niedziela, 25 stycznia 2015

Nowa Suczka!!!

Imię: Rika
Ksywka: Ri
Głos: ---
Rasa: Springer spaniel
Wiek: 1, 5 roku
Płeć: Suczka
Stanowisko: Zwiadowca
Rodzina: Poza Sforą
Partner: Brak
Młode: Brak
Historia: Rika miała szczęśliwe dzieciństwo. Urodziła się w domu swojej mamy. Jej właściciele sprzedali ją sympatycznej osobie. Był to mężczyzna, wariat. Ale dobrze się nią opiekował. Pewnego dnia, gdy skończyła rok on wypuścił, ją. Myślał, że ją uratował, że będzie jej dobrze. I tak też było. Okazało się, że wariaci tak naprawdę są najnormalniejsi. Ona nie była świadoma niczego. Wesołą potruchtała do lasku. Tam bawiła się, biegała. Ze zdobywaniem pokarmu nie miała wielkiego problemu. TO było dla niej jedną wielką zabawą. Podróżowała sobie na własnych nogach, nie wiedziała gdzie, ale ona traktowała to jako fajną przygodę, jak zabawę. Wiecznie wesoła suczka pewnego dnia poszła popływać w stawie przy parku, a tam. Wstrętny hycel złapał ją w siatkę. Po raz pierwszy się trochę przestraszyła, ale ona była sprytna. Zachowała spokój i wymyśliła plan. Jest ona bardzo pomysłowa przez co nie poszło jej to zbyt trudno... Nie był on jakiś bardzo skomplikowany... Na szyjce miała jeszcze sznurek, który u "wariata" posłużył jako obroża, sprytnie go zdjęła po czym przywiązała do niego gryzak leżący w jej klatce (w schronisku). Całość położyła w pustej miseczce, której użyła jako wyrzutni. Ucisnęła łapką na jeden brzeg, a zabawka ze sznurkiem przeleciały z wielką szybkością przez kraty klatki. Wajcha otwierająca klatki uczepiona była na ścianie, to o nią właśnie zaczepił się sznurek, a pod wpływem ciężaru, który robił gryzak, wajcha otworzyła klatki. Nasza mała suczka mogła wyjść przez drzwi, ale to byłoby ryzykowne, ale ona lubiła plany... Przy drzwiach widniało wejście do starej, nieużywanej wentylacji. Piesek otworzył ją i począł się wspinać. W końcu dostała się na dach. Niski dach. Z łatwością zeskoczyła na kosze na śmieci po czym dumna z siebie ruszyła do lasu. Była bardzo mądra, więc chwilę szła w lesie, aż w końcu zauważyła starą stację benzynową, a na niej auto z przyczepą bez dachu. Jakiś człowiek pakował coś na przyczepkę. Gdy wsiadł za kierownicę, Rika szybko wskoczyła po starych skrzynka, a potem do przyczepki. Tak przejechała 3 kilometry. Samochód zatrzymał się, ponieważ złapał gumę. Suczka ujrzała koło siebie zapasowe koło, więc zanim mężczyzna zdążył wyjść z pojazdu, ona wyskoczyła i ruszyła do lasu. Zapadł zmrok. Mała suczka nie miała gdzie przespać noc. Zauważyła małą chatkę przy łące... Raz i drugi zagrzmiało. Zaczął padać deszcz. Mała cała przemoczona ruszyła z nadzieją w stronę domku. Roztrzęsiona z zimna położyła się na wycieraczce pod daszkiem. Coś zaskrzypiało. Starsza pani otworzyła drzwi i ujrzała tą kruszynkę. Otuliła ją w kocyk i zabrała do środka. Ułożyła ją koło kominka, napoiła i nakarmiła. Tak piesek przebył trzy kolejne dni swej podróży. Bardzo polubiła Erikę (bo tak miała na imię staruszka), a ona ją. Niestety nadszedł czas na dalszą drogę. Babcia, dała jej sakiewkę z kilkoma ciasteczkami i pożegnała malca. Było to w południe. Prowiant szybko się skończył, ale jeszcze przed nadejściem zmroku, Rika spotkała psa. Nie bała się go, z resztą... po tym co przeszła nie miała powodu, aby się go bać. Podeszła bliżej. Poprowadzili krótki dialog. Nazywał się Mashine. Miał sforę. Na początku nie wiedziała co to takiego, ale on jej wytłumaczył. Zaprowadził ją na miejsce, nie było to daleko. Suczka, dołączyła do niej i nadal czasem odwiedza Erikę. Chciałaby jednak jeszcze kiedyś spotkać swoją mamę i tego szaleńca o imieniu Rafał, bo wszyscy byli dla niej mili i opiekuńczy...
Upomnienia: 0/4
Kontakt: Neli

Brak komentarzy: