Położyłam się pod ścianą. Odwróciłam plecami i zaczęłam myśleć. Wracamy
czy nie? Dobra, fajnie by było jeszcze pozwiedzać ale Snowy pewnie już
nie chce.
- A może jeszcze jakieś miejsce mi pokażesz? - spytałam gwałtownie.
- Jakie? - na jego pysku pojawił się uśmiech.
- No nie wiem, byle nie tu i nie w domu - zaśmiałam się.
- Ok, to chodź - wziął mnie za łapę i wybiegliśmy z jaskini.
Od razu było widać, że jesteśmy już poza tym wilczym światem.
Nic nie było widać. Równina straszna...Ale za chwilę przed nami pojawiło się drzewo, nie byle jakie!
- Gdzie ty mnie prowadzisz?
- Do drzewa - powiedział. - Drzewa życzeń...
- Aha, a mogę wiedzieć po co?
- Każde twoje życzenie się spełni...Ale go nie mów na głos - powiedział.
- Dobra... A ile tych życzeń?
- Trzy.
Usiadłam i się zamyśliłam. No to pierwsze..."Chcę założyć wesołą rodzinę...Aby wszyscy byli szczęśliwi...".
- Już? - spytał Snowy.
- Tak, mam tylko jedno - uśmiechnęłam się.
Wróciliśmy do domu. Snowy odprowadził mnie do mojej jaskini, a ja od razu padłam na ziemię.
- Jesteś zmęczona co?
- Strasznie...
- Chcesz coś do picia? - zapytałam.
Snowy ?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz