chciało mi się coraz bardziej spać.
Większość wampirzych tchórzy już podkuliła ogon i uciekła. Byłem wyczerpany,
położyłem się i zasnąłem. Ale już się nie obudziłem.
Ktokolwiek ?
Ktokolwiek ?
Od Damon'a - CD opowiadania Coco
- Nawet nie wiesz jak bardzo - zaśmiałem się. Siedzieliśmy tak z kilka minut. Cały czas przytulałem Coco i jakoś nie chciałem jej puszczać. W końcu wstałem.
- Chodź, przejdziemy się - zaproponowałem i podałem sucze łapę, pomagając jej przy tym wstać.
- Tylko gdzie? - zapytała, wstając.
- Ymm... Można na Śnieżną Polanę - powiedziałem i popatrzyłem na Coco.
- Ale tam jest zimno - mruknęła nieprzekonana.
- To nic - uśmiechnąłem się, wzruszyłem ramionami.
Coco?
- Chodź, przejdziemy się - zaproponowałem i podałem sucze łapę, pomagając jej przy tym wstać.
- Tylko gdzie? - zapytała, wstając.
- Ymm... Można na Śnieżną Polanę - powiedziałem i popatrzyłem na Coco.
- Ale tam jest zimno - mruknęła nieprzekonana.
- To nic - uśmiechnąłem się, wzruszyłem ramionami.
Coco?
Od Fayleer'a- CD opowiadania Swan
- Muszę ci coś powiedzieć...- zasmuciłem się.- Jak nie chcesz ze mną gadać to po prostu powiedz.
- No nie...- powiedziała.- Ale mnie już denerwujesz.
- Nie będę zawracał ci głowy.- powiedziałem.- Jak mam cię aż tak denerwować to se po prostu pójdę.
Po tych słowach wstałem i poszedłem ze spuszczonym łbem. Nie wiedziałem że powiem takiemu komuś o mnie. A tym bardziej go aż tak tym zdenerwuję. Już raczej nikomu nie powiem o moich zmartwieniach. Wolę je trzymać dla siebie. Jak powiem o jedni mnie wyśmieją, drugich to zdenerwuje. Nie ma tu dla mnie miejsca. Poszedłem więc do Mashine i Ace i usiadłem przed ich jaskinią i poprosiłem ich na chwilę.
- Tak? -zapytali.- Coś się stało?
- Owszem.- podniosłem głowę do góry.- Proszę o wywalenie mnie z tej sfory.
- Ale jak to?!- zdziwili się.- Od niedawna tutaj jesteś.
- Tak wiem...- przyznałem.- Ale nikt mnie nie toleruje jako wilka.
Po tych słowach popatrzyłem im prosto w oczy a jedna, przezroczysta łza spłynęła mi po policzku. Mashine podszedł do mnie i położył mi łapę na plecach.
- Słuchaj młody.- powiedział czule.- Nie musisz odchodzić.
- Ale po co mi takie życie tutaj?!- zapytałem.
- Jest bardzo potrzebne!- dołączyła się Ace.- Jak będziesz miał jakieś problemy przychodź do nas.
Po tych słowach zrobiło mi się ciepło na sercu i chciałem im się rzucić na szyje ale powstrzymałem się od tak dziwnego gestu. Poszedłem sobie do mojej jaskini. Po drodze na chwile przysiadłem na wysokim kamieniu i zacząłem wyć. Po chwili usłyszałem innego psa wyjącego. I to całkiem blisko mnie. Odwróciłem się gwałtownie. Stała i wyła tam Swan.
- Co ty tu robisz?- byłem gotowy do ucieczki.- Po co za mną chodzisz jak cię tak denerwuję?!
Swan?
- No nie...- powiedziała.- Ale mnie już denerwujesz.
- Nie będę zawracał ci głowy.- powiedziałem.- Jak mam cię aż tak denerwować to se po prostu pójdę.
Po tych słowach wstałem i poszedłem ze spuszczonym łbem. Nie wiedziałem że powiem takiemu komuś o mnie. A tym bardziej go aż tak tym zdenerwuję. Już raczej nikomu nie powiem o moich zmartwieniach. Wolę je trzymać dla siebie. Jak powiem o jedni mnie wyśmieją, drugich to zdenerwuje. Nie ma tu dla mnie miejsca. Poszedłem więc do Mashine i Ace i usiadłem przed ich jaskinią i poprosiłem ich na chwilę.
- Tak? -zapytali.- Coś się stało?
- Owszem.- podniosłem głowę do góry.- Proszę o wywalenie mnie z tej sfory.
- Ale jak to?!- zdziwili się.- Od niedawna tutaj jesteś.
- Tak wiem...- przyznałem.- Ale nikt mnie nie toleruje jako wilka.
Po tych słowach popatrzyłem im prosto w oczy a jedna, przezroczysta łza spłynęła mi po policzku. Mashine podszedł do mnie i położył mi łapę na plecach.
- Słuchaj młody.- powiedział czule.- Nie musisz odchodzić.
- Ale po co mi takie życie tutaj?!- zapytałem.
- Jest bardzo potrzebne!- dołączyła się Ace.- Jak będziesz miał jakieś problemy przychodź do nas.
Po tych słowach zrobiło mi się ciepło na sercu i chciałem im się rzucić na szyje ale powstrzymałem się od tak dziwnego gestu. Poszedłem sobie do mojej jaskini. Po drodze na chwile przysiadłem na wysokim kamieniu i zacząłem wyć. Po chwili usłyszałem innego psa wyjącego. I to całkiem blisko mnie. Odwróciłem się gwałtownie. Stała i wyła tam Swan.
- Co ty tu robisz?- byłem gotowy do ucieczki.- Po co za mną chodzisz jak cię tak denerwuję?!
Swan?
Od Bligrht- CD opowiadania Cheroon'a
Szliśmy przez las gdzie pnie drzew niby nie miały końca. Patrzyłam tylko w górę po czym kręciło mi się w głowie po tych dziwnych złudzeniach. Przez resztę drogi trochę źle się czułam. Przed oczami widziałam czarne plamy. Po chwili nie wytrzymałam i upadłam na plecy. Cheroon gwałtownie się odwrócił gdyż nie wiedział że mam zawroty głowy. Szturchnął mnie nosem. Ja leżałam nieprzytomna. Po chwili się otrząsnęłam ale nadal leżałam do góry brzuchem.
- Ahahaaaa...- zaśmiałam się.- Cheroon widzisz tooooo?
- Yyyy...- zdziwił się.- Ale co?
- No te motylkiiiii...- wskazałam łapą na puste niebo.- Takie koloroweeee...
- Co ty pleciesz Bli?!- zaśmiał się.- Tam niczego nie ma!
- Jak tooooo?-zdziwiłam się.- Nie widziszzzz???
- Nie...- pomógł mi wstać.
Po wstaniu szybko potrząsnęłam łbem żeby ponownie nie upaść. Popatrzyłam na Cheroon'a.
- Nadal widzisz te motylki na niebie?- zachichotał.
- Eeeee...- popatrzyłam w górę.- Jakie motylki?! Co ty pleciesz Cheroo?
Zaśmiałam się i zaczęłam prowadzić dalej. Doszliśmy na jakąś łąkę.
- Jak ci się podoba?- zapytałam szczęśliwa na ten widok.
Cheroon?
- Ahahaaaa...- zaśmiałam się.- Cheroon widzisz tooooo?
- Yyyy...- zdziwił się.- Ale co?
- No te motylkiiiii...- wskazałam łapą na puste niebo.- Takie koloroweeee...
- Co ty pleciesz Bli?!- zaśmiał się.- Tam niczego nie ma!
- Jak tooooo?-zdziwiłam się.- Nie widziszzzz???
- Nie...- pomógł mi wstać.
Po wstaniu szybko potrząsnęłam łbem żeby ponownie nie upaść. Popatrzyłam na Cheroon'a.
- Nadal widzisz te motylki na niebie?- zachichotał.
- Eeeee...- popatrzyłam w górę.- Jakie motylki?! Co ty pleciesz Cheroo?
Zaśmiałam się i zaczęłam prowadzić dalej. Doszliśmy na jakąś łąkę.
- Jak ci się podoba?- zapytałam szczęśliwa na ten widok.
Cheroon?
Od Another- CD opowiadania Snowy'ego
-Z pso-wampirami mam wiele wspomnień...Tych złych i dobrych. Ten, przypominał mi jednego którego znałam... - Powiedziałam.
-Ah, przepraszam...- Nie dokończył bo mu przerwałam.
-Nic się nie stało. Pewnie interesuje cię to? - Spytałam i uśmiechnęłam się.
-Jasne, opowiadaj.
-Moją mamę pewnego dnia napadły te pso-wampiry. Pomyślały że ukradła ich szczenięta, więc moja mama musiała nas im oddać...Inaczej by zginęła...I tak po jakimś czasie inne pso-wampiry ją dopadły. - Łza spłynęła mi po pysku, lecz mówiłam dalej. - Wychowywały mnie, gdy robiłam coś dobrego mogłam zabić człowieka (przy okazji zjadając go), gdy byłam niegrzeczna dostawało się po pysku od samego ich przywódcy...- Nie mogłam już dalej mówić, gdyż te "wspomnienia" pomieszały mi w głowie.
-Już nie musisz dokańczać...-Powiedział.
-A...Czemu zemną zostałeś? Możesz iść jeśli chcesz...Poradzę sobie. - Uśmiechnęłam się.
Snowy? W cale cię nie wyganiam xD
-Ah, przepraszam...- Nie dokończył bo mu przerwałam.
-Nic się nie stało. Pewnie interesuje cię to? - Spytałam i uśmiechnęłam się.
-Jasne, opowiadaj.
-Moją mamę pewnego dnia napadły te pso-wampiry. Pomyślały że ukradła ich szczenięta, więc moja mama musiała nas im oddać...Inaczej by zginęła...I tak po jakimś czasie inne pso-wampiry ją dopadły. - Łza spłynęła mi po pysku, lecz mówiłam dalej. - Wychowywały mnie, gdy robiłam coś dobrego mogłam zabić człowieka (przy okazji zjadając go), gdy byłam niegrzeczna dostawało się po pysku od samego ich przywódcy...- Nie mogłam już dalej mówić, gdyż te "wspomnienia" pomieszały mi w głowie.
-Już nie musisz dokańczać...-Powiedział.
-A...Czemu zemną zostałeś? Możesz iść jeśli chcesz...Poradzę sobie. - Uśmiechnęłam się.
Snowy? W cale cię nie wyganiam xD
sobota, 21 marca 2015
Od Swan – CD opowiadania Fayleer’a
Byłam zamyślona przez dłuższy czas. W ogóle nie wiedziałam,
po co mu to powiedziałam. Ledwo go znam, a w dodatku jest wilkiem i ma
stanowisko mordercy w sforze. To było dziwne, jak na mnie.
- Yyy… Fayleer nie wiem jak Ci to powiedzieć – Zaczęłam
niepewnie. – Miło się z tobą rozmawiało, ale … ty jesteś wilkiem, a mnie uczono
trzymać się z dala od takich jak ty. – Przyznałam.
- Aha… miło, że przynajmniej jeden pies mówi bez przeszkód to
co o mnie myśli. – Powiedział smutnym głosem.
- Nie chciałam Cię urazić, ale… nie lubię ukrywać swoich
uczuć.
- Jakich uczuć ? – Zapytał zaciekawiony.
- Nie tych o których myślisz – Odwróciłam wzrok.
- Wcale o tym nie myślałem. – Przyznał wciąż zaciekawiony.
- No… jasne… faceci myślą tylko o jednym, więc się nie
wykiwasz. – Oburzyłam się. – W ogóle po co ja z tobą gadam ?
- Nie wiem – Uśmiechnął się. Wcześniej nie sądziłam, że samce
mogą być aż tak wkurzające. Jego komę tarze zaczęły mnie tak wkurzać, że
myślałam, że go zabiję. Nigdy wcześniej nie byłam tak rozwścieczona taką błahostką.
Miałam nadzieję, że już nie będzie się odzywał i tak też było. Jednak już jego
wzrok spadający na mnie doprowadzał mnie do szału.
Fayleer ?
Od Snowy'ego - CD opowiadania Another
Spojrzałem na suczkę. Nie było z nią aż tak źle. Irfan'a nie było na miejscu dlatego zanieśliśmy ją do Omegi. Ruda suczka spojrzała na nią fachowo.
- Nie ma aż tak głębokich ran, ale trzeba to zszyć - stwierdziła.
- Uff. To dobrze - powiedziałem.
Omega wzięła się do roboty. Po 1 godzinie skóra na karku już była w kawałku.
- Mogę ją stąd zabrać? - spytałem.
- Nie, musi poleżeć tutaj przynajmniej 2 godziny. Przy gwałtownych ruchach szwy mogą się rozerwać.
- W takim razie zostanę tutaj z nią - powiedziałem.
Lekarka pokiwała głową i gdzieś wyszła. Another otworzyła oczy. Była jeszcze pod wpływem środków nasennych i szoku.
- Czemu tedy nie uciekłaś przed tym krwiożerczym kundlem/
Another?
- Nie ma aż tak głębokich ran, ale trzeba to zszyć - stwierdziła.
- Uff. To dobrze - powiedziałem.
Omega wzięła się do roboty. Po 1 godzinie skóra na karku już była w kawałku.
- Mogę ją stąd zabrać? - spytałem.
- Nie, musi poleżeć tutaj przynajmniej 2 godziny. Przy gwałtownych ruchach szwy mogą się rozerwać.
- W takim razie zostanę tutaj z nią - powiedziałem.
Lekarka pokiwała głową i gdzieś wyszła. Another otworzyła oczy. Była jeszcze pod wpływem środków nasennych i szoku.
- Czemu tedy nie uciekłaś przed tym krwiożerczym kundlem/
Another?
Od Rayan'a
Nie ma niczego lepszego od kąpieli w jeziorze. Akurat nie miałem co
robić. Nagle zobaczyłem białą suczkę. Nie wyglądała mi na zwykłą. Coś mi
wpadło do oka. Wyszedłem z wody, wytrzepałem się i pobiegłem za śladami
łap. Suczka siedziała na kamieniu, oglądając
zachód słońca.
-Witaj. - powiedziałem. Suczka odskoczyła na bok.
-Nie strasz mnie!
-Nie chciałem...A, przepraszam jestem Rayan. - Przedstawiłem się.
Another :3?
zachód słońca.
-Witaj. - powiedziałem. Suczka odskoczyła na bok.
-Nie strasz mnie!
-Nie chciałem...A, przepraszam jestem Rayan. - Przedstawiłem się.
Another :3?
Od Fayleer'a- CD opowiadania Swan
Usłyszałem cichuteńkie łkanie. Podszedłem powoli do suczki która wydawała te dźwięki. Położyłem jej powoli łapę na ramieniu i zapytałem:
- To moja wina?...-zasmuciłem się.
Mój nastrój z wesołego zmienił się w ogromny smutek.
- Nie...- przetarła łapą oko.- To nie ważne...
- Proszę powiedz mi...- prosiłem.
- No bo... Przypomniała mi się moja mama... Bardzo ją kocham. Chcę żeby wróciła.- popłakiwała.
- To chyba wiem co czujesz.- przysiadłem obok niej.
- Skąd możesz wiedzieć?!- zapytała.- Twoi rodzice jeszcze pewnie żyją.
- Niestety nie...- spuściłem łeb.- Nawet nie wiem jak wyglądali.
- Jak to?- popatrzyła na mnie z żalem w oczach.
- Moja mama mnie urodziła. Jak otworzyłem oczy w pobliżu nie było żadnej żywe duszy.- poleciała mi łza.- Potem opiekował się mną lis. Czułem się jakby był moim starszym bratem. Potem jak straciłem też jego zacząłem życie samotnika.
Swan popatrzyła na mnie zdziwiona. Może jednak zrozumiała co czuję. Chociaż nikt mnie nie zrozumie. Już straciłem w to po prostu wiarę.
- Czyli jednak mnie rozumiesz...- przyznała.- Cieszę się że jest taki pies... Yyy wilk. Który mnie rozumie.
- A ja się cieszę że...-zacząłem.- Że mogłem się w końcu komuś wyżalić...
Swan?
- To moja wina?...-zasmuciłem się.
Mój nastrój z wesołego zmienił się w ogromny smutek.
- Nie...- przetarła łapą oko.- To nie ważne...
- Proszę powiedz mi...- prosiłem.
- No bo... Przypomniała mi się moja mama... Bardzo ją kocham. Chcę żeby wróciła.- popłakiwała.
- To chyba wiem co czujesz.- przysiadłem obok niej.
- Skąd możesz wiedzieć?!- zapytała.- Twoi rodzice jeszcze pewnie żyją.
- Niestety nie...- spuściłem łeb.- Nawet nie wiem jak wyglądali.
- Jak to?- popatrzyła na mnie z żalem w oczach.
- Moja mama mnie urodziła. Jak otworzyłem oczy w pobliżu nie było żadnej żywe duszy.- poleciała mi łza.- Potem opiekował się mną lis. Czułem się jakby był moim starszym bratem. Potem jak straciłem też jego zacząłem życie samotnika.
Swan popatrzyła na mnie zdziwiona. Może jednak zrozumiała co czuję. Chociaż nikt mnie nie zrozumie. Już straciłem w to po prostu wiarę.
- Czyli jednak mnie rozumiesz...- przyznała.- Cieszę się że jest taki pies... Yyy wilk. Który mnie rozumie.
- A ja się cieszę że...-zacząłem.- Że mogłem się w końcu komuś wyżalić...
Swan?
Uwaga
Członkowie Sfory Psiego Uśmiechu : Majki, Genny Stricker, Aqua i Dark Star dostają 3 upomnienie.
Jeśli nie wyślecie w najbliższym czasie żadnego opowiadania dostaniecie 4 upomnienie. Skutkuje to wyrzuceniem ze Sfory.
~ Alfa Aceland
Jeśli nie wyślecie w najbliższym czasie żadnego opowiadania dostaniecie 4 upomnienie. Skutkuje to wyrzuceniem ze Sfory.
~ Alfa Aceland
Od Another- CD opowiadania Snowy'ego
-A co się stało, że siedzisz przy tym akurat grobie? - Spytałam, po przeczytaniu napisu "Ku pamięci młodej alfy, Quiet".
-Wiesz, to skomplikowane. - Złapał się łapą za szyję.
-Hmmm...Ostatnio dużo się o tym psie mówi...-Powiedziałam. Snowy popatrzył się na grób.
-Na przykład co?
-No niewiem...Że to była bardzo mądra, wesoła suczka...Wszyscy ją kochali. - Powiedziałam, w nadziei że pies trochę się rozweseli.
- Ach Quiet... Była moją siostrą. - uśmiechnął się.
- Ona dalej żyje - powiedziałam.
- Gdzie? To niemożliwe...- spuścił łeb.
-O tu. - Wskazałam łapą na serce Snowy'ego.
- Ona już nie wróci, wszyscy tak mówią.
- Ja nie. - Uśmiechnęłam się.
Nagle zza krzaków wybiegł wielki pies - wampir. Jego ślepia były małe lecz tak czerwone że...
- Another uciekaj! - krzyczał pies.
Ja stałam w bezruchu. Nic nie mogłam zrobić, gdyż strach to moja słaba strona. Wampir skoczył wprost na mnie i zaczął rozszarpywać moją skórę. W samą porę przybiegł mój brat i pogonił bestię. Ja leżałam na ziemi nieprzytomna, w kałuży krwi, moja biała sierść nie była tak całkiem biała jak wcześniej...Pamiętam tylko, że chłopcy zabrali mnie do lekarza, którego nie było.
Snowy? (Nie, nie umrę)
-Wiesz, to skomplikowane. - Złapał się łapą za szyję.
-Hmmm...Ostatnio dużo się o tym psie mówi...-Powiedziałam. Snowy popatrzył się na grób.
-Na przykład co?
-No niewiem...Że to była bardzo mądra, wesoła suczka...Wszyscy ją kochali. - Powiedziałam, w nadziei że pies trochę się rozweseli.
- Ach Quiet... Była moją siostrą. - uśmiechnął się.
- Ona dalej żyje - powiedziałam.
- Gdzie? To niemożliwe...- spuścił łeb.
-O tu. - Wskazałam łapą na serce Snowy'ego.
- Ona już nie wróci, wszyscy tak mówią.
- Ja nie. - Uśmiechnęłam się.
Nagle zza krzaków wybiegł wielki pies - wampir. Jego ślepia były małe lecz tak czerwone że...
- Another uciekaj! - krzyczał pies.
Ja stałam w bezruchu. Nic nie mogłam zrobić, gdyż strach to moja słaba strona. Wampir skoczył wprost na mnie i zaczął rozszarpywać moją skórę. W samą porę przybiegł mój brat i pogonił bestię. Ja leżałam na ziemi nieprzytomna, w kałuży krwi, moja biała sierść nie była tak całkiem biała jak wcześniej...Pamiętam tylko, że chłopcy zabrali mnie do lekarza, którego nie było.
Snowy? (Nie, nie umrę)
Nowy Pies!
Imię: Rayan
Ksywka: Roy
Głos: Avici- Wake Me Up
Rasa: Husky
Wiek: 3 lata
Płeć: Pies
Urodziny: 17 dzień jesieni
Stanowisko: Strażnik Graniczny
Rodzina: brak
Partner: Tylko on wie, która jest odpowiednia...
Młode: brak
Historia: Urodził się w małej wiosce na skraju Rosji. Jako że był psem o unikatowej maści sprzedano go dla królewskiej rodziny z Anglii. Uczył się sztuczek...Miał tam normalnie raj! Najdroższa karma, wielka buda z ciepłymi kocami...Wszystko! Jednak nie miał nic innego do roboty jak pilnować aby nikt w nocy nie wszedł na posesję. Znudziło mu się tam, dla tego uciekł. Poznał piękną suczkę którą po jakimś czasie zabił wilk. Walczył na wielu arenach, uciekał. Cały świat obiegł! Gdy znalazł tą sforę, od razu dołączył nie czekając na nic.
Upomnienia: 0/4
Kontakt: Husarz15
Inne zdjęcia: KLIK
Ksywka: Roy
Głos: Avici- Wake Me Up
Rasa: Husky
Wiek: 3 lata
Płeć: Pies
Urodziny: 17 dzień jesieni
Stanowisko: Strażnik Graniczny
Rodzina: brak
Partner: Tylko on wie, która jest odpowiednia...
Młode: brak
Historia: Urodził się w małej wiosce na skraju Rosji. Jako że był psem o unikatowej maści sprzedano go dla królewskiej rodziny z Anglii. Uczył się sztuczek...Miał tam normalnie raj! Najdroższa karma, wielka buda z ciepłymi kocami...Wszystko! Jednak nie miał nic innego do roboty jak pilnować aby nikt w nocy nie wszedł na posesję. Znudziło mu się tam, dla tego uciekł. Poznał piękną suczkę którą po jakimś czasie zabił wilk. Walczył na wielu arenach, uciekał. Cały świat obiegł! Gdy znalazł tą sforę, od razu dołączył nie czekając na nic.
Upomnienia: 0/4
Kontakt: Husarz15
Inne zdjęcia: KLIK
Od Snowy'ego
Poszedłem na Cmentarz Zamkowy aby odwiedzić siostrę. Bardzo ją kochałem. Ta strata jest niewyobrażalna, ale trzeba żyć dalej. Usiadłem przy jej grobie.
- Czemu musiałaś umrzeć? - pytałem się.
Chyba jestem nienormalny, myśląc, że siostra i odpowie. Nadzieja matką głupich. Kruki latały nad moją głową. Potem usiadły na dachu zamku. Chciałbym latać.
Obróciłem się i myślałem, że zobaczyłem ducha. Obok drzewa stała biała suczka. Przyjrzałem się jej. Chyba była nowa.
- Cześć - powiedziałem. - Jestem Snowy.
- Hej - powiedziała nieśmiało. A może mi się wydawało? - Another Day, ale mów mi po prostu Another.
- Co robisz tutaj sama?
- Zgubiłam się - odparła.
- W takim razie odprowadzę Ciebie do Centrum Sfory.
Another ?
- Czemu musiałaś umrzeć? - pytałem się.
Chyba jestem nienormalny, myśląc, że siostra i odpowie. Nadzieja matką głupich. Kruki latały nad moją głową. Potem usiadły na dachu zamku. Chciałbym latać.
Obróciłem się i myślałem, że zobaczyłem ducha. Obok drzewa stała biała suczka. Przyjrzałem się jej. Chyba była nowa.
- Cześć - powiedziałem. - Jestem Snowy.
- Hej - powiedziała nieśmiało. A może mi się wydawało? - Another Day, ale mów mi po prostu Another.
- Co robisz tutaj sama?
- Zgubiłam się - odparła.
- W takim razie odprowadzę Ciebie do Centrum Sfory.
Another ?
Uwaga Sforzanie
Do formularzu (profilu psa) dodano punkt " Charakter ".
Każdy z Was ma za zadanie wysłać na Howrse bądź na e-mail (Do Aceland, Mashine lub Irfan'a) uzupełniony ten punkt.
Dziękuję.
~ Alfa Aceland
Każdy z Was ma za zadanie wysłać na Howrse bądź na e-mail (Do Aceland, Mashine lub Irfan'a) uzupełniony ten punkt.
Dziękuję.
~ Alfa Aceland
Od Madeline - CD opowiadania Syriusza
- No wiesz, nie chciałabym się narzucać - powiedziałam do niego.
- Spójrz tylko. Ta jaskinia pomieściłaby i 8 psów. Naprawdę, powinnaś się tutaj wprowadzić - zachęcał.
- W takim razie zgadzam się.
Rzuciłam mu się w ramiona. Zaczynam wkraczać w dorosłość. Poszłam do siebie po swoje rzeczy.
* Wieczorem *
- Już jestem! - krzyknęłam i rzuciłam swoje rzeczy w kąt. Znalazły się tam m.in. koce, obroże, dodatki, nawet pluszowy miś !
- Czekałem na Ciebie - rzekł.
- Przynajmniej wiem, że za mną tęskniłeś -mruknęłam z uśmieszkiem.
Pocałował mnie i przytulił, a potem zasnęliśmy.
Syriusz?
- Spójrz tylko. Ta jaskinia pomieściłaby i 8 psów. Naprawdę, powinnaś się tutaj wprowadzić - zachęcał.
- W takim razie zgadzam się.
Rzuciłam mu się w ramiona. Zaczynam wkraczać w dorosłość. Poszłam do siebie po swoje rzeczy.
* Wieczorem *
- Już jestem! - krzyknęłam i rzuciłam swoje rzeczy w kąt. Znalazły się tam m.in. koce, obroże, dodatki, nawet pluszowy miś !
- Czekałem na Ciebie - rzekł.
- Przynajmniej wiem, że za mną tęskniłeś -mruknęłam z uśmieszkiem.
Pocałował mnie i przytulił, a potem zasnęliśmy.
Syriusz?
Od Enzuriego - CD opowiadania Elisabeth
Spytałem ją zatroskany.
- Nie, czuję się dobrze. W końcu ciągle zdarzają się jakieś wypadki.
- Chwyć mnie łapami za kark - poleciłem.
Zrobiła tak jak jej kazałem. Następnie zarzuciłem ją sobie na plecy aby było łatwiej ją stamtąd wynieść. Na rzece została tylko dziura.
Położyłem ją wygodnie na brzegu, żeby doszła do siebie.
- A teraz Lissy wracamy z powrotem.
- Ale ...
- Bez gadania. Jesteś cała przemarźnięta. Zabiorę Ciebie do siebie. Dobrze? - spytałem.
- Yhm. Dojdę do jaskini sama, na swoich łapach - powiedziała.
- Nie ma mowy. Zaniosę Ciebie.
Poddała się, chociaż trochę marudziła. Droga do mojego ' domu ' nie zajęła nam zbyt dużo czasu bo znajdowaliśmy się dopiero na początku Śnieżnej Polany. Co innego jakbyśmy zawędrowali znacznie dalej. Po drodze spotkałem Fayleer'a. Przywitałem się i poszliśmy dalej.
Po chwili ukazała się moja poczciwa jaskinia. Na szczęście miałem tam rozłożone 2 koce. Starczy dla każdego. I dla mnie, i dla Liv.
Położyłem ją na jednym z nich i okryłem.
- Nie trzeba się mną aż tak zajmować - powiedziała.
Puściłem tą uwagę mimo uszu. Siedziałem przy niej dobry kwadrans.
- Cieplej Ci? - spytałem.
Elisabeth?
- Nie, czuję się dobrze. W końcu ciągle zdarzają się jakieś wypadki.
- Chwyć mnie łapami za kark - poleciłem.
Zrobiła tak jak jej kazałem. Następnie zarzuciłem ją sobie na plecy aby było łatwiej ją stamtąd wynieść. Na rzece została tylko dziura.
Położyłem ją wygodnie na brzegu, żeby doszła do siebie.
- A teraz Lissy wracamy z powrotem.
- Ale ...
- Bez gadania. Jesteś cała przemarźnięta. Zabiorę Ciebie do siebie. Dobrze? - spytałem.
- Yhm. Dojdę do jaskini sama, na swoich łapach - powiedziała.
- Nie ma mowy. Zaniosę Ciebie.
Poddała się, chociaż trochę marudziła. Droga do mojego ' domu ' nie zajęła nam zbyt dużo czasu bo znajdowaliśmy się dopiero na początku Śnieżnej Polany. Co innego jakbyśmy zawędrowali znacznie dalej. Po drodze spotkałem Fayleer'a. Przywitałem się i poszliśmy dalej.
Po chwili ukazała się moja poczciwa jaskinia. Na szczęście miałem tam rozłożone 2 koce. Starczy dla każdego. I dla mnie, i dla Liv.
Położyłem ją na jednym z nich i okryłem.
- Nie trzeba się mną aż tak zajmować - powiedziała.
Puściłem tą uwagę mimo uszu. Siedziałem przy niej dobry kwadrans.
- Cieplej Ci? - spytałem.
Elisabeth?
Od Coco - CD opowiadania Damon'a
Sama nie wiem, dlaczego podążyłam za nim. Najwyraźniej musiałam. Podeszłam do niego i też się położyłam.
- Przepraszam ... - szepnęłam.
- Co? - zdziwił się.
- Dam, za bardzo na Ciebie naskoczyłam. Nie powinnam i jest mi z tego powodu przykro. Nie chcę się z Tobą kłócić o byle błahostkę.
Ku mojemu zdziwieniu przytulił mnie. Od razu poczułam się z tym lepiej. Wybaczył mi a to jest jak dla mnie najważniejsze. Nie chciałabym, żeby Damon widział we mnie nieprzyjaciela a tym bardziej wroga. Chyba bym wtedy się obwiniała do końca życia.
Po chwili pies przytulił mnie mocniej.
- A za co to? - spytałam zdezorientowana.
- Myślałaś na głos. Wszystko słyszałem - uśmiechnął się.
- Po prostu super. Lepiej Ci z takimi wyznaniami na duszy? - spytałam zaciekawiona.
Damon?
- Przepraszam ... - szepnęłam.
- Co? - zdziwił się.
- Dam, za bardzo na Ciebie naskoczyłam. Nie powinnam i jest mi z tego powodu przykro. Nie chcę się z Tobą kłócić o byle błahostkę.
Ku mojemu zdziwieniu przytulił mnie. Od razu poczułam się z tym lepiej. Wybaczył mi a to jest jak dla mnie najważniejsze. Nie chciałabym, żeby Damon widział we mnie nieprzyjaciela a tym bardziej wroga. Chyba bym wtedy się obwiniała do końca życia.
Po chwili pies przytulił mnie mocniej.
- A za co to? - spytałam zdezorientowana.
- Myślałaś na głos. Wszystko słyszałem - uśmiechnął się.
- Po prostu super. Lepiej Ci z takimi wyznaniami na duszy? - spytałam zaciekawiona.
Damon?
Od Avalon - CD opowiadania Video
- Ygh, spoko - powiedziałam lekko zniesmaczona, otrzepując się z piasku i ziemi.
- Widziałaś może gdzieś Pso - wampiry? - zapytał ciekawie pies.
- Nie - pokręciłam przecząco głową - I dobrze - mruknęłam.
- Niby czemu? - zapytał zdziwiony - Ja bym bardzo chciał je zobaczyć - powiedział z dziwnym entuzjazmem.
- Musisz być naprawdę spragniony wrażeń - zaśmiałam się z lekką ironią.
Video?
- Widziałaś może gdzieś Pso - wampiry? - zapytał ciekawie pies.
- Nie - pokręciłam przecząco głową - I dobrze - mruknęłam.
- Niby czemu? - zapytał zdziwiony - Ja bym bardzo chciał je zobaczyć - powiedział z dziwnym entuzjazmem.
- Musisz być naprawdę spragniony wrażeń - zaśmiałam się z lekką ironią.
Video?
Od Zinédine - CD opowiadania Rocky'ego
- Idę, idę - powiedziałem i wyszliśmy razem z jaskini.
- Jesteśmy - już po chwili byliśmy w jaskini.
- Fajnie tu - powiedziałem. - Tylko, że ja jestem przyzwyczajony do mieszkania na dworze ... Hm, no cóż. Będę się musiał przyzwyczaić.
- Kiedyś psy biły się o to miejsce - uśmiechnął się. Nagle ktoś wbiegł do jaskini alarmując :
-Wampiry atakują jaskinię Alf!
Rocky? Co robimy?
- Jesteśmy - już po chwili byliśmy w jaskini.
- Fajnie tu - powiedziałem. - Tylko, że ja jestem przyzwyczajony do mieszkania na dworze ... Hm, no cóż. Będę się musiał przyzwyczaić.
- Kiedyś psy biły się o to miejsce - uśmiechnął się. Nagle ktoś wbiegł do jaskini alarmując :
-Wampiry atakują jaskinię Alf!
Rocky? Co robimy?
Nowy Pies !
Imię : Another Day (Po prostu Another)
Ksywka : Ana
Głos : Alesso - Heroes
Rasa : Owczarek Szwajcarski
Wiek : 2 lata
Płeć : Suczka
Urodziny : 16 dzień wiosny
Stanowisko : Obserwator
Rodzina: Brat Zinédine
Partner: Szuka ...
Młode: Brak
Historia: Another miała wiele przygód. Od jej urodzenia działo się wiele. Tu zginęła siostra, tu brat...Jedyne do jej pozostało to samotność.Brata zgubiła dawno temu w mieście, podczas wypadku. Podróżowała po świecie aż dotarła tu.
Upomnienia: 0/4
Kontakt: MałySzaryCzłowiek
Ksywka : Ana
Głos : Alesso - Heroes
Rasa : Owczarek Szwajcarski
Wiek : 2 lata
Płeć : Suczka
Urodziny : 16 dzień wiosny
Stanowisko : Obserwator
Rodzina: Brat Zinédine
Partner: Szuka ...
Młode: Brak
Historia: Another miała wiele przygód. Od jej urodzenia działo się wiele. Tu zginęła siostra, tu brat...Jedyne do jej pozostało to samotność.Brata zgubiła dawno temu w mieście, podczas wypadku. Podróżowała po świecie aż dotarła tu.
Upomnienia: 0/4
Kontakt: MałySzaryCzłowiek
piątek, 20 marca 2015
Od Swan „ Zaćmienie”
Dziś wydaje się być ciekawy dzień. Słońce zdaje się świecić najmocniej, od
czasu zimy. Jest bardzo ciepło i jasno. Postanowiłam przejść się w okolicę
miasta. Szłam kilka minut, gdy już doszłam na miejsce zauważyłam, że jest tam
większy tłok niż zwykle. Dużo ludzi miało dziwne przyciemniane okulary, a inni
trzymali grube ciemne szkiełka. Postanowiłam zapytać o co chodzi. Podeszłam do
jednego z psów, które przyglądały się ulicznemu gwarowi.
- Dlaczego tutaj jest taki tłok ? – Zapytałam spokojnie.
- Nie słyszałaś ? – Zaczął niepewnie. – Dzisiaj ma być zaćmienie słońca.
Tylko o tym się teraz mówi. – Dodał szybko.
- Zaćmienie ?
- No to jest taki dzień w którym księżyc staje na drodze słońcu i następuje
ciemność. – Wytłumaczył. Przyznam, że trochę zaciekawiło mnie to rzadkie
zjawisko. Postanowiłam poczekać razem z psem na zaćmienie, ale nagle moją uwagę
przykuło coś innego. W ciemnej uliczce wśród pudeł ukrywało się parę psów.
- O oni co tam robią ? Boją się, że ich ludzie stratują ? – Zaciekawiłam
się.
- Nie do końca… - Zaczął. – Według Majów, zaćmienie słońca miało oznaczać
koniec świata. - Powiedział coraz cichszym głosem.
- Jak to ? – Przeraziłam się.
- Nie martw się tym… dzięki teraźniejszym technologiom, wszyscy wiedzą, że
to są tylko wymysły. Zaćmienie zacznie się około 9.58, oglądaj, bo możesz już
go więcej nie zobaczyć – Dodał dla otuchy. To mnie trochę uspokoiło, ale nie
całkiem. Postanowiłam poszukać jakiegoś mniej zatłoczonego miejsca, na
oglądanie zaćmienia. Poszłam już żwawszym krokiem na łąkę, aby zdążyć. Gdy już
doszłam, zobaczyłam, że wokół mnie nie ma ani jednej żywej duszy. W pobliżu
rosło mnóstwo krokusów i przebiśniegów. Czuć było świeżość. Leżałam tam już
dość długo.
- No kiedy to się w końcu zacznie ? – Zaczęłam się niecierpliwić. - O
której to miało być godzinie ?
10.00? A może o 9.00? - Nie mogłam sobie przypomnieć. Próbowałam, ale nic z
tego. Miałam nadzieję, że jeszcze go nie przegapiłam. Na szczęście po chwili
słońce zaczął przysłaniać cień księżyca. To był bardzo powolny proces, ale
zauważyłam dziwną zmianę w przyrodzie. Małe zwierzątka, takie jak myszy i
jaszczurki, zaczęły chować się do norek. Kwiaty zaczęły jakby zamykać swoje
okwiaty i kierować je ku ziemi. Zaczęłam się trochę bać, bo może jednak Majowie
mieli rację. Na szczęście gdy tylko słońce znowu było "wolne", wszystko wróciło do życia i było jeszcze bardziej żywo i kolorowo, jak o wschodzie słońca.To był naprawdę dzień pełen wrażeń. Wracając do jaskini miałam nadzieję, że to nie będzie jedyne zaćmienie jakie zobaczę.Patrzyłam w niebo i zastanawiałam się jak ci ludzie umieli sprawdzić kiedy ono nastąpi. Może kiedyś się o tym dowiem. Wtedy za każdym razem będę patrzyć na każde zaćmienie. Tylko najpierw muszę znaleźć sposób na dogadanie się z ludźmi, ale tym się zajmę potem.
Od Swan – CD opowiadania Fayleer’a
Popatrzyłam dość nieufnym wzrokiem na wilka. Nie mam z nimi
dość miłych doświadczeń. Gdy mieszkałam w wiejskim domku koło lasu, przez cały
czas próbowałam odpędzać wilki. Spokojne rozmawianie ze stworzeniem, które
zawsze kojarzyło mi się ze śmiercią, niewinnych i bezbronnych owiec, nie było
łatwe. Nie chciałam odpowiadać na jego pytanie, ale przecież też nie mogłam
odejść bez słowa.
- Fayleer, wiesz nie za bardzo mam na to ochotę. Jestem
trochę zmęczona i chciałam sobie odpocząć – Próbowałam się wykiwać. – Może kiedy
indziej – Dodałam, po czym powoli zrobiłam kilka kroków w tył i skryłam się w
cieniu. Gdy odeszłam parę metrów, trochę
spokojniej podeszłam do sprawy. W końcu gdy zobaczyłam wilka, cała przeszłość
jakby wylała się na mnie. Przypomniałam sobie, jak z mamą podszczypywałyśmy
kaczki i gęsi. Wraz ze tymi miłymi wspomnieniami, doszły także te smutne. Z
powrotem uświadomiłam sobie, że już jej nigdy nie zobaczę. Na samą myśl o tym,
zaczęłam cichutko płakać.
Fayleer ?
Zaćmienie!
Woooow! Jak wiecie dzisiaj było zaćmienie. Widzieliście je? Co prawda nie było to całkowite zaćmienie ale w sforze możemy uznać inaczej. :) Wymyśliłam Quest'a o zaćmieniu.
1. Quest- ,,Zaćmienie''
Ilość linijek: min. 27 linijek.
Treść: Opowiadanie ma zawierać wiadomości o tym jak się odkryło że jest zaćmienie. Z kim się tam poszło. Jak wyglądała przestrzeń i co się działo z przyrodą podczas całkowitego zaćmienia. Co po odsłonięciu się stało dziwnego i magicznego.
Uwagi dotyczące opowiadania: Całe opowiadanie jest pisane według waszego uznania. Ma się trzymać tylko wyznaczonej treści. Opowiadań z Quest'ów nie można dawać do dokończenia. No i przede wszystkim używajcie wyobraźni!
PNS za Qest: 40 PNS
1. Quest- ,,Zaćmienie''
Ilość linijek: min. 27 linijek.
Treść: Opowiadanie ma zawierać wiadomości o tym jak się odkryło że jest zaćmienie. Z kim się tam poszło. Jak wyglądała przestrzeń i co się działo z przyrodą podczas całkowitego zaćmienia. Co po odsłonięciu się stało dziwnego i magicznego.
Uwagi dotyczące opowiadania: Całe opowiadanie jest pisane według waszego uznania. Ma się trzymać tylko wyznaczonej treści. Opowiadań z Quest'ów nie można dawać do dokończenia. No i przede wszystkim używajcie wyobraźni!
PNS za Qest: 40 PNS
Od Salavany- CD opowiadania Aceland
Przy grobie Quiet zauważyłam Ace. Płakała i mówiła coś do niej. Też było mi smutno. Nie poznałam jej za dobrze.
-Cześć Ace.-szepnęłam.
Suczka uniosła głowę i odparła:
-Cześć Sala.-głos jej zadrżał.
Usiadłam obok Ace i położyłam jej łapę na "ramieniu". Uśmiechnęła się do mnie blado.
-Ace... Ja wiem że niezbyt dobrze znam Quiet ale wiem co czujesz... Kiedy Auta...-urwałam.
-Wiem chodzi ci o Autumn. Była dla ciebie jak siostra i te żarty psów.-powiedziała.
-Dokładnie.-łzy poleciały mi po pysku.
Aceland?
-Cześć Ace.-szepnęłam.
Suczka uniosła głowę i odparła:
-Cześć Sala.-głos jej zadrżał.
Usiadłam obok Ace i położyłam jej łapę na "ramieniu". Uśmiechnęła się do mnie blado.
-Ace... Ja wiem że niezbyt dobrze znam Quiet ale wiem co czujesz... Kiedy Auta...-urwałam.
-Wiem chodzi ci o Autumn. Była dla ciebie jak siostra i te żarty psów.-powiedziała.
-Dokładnie.-łzy poleciały mi po pysku.
Aceland?
Od Video
Ostatnimi czasy, dużo się mówi o Pso – wampirach. Z czystej ciekawości postanowiłem
się dowiedzieć co albo kto to jest. Zacząłem szybko biec przez jakąś dróżkę.
Słońce dopiero wstawało i fajnie było biec po rosie. Skakałem jak jakaś małpa,
lecz fajnie od czasu, do czasu dostać takiego małpiego rozumu. Żeby mieć lepszy
widok na okolice, próbowałem się wspiąć na drzewo. Tak za pięćdziesiątym razem
się udało. Usiadłem wygodnie i zacząłem wypatrywać tych naszych piekielnych
wrogów. Zacząłem też cicho śpiewać moją ulubioną piosenkę.
Zacząłem też się bujać na boki, przez co straciłem równowagę i spadłem
na suczkę przechodzącą pod spodem. Był to dosyć śmieszny incydent, więc
zacząłem się śmiać.
Avalon? :3
- Sorry – powiedziałem wstając.
Avalon? :3
Od Cheroona - CD opowiadania Bligrht
- Raczej nie mogłem zapomnieć – zaśmiałem się – Może się przejdziemy? –
zaproponowałem by nie siedzieć bezczynnie.
- Okej – powiedziała kiwając głową – tylko co będzie, jak spotkamy Pso –
wampiry? – zapytała z lekką niepewnością w głosie.
- Spokojnie. Poradzimy sobie – uśmiechnąłem się lekko – Chodź –
powiedziałem spokojnie i miękko, jakbym nakłaniał małe zwierzątko do wyjścia.
Wyszliśmy na w końcu na światło dzienne, które dało mi się we znaki.
- To może pójdziemy na Jezioro Anskunmay? – zapytałem, rozglądającą
się Bligrht.
- Tylko szybko – powiedziała uśmiechając się niepewnie.
- Spoko, chodź – zaśmiałem się i poszliśmy.
Bligrht?
Subskrybuj:
Posty (Atom)