-Hahaha!-zaśmiałam się.- Hmmm... Pewnie bym się zapytała ciebie co zrobić.
Cheroon popatrzył na mnie i zaczął się śmiać.
- Oczywiście mam nadzieję że tak się nie stanie.- przyznałam.
- Ja raczej też.- powiedział.- Chociaż byłaby niezła przygoda!
- Ha...- zaśmiałam się z sarkazmem.- Zwłaszcza jak ta przygoda przeplatałaby się ze śmiercią.
- Nie do końca.-powiedział.- Przecież taki siłacz i mocarz jak ja poradził by sobie.
- Ha!- zaśmiałam się.- Ta skromność.
Zaczęliśmy się śmiać. Nagle zauważyłam przed oczyma dziwny błysk.
- AAA!!!- krzyknęłam i żuciłam się Cheroon'owi na szyję.- Co to było?!?!?!
- Yyyy...- zakłopotał się.- Błysk?...
- Aaaa no tak.- zeszłam z niego i się otrzepałam.- Heh... Błysk.
Po błyskach zaczął kropić deszcz. To znaczy... LAĆ. Szybko schowaliśmy się w domku żeby nas nie zmoczyło.
- Emm...-powiedziałam.- Chyba będziemy musieli przeczekać tą ulewę.
- Masz rację.-westchnął Cheroon.
Usiedliśmy na małych fotelach i piliśmy ciepłą wodę na rozgrzanie. Rozmawialiśmy o naszych tamtejszych kłótniach. Jaka ja mogłam być głupia!
TRZASK!!!
-Co to było?!?!?-krzyknęłam.- Bo to już na pewno nie błyski!
- Yyy...-wystraszył się.- To był chyba trzask...
- Czego?!?!
- DRZEWA!!!
Drzewo trzaskało i za każdym takim trzaskiem przechylało się w bok.
- KURDE!-krzyknęłam.- Co my teraz zrobimy?!?!
Cheroon? Twoja historyjka się sprawdza :3
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz